Świadomość kierowców przez długie miesiące była naznaczona uwarunkowaniami pandemicznymi. Ceny samochodów nie rosły, a szybowały, nowych aut brakowało w salonach, a sprzedaż dostępnych egzemplarzy odbywała się na zasadzie "kupuj albo wyjdź". Rok 2023 przyniósł jednak mocną zmianę. Do salonów wróciły samochody, ale i rabaty.
Większa dostępność nowych aut sprawiła, że salony ponownie zaczęły kusić kierowców rabatami. Średnia wartość upustów oferowanych przez dealerów w marcu 2024 r. sięgnęła 17,3 proc. i oznaczała nieustający, półroczny wzrost tej wartości. Kwiecień niestety przyniósł zatrzymanie. W tym miesiącu kierowcy mogli liczyć na obniżenie ceny nowego auta już o 15,4 proc.
Rabat na poziomie przeszło 15 proc. to nadal dobra informacja dla kierowców. Oznacza sporą oszczędność. Przy cenie pojazdu oszacowanej na 180 tys. zł (tyle właśnie wynosi średnia cena sprzedaży nowych aut w Polsce) taki rabat sprawia, że kupujący może wytargować aż 27 tys. zł. Z drugiej strony spadek obniżek stanowi też kluczową informację. Bo jak wskazuje Carsmile, może oznaczać, że rynek zbliżył się do granicy negocjacyjnej. Poszerzanie rabatów spowolni.
"Kwietniowa średnia oznacza, że rynek zbliżył się do pewnej granicy jeśli chodzi o możliwość negocjowania ceny zakupu auta. Prawdopodobnie lepszych okazji cenowych już nie będzie" – powiedział Michał Knitter, współzałożyciel platformy Carsmile, która wraz z Otomoto należy do grupy OLX. Choć warto też pamiętać o tym, skąd tak duże obniżki się wzięły. Nieprzypadkowy był okres. Przełom roku to czas wzmożonych wyprzedaży rocznika. Atrakcyjne rabaty musiały mieć zatem z nią wiele wspólnego.
Całe szczęście ograniczania rabatów nie cofa nas w czasie. Bo nadal dostępność nowych samochodów jest wysoka i skracane są czasy produkcyjne poszczególnych modeli. Aut zatem nie zabraknie, a więc rynek polski czekają pewnie kolejne rekordy sprzedaży. Według danych Instytutu SAMAR, w samym tylko kwietniu 2024 r. zarejestrowano w Polsce niemal 50 tys. nowych aut osobowych i małych dostawczych. To o ponad 25 proc. więcej niż rok wcześniej. Prognozy na cały rok 2024 mówią nawet o 600 tys. pojazdów. To dałoby wzrost o 60 tys. pojazdów względem 2023 r.