Obajtek odpowiedział na zarzuty z debaty wyborczej. Nadal broni kontrowersyjnej decyzji rządu

Nie milkną echa poniedziałkowej "Debaty Wyborczej 2023". Do padających tam zarzutów odniósł się dziś sam Daniel Obajtek. Po raz kolejny bronił mocno krytykowanej sprzedaży Lotosu. Prezes Orlenu twierdzi, że skorzystała na tym Polska.

Podczas wczorajszej debaty wyborczej padły mocne zarzuty co do rozsprzedaży państwowego Lotosu. Tak naprawdę skrytykowali tę decyzję wszyscy biorący w niej udział kandydaci, oczywiście poza Mateuszem Morawieckim, za którego kadencji doszło do transakcji. Donald Tusk stwierdził, że z jednej strony perłę w koronie Lotosu, czyli gdańską rafinerię, sprzedano za mniej niż Saudowie zapłacili Christiano Ronaldo za podpisanie kontraktu, a z drugiej strony po raz kolejny odniósł się do zaniżonej wyceny spółki. Według Tuska Aramco zapłaciło za udziały w rafinerii ułamek tego, co spółka zarobiła w niecały rok.

Mocne słowa padły też z ust kandydatki Lewicy. Joanna Scheuring-Wielgus w swoim wystąpieniu dodała, że "prezes Obajtek oddał pół Rafinerii Gdańskiej firmie z Arabii Saudyjskiej. - Jaki jest tego efekt? Że dzisiaj musimy tankować od awarii, do awarii".

Tworzenie jednego potężnego "molocha" skrytykował też Krzysztof Bosak, lider Konfederacji. On także jest przeciwny takim działaniom, które jak słusznie zauważa, są niebezpieczne dla gospodarki i mogą tworzyć monopolowe patologie. Krytyka padła również z ust Szymona Hołowni, który prezentował komitet wyborczy Trzecia droga.

Daniel Obajtek dalej broni kontrowersyjnej decyzji

Prezes PKN Orlen najwyraźniej poczuł się wywołany do tablicy, tym bardziej, że uczestniczący w debacie premier temat raczej pominął. W serwisie X, dawnym Twitterze, pojawił się dość długi wpis Obajtka na temat sprzedaży Lotosu.

Prezes koncernu energetycznego przypomniał, że Orlen nadal jest większościowym właścicielem należącej wcześniej do Lotosu Rafinerii Gdańskiej, "a więc w dużej części również państwo polskie" - dodał. W dalszej części wpisu szef spółki przypomniał, że w wyniki fuzji udział Skarbu Państwa w nowej Grupie Orlen wzrósł do blisko 50 proc.

Szef spółki tłumaczy też decyzję połączenia Orlenu z PGNiG, a wcześniej z Energą, jako jedyną drogę do stworzenia silnego podmiotu, który może skutecznie konkurować z firmami w całej Europie. Tym samym w mniemaniu Obajtka Polska zapewniła sobie, ale także Czechom, Litwie i Słowacji, bezpieczeństwo paliwowo-energetyczne. Zdaniem prezesa Orlenu "bez przeprowadzonych fuzji i budowy silnego koncernu multienergetycznego, Polska nie miałaby możliwości pełnego uniezależnienia się od surowców z Rosji."

Nie obyło się też bez przytyku w stronę Donalda Tuska. Obajtek przypomniał, że "kiedy premierem był Donald Tusk, polskie rafinerie zasilała głównie ropa rosyjska, nie mówiąc o tym, że to za rządów PO-PSL właśnie rafineria w Gdańsku przygotowywana była do sprzedaży, a jako kupców brano pod uwagę m. in. firmy z Rosji".

Zarzuty dotyczące zbyt niskiej wyceny Lotosu

Zarzuty co do zbyt niskiej wyceny, do której odniósł się w debacie Donald Tusk, pojawiały się już pod koniec ubiegłego roku. Żeby nie być gołosłownym wystarczy podać kilka liczb. Saudi Aramco zapłaciło za udziały w Lotosie 1,5 mld zł, co oznacza, że rafinerię wyceniono w 2022 roku roku na 5 mld zł. Jest to o tyle niezrozumiałe, ponieważ już w 2021 roku segment produkcji, jak i handlu Grupy Lotos wypracował zarobek EBITDA na poziomie... 4 mld zł. Jak podkreślają analitycy, w roku 2022, w którym doszło do transakcji, zarobek gdańskiej spółki prawdopodobnie byłby dużo wyższy, bo EBITDA w samym tylko drugim kwartale 2022 roku, tuż przed przejęciem, wynosiła już 4,82 mld zł.

Wtedy Obajtek odpierał zarzuty, chwilowymi perturbacjami na rynku ropy, wywołanymi atakiem Rosji na Ukrainę. Według niego te nieprzewidziane okoliczności pozwoliły zwiększyć marżę spółki do rekordowych wartości. Twierdził on wtedy, że to był jedynie chwilowy wzrost zysku, a w dalszych miesiącach spółka miała wrócić do niższych marż.

Więcej o: