• Link został skopiowany

Czy chińskie samochody to faktycznie tańsza opcja? Eksperci nie mają złudzeń

Na polskim rynku przybywa chińskich samochodów, za to na drogach takie wozy wciąż stanowią niszę. Częste spotykanie na ulicach pojazdów z Państwa Środka jest jednak kwestą czasu, a wszystko z powodu atrakcyjnych cen i długiej gwarancji. Eksperci do aut z Chin podchodzą jednak z dużą rozwagą. Z biegiem czasu takie pojazdy mogą okazać się wcale nie taką tanią opcją.
Samochody marki MG Motor
Fot. Rafał Mądry

Eksperci z ProfiAuto - największej w Polsce i jednej z największych w Europie Środkowo-Wschodniej sieci niezależnych hurtowni i sklepów motoryzacyjnych, przyjrzeli się głębiej opłacalności zakupu samochodu wyprodukowanego w Chinach. Polski rynek przeżywa obecnie wysyp chińskich marek. Sieć dealerów gwałtownie się rozrasta, a z wyliczeń wynika, że oferta rynkowe zawiera już kilkanaście różnych chińskich marek, o których jeszcze trzy lata temu prawie nikt nie słyszał. 

Zobacz wideo

Do czołówki w Polsce wciąż daleko

Żadna marka z Państwa Środka nie jest nawet blisko TOP10 sprzedaży w Polsce. Zgodnie z danymi PZMP, w 2024 roku najwyżej pozycjonuje się MG, które sprzedało 6,7 tys. nowych samochodów, co dało jej dopiero 20. miejsce. Drugi pośród "chińczyków" był BAIC ze sprzedażą na poziomie 1,7 tys. aut i 32. miejscem. ProfiAuto zauważa, że więcej aut sprzedał importer Land Rovera czy MINI, a samo tylko Porsche, które odnotowało 3,5-procentowy spadek rok do roku, sprzedało ponad dwukrotnie więcej pojazdów niż marki Omoda i Jaecoo razem.

Pomimo powyższych wyników, tendencja wzrostowa jest i to wyraźna. Wszystko wskazuje na to, że topowe marki chińskie nadal będą rosły w dynamicznym tempie. Dodatkowo w 2024 roku zadebiutowało kilku producentów, którzy dopiero rozpoczęli sprzedaż. Obecnie MG, BAIC, Omoda, Jaecoo, BYD i Forthing to czołowa szóstka marek z Chin na polskim rynku. To właśnie ich rozwojowi nad Wisłą należy bacznie się przyglądać. 

BAIC Beijing 7
BAIC Beijing 7 Fot. Rafał Mądry

Głównym atutem są atrakcyjne ceny

Głównym atutem samochodów azjatyckiego giganta są atrakcyjne ceny, a z czołowej szóstki wyróżnia się najbardziej MG. Samochody z Chin są po prostu tańsze od konkurencyjnych modeli. Różnice potrafią sięgać nawet 20 proc. Często za typowego SUV-a można zapłacić 15-30 tys. zł mniej, a polityka konfigurowania jest prosta - oferty raczej zawierają najbogatsze wersje. Auta z Chin w wielu przypadkach wyglądają bardzo atrakcyjnie, ale często wykonane są z przeciętnych materiałów i miewają spore braki w wyposażeniu.

W technologicznej czołówce chińskich samochodów oferowanych w Polsce jest BYD. W końcu to globalny gracz, który może stanąć w jednym szeregu z Toyotą, Volkswagenem czy Fordem. Jakość wykonania samochodów tej marki jest na takim poziomie. Auta marek Omoda i Jaecoo mocno przypominają obecne, dojrzałe samochody marek koreańskich - Hyundaia i Kii, od których są tańsze. Klienci nie podchodzą sceptycznie do tych nowości, o czym świadczy poziom zainteresowania i wyniki sprzedaży. 

