Przez lata Toyota doprowadziła do perfekcji system produkcji i dostaw komponentów na linie produkcyjne (i przy okazji mogła sporo zaoszczędzić na kosztach magazynowania). Niestety Japończycy boleśnie przekonali się, że misterny system to także bardzo czuły punkt koncernu. Wystarczyła jedna awaria, by stanęło wiele zakładów. Tak stało się w ostatni wtorek sierpnia w Japonii.
Jako donosi Reuters Toyota została zmuszona do zawieszenia produkcji we wszystkich 14 fabrykach montujących samochody w Japonii. To według szacunków analityków agencji informacyjnej aż 1/3 możliwości produkcyjnych japońskiego koncernu. Nieplanowany przestój spowodowała awaria systemu zamawiania komponentów. Choć nieznany jest jeszcze powód usterki, to rzecznik koncernu już zdążył skomentować, że „prawdopodobnie nie jest ona spowodowana cyberatakiem".
Przy tak zaawansowanym systemie produkcji z dostawami podzespołów bezpośrednio na linię montażową nietrudno o tzw. efekt domina. Pracę musiały wstrzymać także dwa zakłady grupy Toyota Industries, które są odpowiedzialne za wytwarzanie silników benzynowych (m.in. dla RAV4 i Harrier) oraz wysokoprężnych (m.in. dla takich modeli samochodów jak Hilux, Land Cruiser 70 i 300, Prado, Hiace).
Sierpniowa awaria nie jest pierwszą, z jaką zmaga się Toyota w przypadku systemu dostaw komponentów do produkowanych aut. W 2022 r. koncern wstrzymał produkcję na jeden dzień, gdy jeden z dostawców padł ofiarą cyberataku. Wówczas działalność wznowiono dzięki uruchomieniu zapasowej sieci. Otwartą kwestią pozostaje, czy obecnie Japończykom uda się uporać równie szybko.