Światowa emisja substancji szkodliwych nadal jest za wysoka – alarmują eksperci.
Transport drogowy jest odpowiedzialny za ok. 24 proc. emisji substancji szkodliwych (w tym gazów cieplarnianych) do atmosfery.
Jeżeli nie uda się zahamować tempa wzrostu średniej temperatury Ziemi, skutki zmian klimatycznych mogą być nieodwracalne. To właśnie z tego względu dąży się do wymiany floty pojazdów na młodszą.
Problemem nie jest jednak technologia, którą obecnie wdraża się m.in. w Europie. Mowa choćby o samochodach elektrycznych oraz „zielonych” metodach produkcji prądu. Pod tym względem jest coraz lepiej i z każdym miesiącem potencjalni odbiorcy przekonują się o zaletach tych rozwiązań. Bolączką są m.in. starsze samochody, które nie znikają z dróg niczym za uderzeniem magicznej różdżki.
Europa staje się tak zwanymi zielonymi płucami świata. To tutaj są wprowadzane najbardziej restrykcyjne normy emisji spalin, np. przyszła norma Euro 7.
Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA), najmłodszymi samochodami w Europie jeżdżą mieszkańcy Luksemburgu?—średnia wieku to ?6,4 roku. We Francji wynik ten wynosi 9 lat, w Niemczech 9,5 roku, a w Austrii 8,2 roku.
Polska w tym zestawieniu wypadła słabo, choć nie najgorzej – 13,9 roku, to tyle samo co w Łotwie i Słowacji. Wyniki gorsze od naszego odnotowano w Estonii (16,7 roku), Rumunii (16,3 roku), Grecji (15,7 roku) oraz Czechach (14,8 roku). Tak duży rozstrzał jest wynikiem majętności mieszkańców, cen pojazdów oraz utrzymującego się na wysokim poziomie eksportu.
Można zaryzykować stwierdzenie, że eksport dla niektórych krajów stanowi rozwiązanie wszystkich problemów. Stary samochód (np. pozostawiony w rozliczeniu za nowy) jest wywożony do innego kraju, gdzie uzyska 2-ie albo nawet 4-te życie, a przy okazji przestanie być problemem w miejscu, gdzie został zakupiony. Takie działanie nie jest rozwiązaniem problemu, ale jego przemieszczaniem. To nie spowoduje obniżenia emisji tylko jego generowanie w innym miejscu.
Wzmożony import pojazdów używanych do Polski – z punktu widzenia tworzenia rynku pojazdów niskoemisyjnych – jest problemem. Szczególnie, jeśli są to pojazdy wysłużone, do tego spełniające normy emisji zanieczyszczeń Euro 3 i 4 lub niższe. Z drugiej strony masowy napływ pojazdów legitymujących się normami Euro 5 i 6 oraz w dobrej kondycji technicznej w dłuższej perspektywie czasu odmłodziłby park samochodowy nad Wisłą, choć jednocześnie hamowałby rozwój rynku sprzedaży pojazdów nowych, w tym pojazdów z napędami alternatywnymi i zeroemisyjnymi.
– komentuje Mikołaj Krupiński, Rzecznik Prasowy Instytutu Transportu Samochodowego.
W Polsce jest to zauważane. W zeszłym roku w kraju zarejestrowanych zostało ponad 1,6 mln aut. Z tej grupy tylko nieco ponad 600 tys. stanowiły nowe pojazdy. Reszta była sprowadzana albo pozyskana z innych źródeł (np. używany samochód krajowy). To właśnie przez to średnia wieku jest tak wysoka. Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, że te auta często nie spełniają zbyt wysokich norm emisji spalin (średnio są to granice Euro 4) – jeżeli wszystkie układy oczyszczania spalin są sprawne.
Polski portfel jest chudy, więc zainteresowanie samochodami używanymi wciąż będzie duże, szczególnie że biorąc pod uwagę zmiany następujące na rynkach krajów Europy Zachodniej, dostęp do ciekawej oferty, atrakcyjnej cenowo będzie duży. Bez działań po stronie rządu, które mogłyby import ograniczyć, nic nie będzie się działo. Na szczęście średni wiek samochodów sprowadzanych do naszego kraju jest niższy niż średni wiek parku, co oznacza, że następuje proces jego stopniowego odmładzania. Odpowiednio sterowany, może przyspieszyć. Bez sterowania, będzie zależny od tego co w danej chwili będzie opłacało się sprowadzać.
– komentuje Wojciech Drzewiecki, Prezes IBRM Samar.
Eksportowane samochody w 60 proc. pozostają na terenie Unii Europejskiej. Jednak 40 proc. jest wywożonych jeszcze dalej np. do Afryki, czy Europy Wschodniej. Co ciekawe, w przypadku eksportu np. do Afryki nie zawsze liczy się stan auta, a model.
Potwierdza to przeprowadzona kontrola w porcie w Amsterdamie. Przebadano 160 pojazdów, które płynęły do Afryki. W świetle europejskich standardów, żaden z nich nie nadawał się dosłownie do niczego. Niektóre kraje Afryki wprowadzają „ban” na import starych aut. Jednak większość z nich nie może sobie na to pozwolić.
Rozwiązanie problemu eksportowego nie jest łatwe. Z pewnością powinno się działać na rzecz obniżania średniego wielu pojazdów w Europie. Mogą w tym pomóc m.in. wzmożone dotacje do nowych aut, które może przekonają potencjalnych klientów, że lepiej wyjechać nowym samochodem z salonu niż szukać używanego z niepewnego źródła albo o nieznanym stanie.
Dotyczy to również Polski. W końcu tylko we wrześniu tego roku przyjechało do nas 88 626 pojazdów. Od początku roku, który jest najchudszym na przestrzeni ostatnich lat, przywiezionych zostało 630 tys. pojazdów. Z tej puli ok. 330 tys. pochodziło z Niemiec, ok. 62 tys. z Francji. Może kiedyś uda się te proporcje znacząco zmniejszyć. Jednak bez konkretnych działań będzie to trudne albo wręcz niemożliwe.