Omoda 5
Omoda 5 fot. Piotr Mokwiński

Niepewność związana z dostępnością części

Obecnie największe obawy potencjalnych klientów dotyczą kwestii części zamiennych oraz serwisu pojazdu zza Wielkiego Muru. Nie ma wątpliwości co do faktu, że jeśli auta chińskiego producenta nie będą chętnie kupowane, to zniknie on z Polski, a wówczas części mogą być trudno dostępne. Dziś jednak sytuacja jest łatwiejsza niż np. ze starszymi modelami SsangYonga. Nie ma problemu, aby zamówić cokolwiek z innego rynku europejskiego, ze Wschodu, gdzie Chińczycy funkcjonują dłużej, a nawet bezpośrednio z najludniejszego kraju świata.

Natomiast w przypadku marek, które najpewniej utrzymają się u nas i pozostaną z nami na lata, to dostępność części zamiennych nie jest problemem. Na razie tylko oryginalnych, ale na te samochody gwarancje są długie, więc rynek tańszych zamienników jeszcze zdąży się rozwinąć. Jeśli ktokolwiek ma obawy o specyficzne, rzadko wymieniane części, jak np. katalizator, wtryskiwacz, alternator czy półoś napędowa, to powinien spróbować zamówić to samo do swojego francuskiego, włoskiego czy koreańskiego samochodu. Szybko się przekona, że czas oczekiwania na część do chińskiego modelu może być nawet krótszy.

Rozwiązania jak u znanych producentów

Choć sieć ProfiAuto Serwis nie obsługuje jeszcze chińskich samochodów na wielką skalę, bo są one praktycznie nowe i na gwarancji, to niektórzy mechanicy mieli już styczność z chińską motoryzacją. Jak wskazują, pod maską przeciętnego chińskiego samochodu panuje ład, skład i porządek. Dostęp do podzespołów jest łatwy. Nie ma problemu z uzupełnianiem płynów czy podstawową obsługą. To samo można powiedzieć o konstrukcji zawieszenia czy układu napędowego. Niektóre marki korzystają z rozwiązań stosowanych przez wielu znanych producentów, co dotyczy skrzyń biegów czy mechanizmów napędu na cztery koła. Są to podzespoły takich producentów jak ZF, Jatco, Borg Warner czy Getrag. Jak informuje ProfiAuto, zagadką na razie pozostaje ochrona antykorozyjna chińskich aut.

Jeśli nie są to pojazdy elektryczne czy hybrydowe, to nie różnią się bardzo od samochodów innych producentów. Mają co prawda często silniki własnej produkcji, ale nie są to konstrukcje "dziwne", a niektóre przypominają japońskie jednostki sprzed dekady. Są dość przemyślane i nie mają żadnych nietypowych rozwiązań, które często spotykamy w samochodach z Europy. Chińscy producenci nie przyznają tego wprost, ale można zauważyć, że wykorzystują do napędzania swoich modeli jednostki znanych azjatyckich producentów

– przyznaje Adam Lehnort, ekspert firmy Moto-Profil.

Samochody marki MG Motor
Samochody marki MG Motor Fot. Rafał Mądry

Brak doświadczenia serwisowego

Żadna chińska marka w Polsce na razie nie może pochwalić się doświadczeniem serwisowym, które posiadają mechanicy niezależni. Dziś bez problemu można znaleźć warsztat nieautoryzowany, który nie tylko naprawi, ale nawet specjalizuje się w naprawach Volkswagena, Peugeota, Renaulta, Hondy, Toyoty, Hyundaia czy Forda. Co więcej zna nietypowe rozwiązania specyficzne dla danego egzemplarza. Nie ma też ryzyka, że wyjeżdżając za granicę nie znajdziemy autoryzowanego serwisu tych marek. W przypadku marek chińskich sytuacja jest znacznie trudniejsza.

