Jeśli spojrzeć na historię aktualizacji Google Maps z ostatniego miesiąca, staje się oczywiste, że firma z Mountain View wprowadza poprawki i zmiany, które szykowała od lat. Mapy przechodzą szybką ewolucję, dzięki którym będą lepszym narzędziem do nawigacji dla wszystkich kierowców.
Wszyscy piszą głównie na temat tej nowości, ale oficjalnie nie jest jeszcze dostępna w Europie. Google właśnie wprowadza ją w Stanach Zjednoczonych. Na czym polega? Zmienia się domyślny algorytm wyznaczania trasy. Mapy Google nie będą, tak jak teraz, domyślnie wybierać najszybszej drogi (wbrew temu co pisze wiele portali, nie chodzi o najkrótszą), tylko najoszczędniejszą.
Nowa funkcja nazywa się "eco-friendly routes" i jej celem jest obniżenie emisji CO2 przez użytkowników. Jeśli zastosują się do niej setki milionów użytkowników, pozytywny wpływ będzie odczuwalny globalnie. Dodatkowym skutkiem będą też drobne codzienne oszczędności paliwa lub energii elektrycznej, w zależności od napędu.
Google zaznacza, że wybrał taką trasę. Będzie ją symbolizowała ikona listka na mapie dostępnych możliwości dojazdu oraz mały napis "najbardziej oszczędna". Kierowca będzie mógł z niej zrezygnować i zamiast tego wybrać najszybszą, jak dawniej, ale musi zrobić to ręcznie.
Podobno Google przy wyznaczaniu ekotrasy bierze pod uwagę różne czynniki, m.in. liczbę zakrętów, skrzyżowań z sygnalizacją oraz innych elementów, które zmuszają kierowcę do hamowania i ponownego rozpędzania auta, co podwyższa zużycie paliwa.
Jak zwykle w przypadku aktualizacji Google, nie wiadomo, kiedy będą dostępne w Polsce. W najnowszej wersji aplikacji Google Maps (v. 10.65.2) na system Android jeszcze ich nie ma.
Zmienił się również sposób nawigacji przez Mapy Google tak zwanym zbiorkomem. Teraz jest znacznie bardziej wszechstronny oraz zaawansowany. Dorównuje najlepszym aplikacjom tego typu i na pewno odbierze im użytkowników.
Google podaje alternatywne sposoby dotarcia na miejsce, uwzględnia opóźnienia i realną pozycję środków komunikacji przekazywaną do jego serwerów, a także natężenie ruchu. Polscy użytkownicy już mogą korzystać z nowych funkcji. Dla nas są szczególnie istotne, bo polskie autobusy często się spóźniają i trzeba do tego dopasować plan dojazdu, zwłaszcza jeśli mamy w planie przesiadki.
To funkcja genialna w swej prostocie. Oferuje pełnię możliwości Android Auto, nawet jeśli nasz samochód nie jest wyposażony w ten sposób komunikacji ze smartfonem Android. Wystarczy umieścić telefon w bezpiecznym uchwycie i można mieć namiastkę Android Auto w starszych lub gorzej wyposażonych autach.
W przeciwieństwie do nawigacji Google w trybie samochodowym Driving Mode pozwala na obsługę innych funkcji: muzyki, asystenta głosowego, połączeń telefonicznych i SMS-ów bez wyłączania albo minimalizowania okna nawigacji. Dzięki temu ich używanie mniej odwraca uwagę od sytuacji na drodze. Niestety, w Polsce funkcja jest ciągle nieaktywna.
Za to kolejna nowość działa całkiem dobrze. Google Maps na kilka sposobów informuje kierowców o cenach na stacjach paliw. Tych, które udostępniają takie dane. Koszt najpopularniejszej benzyny SP95 można sprawdzić już na mapie po wybraniu jej zakresu i wpisaniu w wyszukiwarkę słów "stacje paliw".
Gdy wejdziemy w szczegóły wybranego punktu sprzedaży, można poznać resztę cen. Funkcja działa również przez Android Auto, ale tam, póki co, jest mniej wygodna i ograniczona. Da się sprawdzić ceny, ale wyłącznie po wybraniu nowego celu trasy do nawigacji.
Wkrótce w mapach Google oglądanych na ekranie samochodu za pośrednictwem Android Auto ma pojawić się wygodny przycisk do szybkiego wyboru graficznego trybu wyświetlania nawigacji. Będzie można samodzielnie zdecydować, czy chcemy ciemny (nocny) ekran, czy wolimy białe tło (dzienne).
W tej chwili motyw kolorystyczny jest zależny od natężenia światła badanego przez telefoniczny czujnik albo od pozycji włącznika świateł. W przypadku jazdy na światłach dziennych wiele samochodów automatycznie włącza ciemny tryb map w Android Auto.
Gdy korzystamy z nawigacji w telefonie, sposób wyświetlania można wybrać ręcznie. Wprawdzie wymaga to zagłębienia się w gąszcz menu aplikacji, ale jest wykonalne. W przypadku interfejsu Android Auto nie ma takiej możliwości. Jeszcze nie, ale wkrótce ma się to zmienić.
Ostatnia nowość powinna być przywitana z radością przez kierowców, którzy często zmieniają samochody albo miewają problemy z połączeniem. Google szykuje systemową aplikację Android Auto Troubleshooter, która ma pozwolić je zidentyfikować oraz wyeliminować.
Na razie elektroniczny gigant nie zapowiedział jej oficjalnie, ani nie podał terminu wprowadzenia, ale sprytni niezależni programiści znaleźli w kodzie źródłowym odniesienia do takiej funkcji. Gdy staną się aktywne, rozpoznanie wadliwego kabla albo innego słabego punktu łańcucha telefon-kabel-samochód, będzie znacznie prostsze niż teraz.
Tyle nowości tylko w jednym miesiącu. Aż strach myśleć jak mapy Google zmienią się do końca 2021 roku. Trzeba tylko pamiętać, że jeśli nie widzimy wymienionych nowości w swoim telefonie, może to zależeć od wielu rzeczy: parametrów telefonu (większość nowych funkcji wymaga co najmniej 4 GM RAM), wersji systemu (zazwyczaj potrzebny jest co najmniej Android 9.0), stanu aktualizacji w telefonie, dostępności funkcji w regionie oraz wersji aplikacji Android Auto w samochodzie.
Jeśli jakaś nowość nie jest dostępna, możemy tylko czekać i liczyć na łaskę Google. Prędzej czy później powinna trafić do naszego telefonu z systemem Android, a część z nich również do iPhone'ów. Wprawdzie Google trochę zaniedbał swoją aplikację dla ekosystemu Apple (pierwsza aktualizacja Google Maps w 2021 roku dopiero się pojawiła), ale ma zamiar nadrabiać te zaległości.