Do Polski przyjedzie jeszcze więcej używanych samochodów. Przez SCT

Niektóre marki muszą zawiesić produkcję pojazdów. Przekłada się to na zwiększone zainteresowanie samochodami używanymi. Ten trend może się zintensyfikować w momencie, kiedy zwiększy się odsetek miast z zakazem wjazdu aut spalinowych do wyznaczonych stref.

Więcej materiałów o aktualnej sytuacji w Polsce znajdziesz na gazecie.pl

Stary Kontynent zaczyna być coraz mniej przyjazny dla klasycznej motoryzacji. Rygorystyczne normy emisji spalin, postulaty zamykania centrów miast oraz określenie potencjalnej daty zakończenia sprzedaży nowych samochodów spalinowych są tego najlepszym dowodem. To może jednak spowodować, odwrotną reakcję od tej oczekiwanej, przynajmniej w naszym kraju.

Ceny skłaniają do auta używanego

Zacznijmy jednak od początku. Obecna sytuacja związana z dostępnością samochodów ma się unormować w połowie przyszłego roku – tak przynajmniej wynika z rynkowych analiz przeprowadzonych przez IHS Markit. W ich ocenie obecny kryzys związany z zakłóceniami w łańcuchu dostaw, wpłynie na pomniejszenie światowej produkcji samochodów od 6,3 do 7,1 miliona sztuk.

Dostępność pojazdów na rynkach jest już mocno ograniczona. Liczne przestoje fabryk czy zmniejszanie lub rozważanie całkowitego zamknięcia linii produkcyjnych, do końca roku (taki pomysł ma Skoda) sprawiają, że nie ma zbyt dużego wyboru nowych samochodów lub okres oczekiwania na nie jest znacząco wydłużony. Nie lepsza sytuacja może nas czekać za niespełna dekadę, kiedy w znacznym stopniu zbliżymy się do deklarowanego 2030 roku. To właśnie na ten okres wielu producentów pojazdów zadeklarowało zakończenie sprzedaży w Europie aut o napędzie konwencjonalnym. Nie oznacza to jednak, że produkcja stanie. Na wielu światowych rynkach nie ma tak rygorystycznych norm emisji spalin, jak na Starym Kontynencie.

Zobacz wideo Ku przestrodze. Policja opublikowała wideo, w którym pokazuje, jak może skończyć się ignorowanie "stopu"

SCT

Jest to jednak wierzchołek góry lodowej, a raczej jej zwieńczenie. W minionym czasie Rada Ministrów przyjęła nowelizację ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, w którym dodano m.in. ułatwione mechanizmy tworzenia stref czystego transportu (SCT). Tym samym jest duża szansa, że niedługo pojawią się w kilku polskich lokalizacjach. To kolejny bat na zmotoryzowanych, którzy pod maskami swoich samochodów mają silniki spalinowe.

Zamknięcie centrów miast znacząco utrudni osobistą komunikację po mieście. Z jednej strony można powiedzieć, że takie rozwiązanie jest dobre. Pojazdy elektryczne będą mogły bez większych problemów przemieszczać bez korków. Podobnie z drogową komunikacją zbiorową. Jednak by do tego doszło trzeba zawczasu zadbać o to by infrastruktura komunikacyjna była na odpowiednio wysokim poziomie.

Ograniczenia wpłyną na rynek aut używanych

Tak dochodzimy do kolejnej kwestii – samochodów używanych. Wraz ze zwiększonymi ograniczeniami może dojść do wzrostu zainteresowania pojazdami z drugiej ręki. Wszystko przez fakt, że wraz z dążeniem do zeroemisyjności i ograniczeniami produkcji aut spalinowych, nieuniknionym będzie wzrost ich cen. To przełoży się na chęć wyboru tańszego produktu, czyli używanego.

– Używane pojazdy płyną do Polski nieprzerwanym strumieniem, co czyni nasz kraj największym ich importerem w Europie. Rocznie to ok. 1 mln sztuk i niestety większość z tego parku samochodowego nie spełnia aktualnych norm emisji zanieczyszczeń. Owszem, rośnie udział importu samochodów młodszych (np. do 4 lat), ale mimo wszystko sprowadzane pojazdy oznaczają w praktyce większą emisyjność, co przekłada się na jakość powietrza, którym oddychamy – komentuje dla moto.pl Prof. Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego.

Taki scenariusz można zakładać dla naszego kraju, gdzie przeciętne uposażenie oceniono na ten rok w wysokości 5851,87 zł brutto. Choć ta kwota nie wygląda źle, to trzeba pod uwagę wziąć jeszcze galopującą inflację, wzrost kosztów życia oraz rosnące średnie ceny samochodów. W styczniu 2021 roku średni ważony koszt sprzedaży nowego samochodu osobowego wyniósł 129 058 zł – podał IBRM Samar.

– Coraz bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące emisji CO2 stają się przyczynkiem do wprowadzania ograniczeń możliwości poruszania się po centrach niektórych miast UE. Wiele miast rozważa wręcz możliwość całkowitego zamknięcia centrów dla pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi. Jeżeli takie restrykcje zostaną wprowadzone, wymuszą na mieszkańcach wymianę swoich samochodów na takie, które spełnią wymagania legislatorów, a to oznacza zwiększoną dostępność samochodów spalinowych na rynku wtórnym – komentuje dla moto.pl Wojciech Drzewiecki, Prezes IBRM Samar.

Z zachodu do Polski

Strefy czystego transportu coraz częściej wprowadzane na zachodzie Europy mogą również spowodować, znaczący wzrost importu starszych, spalinowych pojazdów do naszego kraju. Od lat Polska jest określana mianem śmietnika Europy. To właśnie do nas sprowadzane są (lub spływają) starsze samochody z zachodu. To zachęca wiele osób, by zakupić nowszy, ale już stary pojazd.

– Część z nich może przyjechać do Polski, chociaż to nie jest jednoznaczne. Obawy przed zmianą auta na elektryczne nie są jedynie domeną mieszkańców naszego kraju. Pomimo przyspieszenia rozwoju infrastruktury w innych krajach Unii, obawy związane z użytkowaniem samochodu elektrycznego są wciąż duże, a to oznacza utrzymanie się zainteresowania „klasyką". Dlatego rosnąca podaż aut używanych z napędem klasycznym może rozłożyć się na wiele krajów, szczególnie we wschodniej części UE – komentuje dla moto.pl Wojciech Drzewiecki.

Bojąc się zmian

Samochody elektryczne stanowią wyzwanie mentalne. Ich eksploatacja różni się od tego z czym mamy do czynienia na co dzień. Choć e-pojazdy są łatwiejsze w obsłudze, nadal pozostaje problem z ich ładowaniem. Proces ten wymaga czasu, a infrastruktura nie zawsze jest tak wydajna jakbyśmy chcieli. Ponadto wielu kierowców nie miało nigdy styczności z tego typu autami. Przez to są nieprzekonani do przesiadki na nowe, nieznane i elektryczne.

– Wydaje się, że Polska ma ambicje, by w dłuższym horyzoncie czasowym, eliminować pojazdy, które są najbardziej uciążliwe dla środowiska. By tak się stało niezbędne będą rozwiązania legislacyjne ograniczające import aut niespełniających określonych wymogów środowiskowych. Niewprowadzenie prawnych barier dla tego zjawiska (wzmożonego importu), może skutecznie torpedować ambitne plany rozwoju elektromobilności w zakresie indywidualnego transportu w Polsce – dodaje dla moto.pl Marcin Ślęzak.

Można więc jasno stwierdzić, że w najbliższych latach czeka nas napływ używanych samochodów. Zmiany jakie zachodzą w zachodniej Europie zaczynają być odczuwalne w Polsce. Nie bez powodu mówi się o Europie dwóch prędkości. Widać to już w tym momencie, gdzie takie kraje jak Wielka Brytania, Francja, Holandia, Luksemburg czy Niemcy dosłownie zbroją się w infrastrukturę i zwiększają udział aut bateryjnych. W Polsce proces ten jest o wiele wolniejszy. Z tego względu możemy stać się łakomym celem zachodu i to właśnie do nas spłynie sporo aut, które nie będą miały już sensu na zachodzie Unii.

Więcej o: