W trakcie wystąpienia w Rzymie w środę premier zaznaczyła, że takie podejście nie tylko nie wspiera innowacji, ale również niszczy całe gałęzie gospodarki.
Zakaz silników spalinowych od 2035 roku jest jednym z najbardziej oczywistych przykładów autodestrukcyjnej polityki
– podkreśliła Meloni. Dodała, że towarzyszenie sektorowi przemysłowemu w wyzwaniu, jakim jest ekologiczna transformacja, nie może polegać na demontażu kluczowych sektorów gospodarki.
Unijne przepisy, zatwierdzone w marcu 2023 roku, zakładają, że od 2035 roku wszystkie nowe samochody sprzedawane na terenie Unii będą musiały mieć zerową emisję CO2, co de facto oznacza koniec sprzedaży pojazdów napędzanych benzyną i dieslem. Dodatkowo do 2030 roku emisje CO2 z samochodów mają zostać obniżone o 55 proc. w porównaniu do poziomów z 2021 roku. Zmiany te mają na celu przyspieszenie elektryfikacji przemysłu motoryzacyjnego.
Mimo to, w ostatnich miesiącach kilku dużych producentów samochodów zaczęło ograniczać swoje plany dotyczące wprowadzania pojazdów elektrycznych na rynek. Powodem tego jest słaby popyt na elektryczne samochody, co budzi wątpliwości co do skuteczności i sensowności wprowadzania tak restrykcyjnych regulacji.
Warto zaznaczyć, że Meloni od początku sprzeciwiała się zakazowi silników spalinowych. Choć jej rząd wstrzymał się od głosu podczas głosowania nad unijnymi przepisami, wraz z Bułgarią i Rumunią, to Włochy wyrażały swoje zastrzeżenia wobec decyzji. Jedynym krajem, który zdecydowanie zagłosował przeciwko przepisom, była Polska.
Krytyka Meloni wpisuje się w szerszą dyskusję na temat ekologicznej transformacji przemysłu motoryzacyjnego w Europie. Z jednej strony, Unia Europejska stawia sobie ambitne cele związane z redukcją emisji CO2 i walką ze zmianami klimatycznymi. Z drugiej jednak strony, niektórzy politycy i przedstawiciele przemysłu ostrzegają, że zbyt szybkie wprowadzanie takich zmian może mieć negatywne konsekwencje dla gospodarki, szczególnie dla sektorów uzależnionych od tradycyjnych technologii.