Sankcje działają. Uzależnione od części z zachodu rosyjskie fabryki samochodów, praktycznie stanęły. W maju wyprodukowano zaledwie 3720 samochodów, co jak na potrzeby tak dużego rynku, jest liczbą wręcz symboliczną. Według agencji Reuters powołującej się na rosyjskie źródła, już w kwietniu odnotowano potężne tąpnięcie – sprzedaż samochodów Łada, marki należącej do największego rosyjskiego producenta samochodów AvtoVAZ spadła o 78 procent. Jak widać, było to zaledwie preludium przed tym, co czeka rynek. W maju produkcja rosyjskich fabryk osiągnęła zaledwie ok. 3 proc. wolumenu sprzed roku!
Jak widać, nie pomogła też nacjonalizacja fabryk producentów, którzy wycofali się w ramach sankcji. Dlaczego? Rosjanie są po prostu uzależnieni od importowanych części, a łańcuch dostaw został wstrzymany w związku z atakiem na Ukrainę. A to nie jedyny problem rosyjskiej branży motoryzacyjnej – wcześniej także pojawiły się już problemy związane z niedoborem półprzewodników.
Rosyjska propaganda próbuje obrzydzać zachodnie marki wycofujące się z kraju. Ich miejsce mają zająć twory rodem z ZSRR. Po wycofaniu się z rynku rosyjskiego Renault, mer Moskwy Siergiej Sobianin zapowiedział, że porzucone fabryki francuskiego koncernu będą znacjonalizowane, a z taśm dalej będą zjeżdżać samochody. Nie będą to jednak modele Renault auta pod logo nieistniejącego już Moskwicz.
– Podjąłem decyzję o zarejestrowaniu zakładu jako majątku miasta i wznowieniu produkcji samochodów osobowych pod historyczną marką Moskwicz – poinformował mer Moskwy. – W 2022 roku otwieramy nową kartę w historii Moskwicza – dodał.
Więcej informacji ze świata motoryzacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Propaganda mera Moskwy nie zatrzymała się jedynie na deklaracji utrzymania produkcji i stanowisk pracy – poszedł on znacznie dalej i zapowiedział, że z czasem oprócz aut spalinowych, pod logo wskrzeszonego Moskwicza, z fabryk mają wyjeżdżać także samochody elektryczne. Oczywiście nie poznaliśmy żadnych szczegółów oprócz zapowiedzi.
Deklaracje Sobianina są o tyle mało wiarygodne, że już dziś ta niewielka liczba aut, które zjeżdżają z rosyjskich fabryk, to tak naprawdę auta nie do końca kompletne – samochód nie mają podstawowych systemów bezpieczeństwa. Po ataku na Ukrainę eksport półprzewodników do tego kraju spadła o 90 procent. Jest na tyle źle, że Łada zapowiedziała już, że wróci do produkcji starszych i jednocześnie prostszych technicznie modeli. Faktycznie jednak w kraju brakuje nowych samochodów, które stały się towarem luksusowym, dostępnym wyłącznie dla nielicznych.
Nie wiadomo jednak, czy jakby było ich więcej, miałby kto je kupować. Rosnąca inflacja i szybko rosnące oprocentowanie kredytów sprawiły, że coraz mniej osób stać na nowe i coraz droższe samochody. Trudno zatem wierzyć zapewnieniom mera Moskwy, że już niebawem Rosjanie zaczną produkować swoje auta elektryczne. Jedyną szansą ratunku dla tamtejszej branży motoryzacyjnej są w tym momencie Chiny, ale to oznacza jeszcze większe uzależnienie od Państwa Środka.