Tak Niemcy tracą pracę. Pierwszy krok do zamykania fabryk Volkswagena w Niemczech

Coraz bliżej zamknięcia pierwszych zakładów Volkswagena w Niemczech. Zgodnie z zapowiedzią podjęto decyzje o wycofaniu się z szeregu umów pracowniczych i gwarancji zatrudnienia. Według związkowców to pierwszy krok w kierunku zamykania zakładów w Niemczech.

Zarząd Volkswagena nie blefował. Zgodnie z zapowiedzianymi cięciami (już od 2023 r. trwa intensywny plan oszczędnościowy) firma wycofuje szereg umów zawartych z pracownikami niemieckiego koncernu. Wśród nich gwarancje zatrudnienia dla pracowników sześciu zakładów w Niemczech. Stosowne umowy zawarto przed laty na rzecz osób pracujących w zakładach w Brunszwiku, Emden, Hanowerze, Kassel, Salzgitter. Na liście nie zabrakło także jednych z najważniejszych fabryk koncernu, czyli ośrodka w Wolfsburgu.

Zobacz wideo Najbardziej uśmiechnięty samochód na świecie - ID Buzz [AUTOPROMOCJA]

Według Reutersa to pierwsza taka decyzja od wielu lat. Gwarancje zatrudnienia obowiązują bowiem od połowy lat 90. Znamienne, że rezygnacja z obecnie obowiązujących umów wcale nie musi być taka zła dla pracowników Volkswagena. Związkowy przypominają, że w przypadku braku porozumienia (obie strony mają czas do czerwca 2025 r.) wejdą w życie umowy zawarte przed 1994 r. A zgodnie z nimi pracownicy zyskają wyższe wypłaty. W ramach układu zbiorowego zostaną wówczas przywrócone dodatkowe składniki wynagrodzenia. Wśród nich premia świąteczna, dodatkowe stawki za dni wolne od pracy i wyższe premie za nadgodziny.

Grupowe zwolnienia w Volkswagenie

Zaczyna się walka o kompromis. Według przedstawicieli rady zakładowej jeśli negocjacje nie powiodą się, to wówczas Volkswagen już latem 2025 r. będzie zmuszony przeprowadzić grupowe zwolnienia. A te również wiążą się ogromnymi kosztami. Stąd na szali jest m.in. propozycja skrócenia czasu pracy i zmiana na wariant czterodniowy.

Wszystkim zaczyna się śpieszyć. Związkowcy oczekują, że negocjacje rozpoczną się jeszcze we wrześniu (wcześniej wskazywano połowę października). Na szybsze rozpoczęcie rozmów naciskają także władze koncernu. W tle jest perspektywa strajku generalnego, który zapowiedziano na koniec listopada 2024 r.

Wciąż nie wiadomo, które zakłady wytypowano do likwidacji. W agencyjnych depeszach wspomniano jedynie o fabryce produkującej samochody, jak i komponenty na tzw. pierwszy montaż. Niewykluczone, że będzie to jedno z kluczowych zadań nowego dyrektora finansowego. Stanowisko objął David Powels, który z powodzeniem przeprowadził restrukturyzację hiszpańskiego Seata i Cupry oraz uzyskał lepsze wyniki finansowe od VW (to najlepszy rezultat w historii obu hiszpańskich marek, które obecnie zarabiają więcej na swoich samochodach niż Volkswagen). Dla Powelsa to bez wątpienia awans. Dla ustępującego Andreasa Mayera to zaś degradacja (zostaje przeniesiony z VW do Seata). Jedno nie ulega wątpliwości. W obecnej sytuacji obaj muszą się wykazać. Pozostaje czekać na efekty. 

Więcej o: