Boicie się Tesli? Obserwujemy Teslę. A nowych norm emisji spalin? Jesteśmy przygotowani

Tomasz Korniejew
Pandemia mocno udarzyła w rynek motoryzacyjny, także w Polsce. O tym, co się w 2020 r. stało, jakie są przewidywania dotyczące roku 2021 i dlaczego Google robi lepsze systemy operacyjne do samochodów niż producenci aut, rozmawiamy z Mariuszem Nyczem, dyrektorem Customer Experience Volvo Car Poland.

Tomasz Korniejew, Moto.pl: Co się zdarzyło innego w 2020 r. w porównaniu do kryzysu z 2009 r.?

Mariusz Nycz Volvo Car Poland: Przede wszystkim inna była dynamika zdarzeń. Kryzys finansowy w 2009 r. narastał powoli. W 2020 r. wszystko tąpnęło z dnia na dzień. To była sytuacja bez precedensu. Ludzie zaczęli się bać o swoje życie, nie myśleli o konsumpcji. Zniknął całkowicie popyt, zamknięto fabryki i w efekcie stanęła produkcja, podaż samochodów została ograniczona.

Nie zapominajmy też, że poza kryzysem ekonomicznym związanym z zamknięciem gospodarek w branżę motoryzacyjną uderzyły dodatkowe obostrzenia związane z poziomami emisji CO2.

Zobacz wideo XC40 to bestseller marki Volvo. Sprawdziliśmy, jak jeździ

W Polsce w zeszłym roku zanotowaliśmy spadek rejestracji o 22,9 proc., odnoszę wrażenie, że wszyscy się cieszą. Normalnie byłaby to tragedia.

Faktycznie, patrząc na cały rynek, tragedii nie widać. Spadek sprzedaży w segmencie premium to niecałe pięć procent. Ale nie zapominajmy, że są na rynku marki, które zanotowały spadki sprzedaży o 40 procent i więcej, założę się że u nich jest nerwowo.

Jakie macie wnioski z pandemii? Z tego co się stało.

Staliśmy się jeszcze bardziej online. Polska strona internetowa Volvo generuje ruch na podobnym poziomie do stron naszej marki w Chinach, czy w USA. W tej chwili 80 procent naszego budżetu reklamowego wydajemy na działania w sieci. Bez wątpienia nasza cyfryzacja w czasie pandemii przyspieszyła, wcześniej szliśmy w tym kierunku, w pandemii zaczęliśmy biec.

Będziemy ten kierunek rozwoju utrzymywać. Mam tutaj na myśli nie tylko sprzedaż samochodów, ale też bezpośredni kontakt z klientami, np. poprzez aplikację Volvo On Call, którą rozwijamy od dłuższego czasu.

Volvo w 2020 r. osiągnęło dobre wyniki sprzedaży, w drugiej połowie roku marka pobiła rekord półrocza, czemu?

Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do nowych norm emisji. Poza tym jesteśmy firmą, która od dłuższego czasu przechodziła transformację w stronę internetowej komunikacji z klientami. Jesteśmy też organizacją, która potrafi szybko reagować na zmieniające się warunki, np. na rynku chińskim wprowadziliśmy nowatorskie rozwiązanie, wybraliśmy 3 modele z naszej gamy, które można było skonfigurować i zamówić przez internet.

A nie uważa pan, że nowoczesne formy finansowania sprzyjają samochodom klasy premium?

Tak się dzieje. W przypadku nowoczesnych form finansowania istotna jest wartość rezydualna samochodu, która przekłada się na niższą ratę za użytkowanie pojazdu. W rezultacie można cieszyć się z używania auta klasy premium za porównywalny miesięczny czynsz, jaki trzeba płacić za użytkowanie samochodu marki popularnej. To zmienia rynek, a klienci często dochodzą do wniosku, że wynajem auta na np. dwa lata jest wygodniejszy niż tradycyjny zakup.

