Firma Exact opublikowała właśnie swój "MotoBarometr", który tym razem roztacza przed kierowcami czarne wizje. Według ekspertów z branży automotive, którzy współtworzą coroczny raport, to nie koniec podwyżek w salonach - w najbliższym roku ceny nowych samochodów mogą wzrosnąć o kolejne 20 procent! Kiedy koniec tych zwariowanych czasów?
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Patrząc na sygnały z rynku, nie zapowiada się, żebyśmy już wrócili do normalności. Volkswagen zaznaczył już, że nie widzi szans, że problem z półprzewodnikami zostanie rozwiązany do 2024 roku, nadal producenci składują setki tysięcy aut, do których brakuje części, ceny paliw utrzymują się na wysokim poziomie, a wszystkie kraje borykają się z rekordowym poziomem inflacji, nie notowanym od dekad.
Takie hasło pada w raporcie. Jest mocne, ale trudno się z nim nie zgodzić. Przedsiębiorcy z branży motoryzacyjnej wprost już mówią, że nie ma już powrotu do starych zasad i reguł, ani tym bardziej cen. W aż 7 na 11 badanych krajów, w tym także w Polsce, przedstawiciele zakładów motoryzacyjnych wskazywali, że produkowane pojazdy będą droższe. Na Półwyspie Iberyjskim natomiast twierdzono, że skutkiem ostatnich wydarzeń będzie przejście z produkcji „just in time" na „just in case". Z kolei w Belgii i Holandii – duża grupa respondentów wskazała, że wydarzenia te przyspieszą elektryfikację branży.
Hiszpania, Niemcy, Portugalia i Holandia dość często wskazywały większa regionalizacja produkcji samochodów i ograniczeniu dystansu pomiędzy klientem a dostawcą. To oznacza, że europejskie fabryki zaczną szukać poddostawców i partnerów biznesowych w regionie, rezygnując tym samym z dostaw z Azji.
Wszyscy pytani, bez względu od kraju, zgodnie stwierdzili też, że to spowoduje dalszy wzrost cen, choć to nie jedyne czynniki, które będą miały na to wpływ. Przedstawiciele z branży automotive wspominali m.in. z kosztami samych przestojów fabryk. Według podanych przez nich danych godzina wstrzymania linii produkcyjnej kosztuje przeciętnie 600 tys. euro, a tydzień generuje już straty na poziomie nawet 100 mln euro.
To wszystko powoduje, że ceny rosną i to faktycznie znacznie więcej niż wspomniane 13,6 proc. Według wyliczeń Carsmile, platformy oferującej wynajem i leasing aut nowych, rosnące koszty finansowania jeszcze bardziej podniosły ceny finalne nowych aut. To tłumaczy m.in. wysyp ofert cesji leasingu. Wystarczy tylko wspomnieć, że w ostatnim roku WIBOR wzrósł z 0,24 proc., do 7,15 proc., co według wyliczeń Carsmile przełożyło się na wzrost ceny auta leasingowanego o średnio ceny 35 proc. w skali roku.
Czy nowy samochód stanie się towarem luksusowym?
Już dziś średnia cena transakcyjna samochodu w Polsce jest wysoka. Według danych IBR Samar, w sierpniu wyniosła ponad 153 tys. zł. Z drugiej strony trudno się temu dziwić, skoro ceny miejskich aut segmentu B oscylują już w granicach 80-100 tys. zł. To oznacza, że średnia w ujęciu rok do roku wzrosła o blisko 14 proc.
Takie otoczenie sprawia, że nawet jeśli producenci uporają się z dostawami półprzewodników, to być może i tak nie wrócą do pełnych mocy produkcyjnych, bo w tym czasie spadnie popyt na nowe auta. Wśród respondentów "Motobarometru" aż 68 proc. twierdzi, że klienci już dziś decydują o przełożeniu momentu wymiany auta na nowe, 31 proc. rozważa zakup tańszego auta używanego, a 24 proc. chce całkowicie zrezygnować z własnego pojazdu na rzecz carsharingu.
Co to oznacza? Zapewne zwiększanie się średniego wieku parku samochodowego, który i tak w Polsce jest wysoki. Według ACEA w 2021 roku średni wiek auta osobowego w Polsce wynosił nieco ponad 14 lat. To siódmy wynik od końca w całej UE. Sporo wskazuje jednak, że w najbliższych latach te liczby się nie zmniejszą. Co więcej średnia ta raczej wzrośnie.
Źródło: Exact, Carsmile, Samar, Rzeczpospolita