Czy minister przepłacił za Yanosika? Sprawdziliśmy ile kosztuje drogowy ostrzegacz

Ponad 1,4 tys. zł to niemało jak na drogowy ostrzegacz, który służy m.in. jako antyradar. Tyle pieniędzy podatników wydał minister infrastruktury Andrzej Adamczyk na terminal, by zmaksymalizować bezpieczeństwo swoich podróży. Czy minister mógł zaoszczędzić i wybrać tańszą opcję? Sprawdziliśmy.

Jakie stawki mandatów, takie ceny urządzeń ostrzegających przed fotoradarami, policyjnymi kontrolami prędkości czy nieoznakowanymi radiowozami. Wciąż pamiętam swój pierwszy test Yanosika GTR, który opublikowałem w 2016 roku. Wtedy za niewielki terminal trzeba było zapłacić 449 zł oraz doliczyć 99 zł za roczną transmisję danych (bez opłaconego dostępu do internetu urządzenie jest niemal bezużyteczne). Wówczas cena wydawała się dość wygórowana. Któż by jednak przypuszczał, że w ciągu kilku lat cennik Yanosika zmieni się tak radykalnie. Ceny systematycznie rosły wraz ze stawkami mandatów.

Zobacz wideo Start wyprawy maluchów

W połowie 2022 r. minister Adamczyk zainwestował w nowego Yanosika GTR aż 1411 zł z publicznych środków przeznaczonych na prowadzenie biura poselskiego. Dlaczego tak dużo? Zapewne minister wybrał najdroższą dostępną opcję, czyli urządzenie wraz z dożywotnią transmisją danych. W porównaniu z aktualnym cennikiem producenta i tak nieco zaoszczędził.

Było drogo. Jest jeszcze drożej

Obecnie w oficjalnym sklepie Yanosika próżno o terminal GTR z dożywotnią transmisją danych. Najdroższa dostępna opcja to ostrzegacz z trzyletnim dostępem do internetu. Zestaw wyceniono na 1408 zł. Wystarczy jednak skorzystać z porównywarek cen, by nieco taniej znaleźć GTR z nielimitowaną transmisją. Niektóre elektromarkety proponują sprzęt w odmianie S-Clusive za ok. 1280-1290 zł. To wciąż niemało, ale nieco taniej niż zapłacił minister.

Otwartą kwestią pozostaje czy warto wydać ponad 1,2 tys. zł na jeden z najlepszych drogowych ostrzegaczy? To zależy. Kto na co dzień rzadziej korzysta z samochodu, może sięgnąć po bezpłatną aplikację Yanosika (której wciąż wiele brakuje w kwestii intuicyjności obsługi) lub jego konkurentów. Warto przyjrzeć się bliżej takim darmowym programom jak Rysiek czy Waze (bardzo popularny w wielu krajach świata) i płatnej aplikacji NaviExpert. 

W przypadku kierowców, którzy w ciągu roku pokonują kilkadziesiąt tysięcy kilometrów Yanosik wydaje się bardzo sensownym rozwiązaniem. Wbrew pozorom przyda się nie tylko po to, by uchronić przed mandatem, ale przede wszystkim, by zapewnić jak najwięcej informacji o tym co dzieje się na drodze (alerty o wypadkach, pozostawionych samochodach czy różnych zagrożeniach). A pod tym względem trudno przecenić siłę społeczności kierowców korzystających z ostrzegacza.

Więcej o: