Zapisy KPO nie pozostawiały złudzeń. Jeszcze w 2024 r. właściciele samochodów spalinowych w Polsce mieli zacząć płacić podatek od użytkowania pojazdu. Ten miał być uzależniony od warunków emisyjnych silnika. W kwietniu rząd jednak wynegocjował z Komisją Europejską rezygnację z tego zapisu. Kierowcy odetchnęli. Dziś wiadomo natomiast, że nie na długo.
Temat podatku od samochodów spalinowych powraca. I to ze zdwojoną siłą. Bo dziś okazuje się, że prace nad nim są już prowadzone. Sposób wnoszenia daniny i jej kwoty nabierają zatem kształtów. Kluczowe jest jednak to, że nie będzie ona dotyczyć każdego. Bo płacić będą jedynie firmy. I to też tylko te, które posiadają w swojej flocie więcej niż jeden pojazd.
Prywatni właściciele samochodów mogą się cieszyć. Nie będą musieli płacić za eksploatację aut o napędzie spalinowym. Mniejszy powód do optymizmu mają natomiast właściciele firm, w tym np. jednoosobowych działalności gospodarczych. Ci opłaty raczej nie unikną. Podatek będzie typowym przykładem rozwiązania fiskalnego, a nie takiego, które okaże się przyjazne środowisku? Nie do końca. Bo jak informuje SAMAR, chodzi bardziej o "modyfikację istniejącej już opłaty za korzystanie ze środowiska, która jest płacona przez firmy posiadające floty pojazdów".
Co w praktyce oznaczają prace nad nowych podatkiem od samochodów dla firm? W chwili obecnej niewiele. Jakiekolwiek zmiany nie są bowiem planowane wcześniej, niż w 2026 r. A zmieni się też głównie sposób naliczania daniny i obowiązujące w jej przypadku stawki. Zdaniem MKiŚ opłaty skierowane do jednej grupy, a nie ogółu kierowców, będą bardziej sprawiedliwe. Bo samochody firmowe pokonują więcej kilometrów od prywatnych i tym samym w większym stopniu odbijają się na stanie środowiska.
Dodatkowo ministerstwo równorzędnie pracuje nad pozyskaniem ze środków KPO kwoty o wysokości 1,6 mld zł, która zostanie przeznaczona na program wsparcia podczas zakupu, leasingu oraz wynajmu pojazdów elektrycznych. W tym przypadku dotacja mogłaby sięgnąć kwoty nawet 40 tys. zł. To suma dwukrotnie wyższa niż obecnie. A na tym dobre informacje się nie kończą. MKiŚ chce, aby nowe dofinansowania zostały uruchomione do końca tego roku.
Pojawienie się podatku od samochodów spalinowych dla firm (a właściwie to modyfikacja daniny już istniejącej) mimo wszystko będzie zjawiskiem o naprawdę szerokiej skali w Polsce. I powód tego jest prosty. Przemawiają za tym uwarunkowania rynkowe. W polskim segmencie samochodowym od lat królują przedsiębiorcy. Każdego roku to właśnie do nich należy nawet 70 proc. rynku aut nowych. Z drugiej strony firmy często posiadają pojazdy nowsze spełniające bardziej restrykcyjne wymogi emisyjne. A emisyjność musi być jednym z kryteriów sposobu naliczania daniny.