Samochody elektryczne w firmach. Za trzy lata mają stanowić nawet 18 proc. floty

Elekryfikacja ma być główną gałęzią rozwoju transportu w nadchodzących latach. Ich siłą napędową będą (albo mają być) firmy, które obecnie są głównym odbiorcą nowych samochodów. Powstaje jednak pytanie jak szybko ten trend zaadoptuje się wśród odbiorców instytucjonalnych?

Elektromobilność ma się na rynkach europejskich zadomowić już w 2030 roku. To wtedy niektóre europejskie kraje wprowadzą zakaz rejestracji aut wyposażonych w silniki spalinowe (tak przynajmniej zapowiadają). To jednak dopiero za dekadę.

Obecnie trwają intensywne prace nad popularyzacją pojazdów zasilanych z gniazdka. Nie tylko tych czysto elektrycznych, ale też hybryd typu plug-in – uważanych za etap przejściowy elektryfikacji transportu.

Zobacz wideo Samochód elektryczny Dyson

Według licznika elektromobilności, tworzonego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, po jedenastu miesiącach 2020 roku, w Polsce zarejestrowanych zostało 8125 aut zelektryfikowanych. W tym 4082 hybrydy typu plug-in (PHEV) oraz 4043 czysto elektrycznych pojazdów (BEV). Łącznie park aut zasilanych energią elektryczną (PHEV + BEV) liczy 17 121 sztuk. Jak do tego doliczymy wszystkie samochody hybrydowe (182 171 sztuk) to wynik zaczyna mieć znaczenie w odniesieniu do całego parku w Polsce. Oczywiście jest to jeszcze mały odsetek w porównaniu do aut wyposażonych w silniki benzynowe czy Diesla, ale z miesiąca na miesiąc się to zmienia.

Mimo pandemii COVID-19, liczba rejestracji osobowych samochodów elektrycznych od stycznia do listopada 2020 r. wzrosła o 120%, a sieć ogólnodostępnych stacji ładowania uległa powiększeniu aż o 36% r/r. Wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby programy wsparcia uruchomione przez NFOŚiGW były lepiej dostosowane do standardów rynkowych. W rok 2021 wchodzimy z optymizmem, ale i nadzieją, że legislacyjno-finansowy system wsparcia zeroemisyjnego transportu zostanie zoptymalizowany.

– czytamy w komunikacie wypowiedź Macieja Mazura, Dyrektora Zarządzającego PSPA.

Dyrektor Zarządzający PSPA zauważa również, że „(…) sprzedaż samochodów elektrycznych w Polsce ulegnie dalszej dynamizacji ze względu na coraz atrakcyjniejszą ofertę modelową oraz stopniowe wyrównywanie się cen EV i pojazdów konwencjonalnych, które w przypadku niektórych modeli klasy premium już stało się faktem”.

Flotowe rewolucje

Rok 2020 znacząco nadszarpnął kondycję wielu firm flotowych, od których w głównej mierze zależy sprzedaż nowych pojazdów. „Patrząc długofalowo, spowolnienie gospodarcze związane z epidemią może mieć wpływ na wzrost cen usług CFM, co przy określonych budżetach wymusi obniżenie standardów samochodów lub redukcję wolumenów.”

– mówił dla moto.pl Marcin Gajowniczek, ekspert flotowy.

Zwrócił też uwagę, że wiele podmiotów na nowo przekalkuluje i określi swoje plany zakupowe pojazdów.

Wraz ze zmianami we flotowych założeniach pojawia się jeszcze jeden ważny aspekt – pojazdy elektryczne. Zmiana technologiczna jaka następuje na naszych oczach, nie jest wyłącznie trendem zaczerpniętym z krajów Europy zachodniej. Wymagania jakie narzuca Polska wraz z partnerami z Unii Europejskiej, czy regulacje podatkowe (np. podatek akcyzowy) sprawiają, że wielu przedsiębiorców po prostu decyduje się na wymianę floty na ekologiczną z kwestii finansowych.

Choć w tym momencie wydadzą oni więcej przy zakupie, to odejdzie wiele kosztów związanych z eksploatacją. Ponadto, dopóki nie zostaną wprowadzone podwyżki za prąd dla podmiotów posiadających auta elektryczne, cena przejechania 100 km mieści się w 10 zł – chyba, że wykorzystuje się szybkie ładowarki. Innymi słowy dla tych co umieją liczyć, po prostu się to opłaca.

Firmy wdrażające pojazdy elektryczne są świadome ekologicznych, użytkowych oraz finansowych korzyści wynikających z tego faktu. Analizując ekonomiczną celowość inwestycji w samochód elektryczny należy brać pod uwagę nie tylko cenę zakupu pojazdu, ale przede wszystkim jego całkowite koszty posiadania, czyli TCO.

– mówi Albert Kania z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.

Według PSPA w ciągu trzech lat niemal co piąta firma (18 proc.) w Polsce będzie korzystać z pojazdów typu BEV. Co więcej, według danych z Barometru Flotowego opublikowanego przez Arval, dzisiaj co druga firma wdrożyła lub wdroży rozwiązania mobilne dla pracowników. Polska w porównaniu do Unii Europejskiej podchodzi do tematu zachowawczo. W planach wdrożeniowych (badanie na grupie respondentów) wypadamy podobnie jak w przypadku innych ankietowanych z Unii Europejskiej. Zgodnie z tym 50 proc. Polaków chce wdrożyć w swoich firmach „co najmniej jedną technologię napędów alternatywnych”. W całej UE ten odsetek wynosi 62 proc.

Przyglądając się konkretnym technologiom, na razie największe uznanie mają auta hybrydowe. W tym przypadku ankietowani byli na „tak” w 32 proc. (w całęj Unii 45 proc.). Hybrydy typu plug-in zyskały 22 proc. poparcia (w całej UE – 43 proc.), a pojazdy w pełni elektryczne 18 proc. (w całej UE – 40 proc.).

Mobilność alternatywna i jej potencjał

W Barometrze Flotowym dokonano również analizy potencjału rozwoju mobilności alternatywnej. Zgodnie z uzyskanymi wynikami największe szanse rozwoju w kraju są w przypadku „wspólnych przejazdów pracowników” – 38 proc. Następnie dostrzega się szanse w korporacyjnym car-sharingu (36 proc.), przekazaniu pracownikowi budżetu lub karty mobilnej (31 proc.), czy w wynajmie średnioterminowym (31 proc.). Najmniejszy entuzjazm budzi współdzielenie rowerów (21 proc.). Średnie wartości dla całej Unii Europejskiej pokrywają się z tym co zostało zbadane na jej ograniczonym terenie, czyli w Polsce. Różnice polegają jednak w procentach. W przypadku współdzielenia przejazdów, wszystkie kraje UE opowiedziały się w 42 proc. Z kolei dla korporacyjnego car-sharingu, czy wynajmu średnioterminowego, wynik był taki sam – 32 proc. Mniejszy entuzjazm wzbudził budżet lub karta mobilna (29 proc.), a współdzielenie rowerów uzyskało zbliżony wynik – 22 proc.

Więcej o: