Elektryczna pogoń Polski za Europą

Dążenie do neutralności emisyjnej nie jest proste. Koniczne są zintensyfikowane działania oraz promocja nisko- i zeroemisyjnego transportu. To wyzwanie, zwłaszcza w Polsce, gdzie rozwój elektromobilności pozostawia wiele do życzenia.

Elektromobilność ma być główną odpowiedzią na zanieczyszczenie środowiska. Tak przynajmniej można wnioskować po tym jakie decyzje są ogłaszane przez Polskę i pozostałe kraje UE.

Mowa dokładniej o limitach emisyjnych, które już niedługo mogą znacznie ograniczyć podaż samochodów wyposażonych w konwencjonalne jednostki napędowe. Alternatywą mają być auta zelektryfikowane – hybrydowe, czy w pełni elektryczne.

Zobacz wideo Peugeot e 208 - elektryczna wersja francuskiego samochodu miejskiego

Europa północna i zachodnia (np. Niemcy, Francja, Niderlandy czy Szwecja, Norwegia i Finlandia) dzięki dotacjom do aut nisko- i zeroemisyjnych, w znaczącym stopniu zwiększyły udział tego typu samochodów w ogólnej sprzedaży. To jednak nie dotyczy Polski.

Jeszcze parę lat temu rządzący hucznie ogłaszali, że do 2020 roku wyprodukujemy milion samochodów elektrycznych. To szybko zostało skorygowane. Zgodnie z kolejną wykładnią do 2025 roku mamy być w czołówce państw, w których elektryczna rewolucja postępuje najszybciej. Retoryka została jednak po raz kolejny zmieniona. Tym razem do 2030 roku aż 600 tys. Polaków ma jeździć autami zelektryfikowanymi. Trudno się w tym połapać.

Ile samochodów elektrycznych jest zarejestrowanych w Europie?

Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) wydała raport dotyczący stopnia elektryfikacji rynku motoryzacyjnego w Europie. Według przedstawionych danych, w 2019 roku 58,9 proc. europejskiej sprzedaży stanowiły samochody z silnikami benzynowymi, 30,5 proc. diesle, a 10,6 proc. auta proekologiczne.

W tej ostatniej grupie 5,9 proc. stanowiły samochody hybrydowe, 1,1 proc. hybrydy typu plug-in, 1,9 proc. pojazdy w pełni elektryczne, 1,2 proc. auta z instalacją LPG i przystosowane do jazdy na paliwie E85, 0,5 proc. samochody zasilane CNG oraz 0,04 proc. pojazdy wyposażone w ogniwo paliwowe zasilane paliwem wodorem.

W liczbach bezwzględnych, rok 2019 zakończono ze sprzedażą 8,96 mln sztuk aut benzynowych, 4,65 mln diesli, 897 tys. hybryd, 285 tys. pojazdów elektrycznych, 174 tys. hybryd typu plug-in i 535 aut wyposażonych w ogniwo paliwowe.

Ile samochodów elektrycznych sprzedaje się w Polsce?

W raporcie przygotowanym przez ACEA opisano również sytuację poszczególnych krajów. W Polsce odsetek nowych, zarejestrowanych samochodów elektrycznych wynosił 0,49 proc. Jak łatwo się domyślić wynik ten nie jest zachwycający.

Pod tym względem gorsi byli jedynie: Grecy (0,42 proc.) Słowacy (0,36 proc.), Litwini (0.35 proc.) oraz Estończycy (0.29 proc.). W Europie Zachodniej proporcje są zupełnie inne. Dla przykładu w Niemczech samochody elektryczne stanowiły 3 proc. wszystkich rejestracji. We Francji było to 2,8 proc., w Niderlandach 15 proc., a w Szwecji 11,3 proc.

Taka sytuacja jest w dużej mierze podyktowana zamożnością obywateli. W zeszłym roku PKB na osobę wynosiło w Polsce 13 780 euro, na Łotwie, Słowacji oraz w Grecji?—?od 17,3 do 17,5 tys. euro, a w Estonii 21,1 tys. euro. Jest to zdecydowanie mniej niż w innych europejskich krajach.

PKB na osobę w Niemczech wynosiło 41,6 tys. euro, we Francji ok. 36 tys. euro, Niderlandach – 45,2 tys. euro, a Szwecji 46,6 tys. euro. Jak nie trudno zauważyć rozbieżności są znaczące, a to przekłada się na możliwości zakupowe, zwłaszcza w czasach, kiedy pojazdy są coraz droższe.

Wzrost cen potwierdza IBRM Samar. Według opublikowanych danych na koniec października 2020 roku średnia ważona cena sprzedaży nowego samochodu osobowego wyniosła 122 489 zł. Jest to o 10,9 proc. więcej niż przed rokiem.

Dane z ostatnich trzech lat wyraźnie pokazują, że to właśnie w 2020 roku ceny rosną w najszybszym, dwucyfrowym tempie, podczas gdy w latach 2019/2018 wzrosty miesięczne nie przekraczały 6 proc. – czytamy w komunikacie IBRM Samar.

Mimo to producenci i eksperci pozostają optymistami. Liczą na przyspieszenie rozwoju elektromobilniości jeszcze w większym stopniu w Europie oraz również w Polsce. Potwierdza to m.in. Hubert Niedzielski, Kierownik PR marki Volkswagen, który powiedział:

Widać, że tempo rozwoju rynku samochodów elektrycznych w Polsce zaczyna się zwiększać i należy się spodziewać, że ta dynamika będzie utrzymywać się na wysokim poziomie. Mamy powody do optymizmu: nasz kompaktowy ID.3 zaczął pojawiać się w salonach we wrześniu, a my zdołaliśmy sprzedać już ponad 200 samochodów. Zbieramy także pierwsze zamówienia na ID.4, naszego pierwszego w pełni elektrycznego SUV-a, podczas gdy żaden potencjalny klient z Polski nie miał jeszcze okazji się nim przejechać. To pokazuje, że zainteresowanie naszymi samochodami elektrycznymi jest naprawdę spore i liczymy, że będzie ono tylko rosnąć.

Wtyczka bez końcówki

Kolejnym problemem utrudniającym rozwój elektromobilności w kraju są punkty ładowania. Według danych ACEA, tego typu stacji jest w Polsce 884. Ten wynik można odnieść do liderów – Niderlandów – gdzie na koniec 2019 roku zlokalizowanych było 50,8 tys. punktów ładowania.

Inny przykład stanowią Niemcy z 40,5 tys. ładowarek. Jak to można przedstawić w inny sposób? Otóż w Polsce na 1000 km dróg przypadają 2 ładowarki. W Niderlandach jest ich 364, w Luksemburgu – 316, a Niemczech – 176. Co więcej, w tym zestawieniu od nas lepiej wypadają Portugalia (125) oraz Bułgaria (7).

Na otarcie łez można jedynie dodać, że Polska, choć ma skąpą infrastrukturę to jest ona jedną z najnowocześniejszych na tle Europy. 55 proc. punktów ładowania stanowią tak zwane szybkie ładowarki o mocy ponad 22 kW. W Holandii ten odsetek wynosi jedynie 2,6 proc., a w Niemczech 15,6 proc.

Inwestujemy w hybrydy

Choć sytuacja w kraju nie każdemu pozwala przesiąść się do samochodu elektrycznego, to nie oznacza, że jesteśmy na bakier z ekologią. Obecnie na topie są samochody hybrydowe.

Według ACEA, Polska jest jednym z europejskich krajów, gdzie nasycenie rynku tego typu autami jest największe. W 2019 roku wyniosło ono 7 proc., co odbiega m.in. od wyników ekologicznych gigantów jak: Niderlandy (6,5 proc.), Niemcy (5,4 proc.), Francja (4,8 proc.), czy Belgia (3,2 proc.).

Obecnie zelektryfikowane hybrydy to ponad 50 proc. całkowitej rocznej sprzedaży naszych nowych aut osobowych. Ale na ten wynik pracowaliśmy latami – prowadząc od 2012 roku program hybrydowy w ramach naszej organizacji i sieci dilerskiej. W tym czasie musieliśmy zmierzyć się z wieloma fałszywymi mitami pokutującymi nie tylko wśród polskich kierowców, ale nawet w… naszej własnej sieci salonów sprzedaży. Dziś ten etap mamy już za sobą, a czwarta generacja napędu hybrydowego pokazuje jak dużo zmieniło się na korzyść w obszarach efektywności i przyjemności z jazdy przez ponad 22 lata seryjnej produkcji hybryd. Dzięki nim już dziś spełniamy wymagane przez UE nowe normy emisji spalin na lata 2020/2021 i możemy proponować polskim kierowcom Supry, czy GR Yarisy – samochody typowo sportowe w których emisja nie jest priorytetem.

– komentuje Robert Mularczyk, Senior PR Manager Toyota Motor Poland oraz Toyota Central Europe.

Proekologiczne podejście Polaków potwierdza również badanie przeprowadzone przez Polskie Stowarzyszenie Pojazdów Alternatywnych (PSPA), z którego wynika, że 29,4 proc. respondentów jest zainteresowana zakupem auta elektrycznego lub hybrydowego typu plug-in w okresie najbliższych trzech lat. Jest to wzrost w stosunku do lat ubiegłych, gdzie w 2019 roku było to 28 proc., w 2018 roku – 17 proc., a w 2017 – 12 proc.

Dane zaprezentowane przez ACEA jasno pokazują, że polska droga do elektromobilności jest jeszcze daleka, porównując ją do sytuacji na zachodzie Europy.

W szybszym rozwoju nie pomogły też dotacje uruchomione w okresie między czerwcem, a lipcem bieżącego roku. Jednakże może się okazać, że w okresie tak zwanym przejściowym to hybrydy będą główny kluczem do zmniejszenia średniej emisji z transportu. Zobaczymy jednak jak sytuacja rozwinie się na przestrzeni kilku następnych lat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.