Czy w kontekście zaostrzających się norm emisji spalin jest zagrożenie, że Volvo wycofa się z Europy?

Absolutnie, Europa jest w naszym DNA, prowadzimy tu poważny biznes, mamy tu fabryki i duży rynek zbytu, dobrze zarabiamy. To nasz rodzimy rynek, inwestujemy tu ogromne pieniądze i nie mamy zamiaru się stąd wyprowadzać.

Zatem nie martwią pana nadchodzące normy emisji?

W 2025 r. samochody elektryczne będą stanowiły połowę naszej sprzedaży, pozostałą część będą stanowiły hybrydy, w większości plug-in. W tym roku nie przekroczyliśmy przyznanej nam normy i to bez sprzedaży samochodów elektrycznych, zatem nie boimy się tych wyzwań.

Mariusz Nycz, dyrektor Customer Experience Volvo Car Poland.Mariusz Nycz, dyrektor Customer Experience Volvo Car Poland. fot. materiały Volvo

Pamiętam jak przy debiucie najnowszej generacji XC90 zapowiadaliście, że w ciągu 5 lat będzie to najstarszy model w gamie, a m.in. opracowanie nowej platformy pochłonęło 11 mld. dolarów. Jaki jest plan na następne 5 lat?

Przede wszystkim poza rozwojem samochodów elektrycznych stawiamy na rozwój technologii, a konkretnie pracujemy nad tym, by systemy instalowane w naszych samochodach spełniały wygórowane wymagania użytkowników urządzeń mobilnych.

Będziemy też rozwijać obszary związane z bezpieczeństwem w tym technologię jazdy autonomicznej. Mamy spółki córki, które rozwijają oprogramowanie w tym zakresie.

W okolicach 2022 r. wprowadzimy do produkcji nową platformę, która posłuży do budowy nowych generacji modeli Volvo.

A co z cyfryzacją? Stworzenie doskonałego systemu pokładowego działającego online jest dla producentów samochodów wyzwaniem?

Trudno jest przekształcić firmę, która ma sto lat tradycji w produkcji samochodów w firmę technologiczną, a de facto o takiej transformacji mówimy.

Volvo jest stosunkowo niewielką organizacją, w dodatku szwedzką, a Szwedzi to naród, który stawia na nowe technologie, dlatego nam jest łatwiej. Ale doszliśmy też do porozumienia z Google. Zaczniemy od wprowadzenia systemu operacyjnego tej firmy do naszego popularnego modelu XC60. Wiem, że niektórzy producenci samochodów rozmawiali wcześniej z Google, ale to my jako pierwsi zdecydowaliśmy się na podpisanie umowy.

Czemu Google potrafi zrobić to lepiej niż dobrzy programiści pracujący dla koncernów motoryzacyjnych?

Bo są firmą technologiczną, robią to od 22 lat i zainwestowali w rozwój i badania setki miliardów dolarów. Dlatego my stwierdziliśmy - OK, kupimy system od Google, ale silniki elektryczne będziemy rozwijać sami, bo na tym się dobrze znamy.

Boicie się Tesli?

Uważnie obserwujemy Teslę. Uważam, że bardzo dobrze, że taki gracz się pojawił. Dzięki Tesli rozwój samochodów elektrycznych znacznie przyspieszył. To oni zmobilizowali wszystkich do działania.

Co teraz będzie? Mam na myśli rynek w 2021 r.

W Volvo spodziewamy się ambitnych wzrostów. Na rynku polskim co najmniej dwucyfrowych. Przewiduję, że rynek aut klasy premium będzie się rozwijał dynamicznie, ale jaka będzie sprzedaż wszystkich producentów? Będzie lepiej niż w 2020 r., ale trudno przewidzieć, czy trochę lepiej, czy dużo lepiej.

Kiedy sprzedaż się odbuduje do poziomów sprzed pandemii?

Trudne pytanie. Analitycy sugerują, że osiągnięcie poziomów sprzedaży z 2019 r. zajmie 2-3, a może nawet 5 lat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.