Firma Canoo powstała w grudniu 2017 roku, a już dwa lata później zaprezentowała nowatorską platformę "skateboard", integrującą kluczowe elementy bateryjno-napędowe. Rozwój ten był imponujący – nawet chińskie firmy potrzebują zazwyczaj kilku lat na stworzenie podobnych rozwiązań, a w Europie proces ten trwa jeszcze dłużej. Na pierwszy rzut oka Canoo wydawało się gotowe na sukces w dynamicznie rozwijającym się rynku pojazdów elektrycznych.
Współpraca z Hyundaiem, ogłoszona w 2020 roku, wydawała się przełomowym momentem dla firmy. Koreański gigant planował wykorzystać technologie Canoo w budowie własnych samochodów elektrycznych. Jednak wkrótce kontakt zniknął, a Hyundai i jego marka Kia zaprezentowały własne platformy, niezależne od amerykańskiego startupu.
Nie pomogły również kontrakty z NASA, Departamentem Obrony czy amerykańską Pocztą (USPS). Choć współprace te związane były z prestiżowymi projektami, nie przełożyły się na stabilny przepływ środków finansowych.
Największym ciosem dla firmy okazała się jednak nieudana budowa fabryki w Oklahomie. Canoo otrzymało ponad 100 milionów dolarów rządowego wsparcia na rozruch zakładu, jednak ani jeden pojazd nie zjechał z jej linii produkcyjnej. Tymczasem startup nieustannie prezentował nowe modele, takie jak pickupy czy "lajfstajlowe minivany", podsycając oczekiwania inwestorów.
Kulisy finansowego upadku Canoo rzucają nowe światło na problemy w firmie. Anonimowe źródła ujawniły, że w 2023 roku Canoo wydało więcej na loty prywatnym odrzutowcem prezesa niż wynosiły przychody firmy. Koszty te sięgnęły 1,3 miliona dolarów, podczas gdy przychody zamknęły się w kwocie zaledwie 890 tysięcy dolarów. To nieprawdopodobne marnotrawstwo środków wskazuje na problematyczne zarządzanie, które doprowadziło do pogrążenia firmy.
Rozrzutność prezesa wpisuje się w obraz Canoo jako startupu o wielkich ambicjach, ale niewystarczających umiejętnościach organizacyjnych. Mimo wpływu globalnych czynników gospodarczych na rynek EV, w przypadku Canoo to wewnętrzne decyzje i brak odpowiedzialności finansowej odegrały decydującą rolę w upadku.
Upadek Canoo wpisuje się w szerszy trend konsolidacji na rynku pojazdów elektrycznych. Startupy, które jeszcze kilka lat temu obiecywały rewolucje w motoryzacji, obecnie zmagają się z rosnącymi kosztami produkcji, problemami logistycznymi i coraz bardziej wymagającymi klientami. Wiele firm nie przetrwało tej próby, a te, które się utrzymały, weszły w fazę dojrzałą, charakteryzującą się mniejszymi zyskami, ale stabilniejszymi operacjami.
Canoo miało potencjał, by stać się jednym z liderów sektora EV. Innowacyjne pomysły, współpraca z prestiżowymi partnerami i wsparcie rządu USA dawały nadzieję na sukces. Jednak brak odpowiedniej kontroli nad finansami i zarządzaniem okazał się gwoździem do trumny tego ambitnego projektu.