Dyskusyjna ergonomia i wysokie spalanie chińskich aut

W chińskich pojazdach nie wszystko działa tak, jak się tego oczekuje, jeśli ma się już doświadczenie z innymi markami popularnymi. Funkcje często obsługuje się inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Auto może mieć też wyposażenie, którego w praktyce użytkownik nie będzie używać.

Ekspert sieci ProfiAuto podkreślają dodatkowo, że chińskie pojazdy często są punktowane za wysokie zużycie paliwa i słabej jakości opony na pierwszy montaż, co trzeba to uwzględnić przed podjęciem decyzji o zakupie samochodu. Komplet markowych opon to wydatek przekraczający 2000 zł - na takich wyjeżdżają auta z Japonii, Korei Południowej, Europy i USA. Przeciętnie chińskie auto pali ok. 2 l benzyny na 100 km więcej niż europejski odpowiednik. To ok. 13 zł na 100 km, a więc 13 tys. zł na 100 000 km. Nim przejedziecie do końca gwarancji, uzbiera się suma odpowiadająca różnicy w cenie pomiędzy autem z Chin, a dobrze znaną marką.

Hybrydowy BYD Seal U DM-i
Hybrydowy BYD Seal U DM-i Fot. Rafał Mądry

Chińskie auto to nie do końca tańsza opcja

Nie wolno zapomnieć o utracie wartości, która obecnie jest ogromna i trzeba będzie kilku lat, nim osiągnie akceptowalny poziom. Na początku 2025 roku marka Renault chwaliła się, że w 2024 roku po raz pierwszy w historii odnotowała wartość rezydualną powyżej średniej europejskiej. Kiedy taki poziom osiągnie MG, Jaecoo, Omoda? Trudno powiedzieć

– zaznacza Krzysztof Ostas, Head of Fleet Management w Moto Flota.

Utrata wartości to koszt, który czujemy, kiedy trzeba sprzedać samochód albo co gorsza, kiedy dojdzie do jego zniszczenia w wyniku kolizji, zalania, klęski żywiołowej czy zostanie skradziony. Nawet nie zakładając czarnych scenariuszy, to zwykła odsprzedaż może mocno zaboleć, co podkreśla ekspert Moto Floty. 

Porównując dobrze wyposażoną Dacię Duster i MG ZS, oba auta z napędem hybrydowym, płacimy za nie tyle samo, czyli ok. 116-117 tys. zł. Prognozowana utrata wartości wg. Info-Ekspert przemawia jednak za rumuńską marką. Dustera odsprzedamy po 3 latach za 70 tys. zł, a MG za 60 tys. zł. Im droższe modele, tym różnice są większe.

Zachowanie gwarancji podnosi koszty utrzymania

Chińskie marki dają długie, nawet 7-letnie gwarancje, które mają przekonać nieprzekonanych. Oznacza to zobowiązanie się do regularnego serwisowania w ASO, co w rzeczywistości nie jest tanie. Licząc ok. 1500 zł za serwis, w ciągu tych 7 lat wydamy ponad 10 tys. zł tylko na zmianę oleju, płynów eksploatacyjnych i różnych filtrów. Kupując samochód znanej w Europie marki, po 2-3 latach można zrezygnować z usług stacji autoryzowanych i bezpiecznie korzystać z sieci warsztatów niezależnych. Gdzie za wymianę oleju kierowca zapłaci 500-600 zł, a nie 1500-1600 zł, za tarczę hamulcową 200 zł, a nie 500 zł, a filtr powietrza kosztuje 40 zł, a nie 240 zł. Różnica w kosztach eksploatacji jest znacząca – i to właśnie ona może zadecydować o realnej opłacalności zakupu w dłuższej perspektywie.

Jaecoo 7 Super Hybrid - pierwsze jazdy testowe w Polsce
Jaecoo 7 Super Hybrid - pierwsze jazdy testowe w Polsce Fot. Rafał Mądry
Więcej o: