Rowerowe miasta. Żyje się w nich przyjemniej, bezpieczniej i zdrowiej [MIASTO 2030]

Łukasz Kifer
Są metropolie, w których podróżowanie rowerem jest znakomitym rozwiązaniem, ale w innych miastach taki środek transportu się nie sprawdza. Decyduje o cały zestaw warunków. Niektóre was zaskoczą, na inne macie duży wpływ.

MOTO 2030 to piątkowy cykl Gazeta.pl, w którym poruszamy najważniejsze tematy dotyczące przyszłości motoryzacji, transportu i technologii. Nie zabraknie tu także ciekawych historii konstruktorów oraz opisu dziejów firm, których przeszłość ma wpływ na to, jak będzie wyglądała motoryzacja przyszłości. Samochody, drogi i miasta na naszych oczach bardzo dynamicznie się zmieniają. Co piątek dziennikarze Moto.pl będą o tych zmianach pisać. Tutaj znajdują się wszystkie artykuły z cyklu MOTO 2030.

Po co w ogóle tworzyć rowerowe miasta? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Warto to robić, bo rowery są jednym z najlepszych miejskich środków transportu. Jazda nimi jest wyjątkowo praktyczna, efektywna, przyjemna, zdrowa i ekologiczna.

Wystarczy? Jeśli nie, to są kolejne argumenty. Rowery pomogą rozwiązać wiele cywilizacyjnych problemów i podnieść poziom bezpieczeństwa w miastach. Dzięki nim powietrze staje się czystsze i oszczędzamy mnóstwo energii. Rowery pomagają osiągnąć neutralność węglową miejskiego transportu.

Jazda rowerem w mieście jest świetna. Trzeba się tylko przełamać

Być może fanom motoryzacji trudno zaakceptować takie słowa, ale nie mamy wyboru, bo świat się zmienia, niezależnie, czy tego chcemy, czy nie. Po drugie, jazda rowerem po mieście może być niebywale przyjemna oraz wpłynąć zbawiennie na formę fizyczną i samopoczucie.

Rowerowe miasta: rowerem da się jeździć o każdej porze roku
Rowerowe miasta: rowerem da się jeździć o każdej porze roku fot. Peugeot

Jeżdżąc rowerem jesteśmy lepsi nie tylko dla siebie, ale również dla innych oraz środowiska naturalnego. W miastach pełnych rowerzystów po prostu żyje się lepiej. Tylko żeby codzienne korzystanie z dwóch kołek napędzanych pedałami było łatwe, lekkie i przyjemne, tkanka miejska musi spełniać wiele określonych cech.

Lepiej się jeździ po płaskich i skondensowanych miastach, ale są wyjątki

Na jedne nie mamy wpływu, a inne możemy zmienić. Przede wszystkim da się zmienić własne podejście do jazdy rowerem. Zacznijmy jednak od pierwszego zestawu warunków, które powinny spełnić aglomeracje, żeby ich mieszkańcy częściej wybierali rowery.

Nie możemy ich zlikwidować. Mimo to dobrze je znać, bo wtedy będziemy wiedzieć, w jakich miastach warto próbować wdrożyć rowerowy transport w pierwszej kolejności. Chodzi między innymi o tak oczywiste cechy jak powierzchnia zajmowana przez miasto i gęstość zaludnienia.

Miasta, które nie są zbyt rozległe, lepiej nadają się do przemierzania rowerem. To samo dotyczy ukształtowania powierzchni i klimatu. Trudniej znaleźć chętnych do jazdy na dwóch kółkach w leżącej na siedmiu wzgórzach Lizbonie, a łatwiej w płaskim Amsterdamie, czy Kopenhadze. Są oczywiście wyjątki, jednak pofałdowania terenu to czynnik działający na niekorzyść rowerów, zwłaszcza w przypadku starszych osób i transportu towarów.

Również klimat ma ogromny wpływ. Najlepsze są rejony, w których rzadko pada i nigdy nie jest bardzo zimno albo zbyt gorąco. To jasne jak słońce, ale już trudniej zgadnąć, że rowery sprawdzają się znacznie gorzej w miastach, w których często wieje. Regularna jazda pod wiatr wymaga jeszcze większych twardzieli niż w deszczu.

W kasku, czy bez? Zdania na ten temat są podzielone
W kasku, czy bez? Zdania na ten temat są podzielone fot. VanMoof

Znów można znaleźć przykłady zaprzeczającej tej tezie: mokry Amsterdam (średnio 187 deszczowych dni w roku) albo zimną Kopenhagę. To wyjątki potwierdzające regułę, ale też dowody, że naturalne przeszkody są do pokonania.

Rowerowe minusy nie mogą przesłonić plusów

To dlatego, że jest znacznie więcej czynników, na które można mieć wpływ. Chodzi głównie o decyzje podejmowane przez miejskie władze. To bardzo dobra wiadomość, bo oznacza, że da się przekonać mieszkańców niemal każdego miasta do jazdy rowerem w celach komunikacyjnych.

Bardzo ważna jest odpowiednia sieć komunikacyjna. Dobra infrastruktura to naistotniejsza i niestety najdroższa część rowerowego planu. Chodzi przede wszystkim o sensownie zaprojektowaną i równie dobrze wprowadzoną w życie sieć dróg rowerowych. Im mniej świateł, kolizyjnych skrzyżowań i momentów, w których powinno się zejść z rowerów, tym więcej chętnych do ich używania.

Temat ochrony głowy lepiej pozostawić rowerzystom

To samo dotyczy kasków. Ich używanie to temat-rzeka i zdania na ten temat są podzielone. Doświadczenie pokazuje jednoznacznie, że tam, gdzie jest obowiązek ich używania, topnieją chętni do wybierania tego środka transportu. Jeszcze inne badania dowodzą, że kierowcy samochodów jeżdżą mniej ostrożnie koło rowerzystów w kaskach, a i ci wówczas mają większą skłonność do podejmowania ryzyka. Dlatego w takich rowerowych klasykach jak Amsterdam trudno zauważyć kogoś w kasku na głowie.

Włodarze miast, którzy chcą spopularyzować transport rowerowy, powinni unikać wprowadzania obowiązku noszenia kasków. To rowerzysta powinien decydować, czy go zakładać. To samo dotyczy zakazów i ograniczeń w przewożeniu rowerów komunikacją masową: tramwajami, metrem i pociągami podmiejskimi.

Rowerowe bezpieczeństwo ma wiele twarzy

Podobnie jest z bezpieczeństwem. Chodzi zarówno o jego subiektywne poczucie, jak i obiektywne dane. Chętniej korzystają z rowerów mieszkańcy miast o uporządkowanym i spokojnym ruchu oraz tam, gdzie jest po prostu mniej wypadków.

Rowerowe miasta: na e-rowerze się nie spocisz
Rowerowe miasta: na e-rowerze się nie spocisz fot. BMW

Rowerzyści czują się pewniej w miastach, w których nie są spychani na margines uczestników ruchu. Między innymi z tego powodu udało się bardzo szybko przekonać paryżan do przesiadki na rower. Nie przeszkadza im nawet zaimprowizowana infrastruktura. Ważne, że to rowery jadą środkiem, a samochody poboczem.

Bezpieczeństwo, to też ryzyko kradzieży. Jeśli jest wysokie, lepiej korzystać z rowerów miejskich. Dobrze realizowane programy tego typu są bardzo istotnym czynnikiem aktywizującym rowerowych transport. Nieco mniej ważne, ale też nie bez znaczenia są punkty serwisowe, w których można samodzielnie przeprowadzić drobną naprawę, a nawet darmowe dystrybutory pitnej wody.

Na e-rowerze nie spocisz się nawet w garniturze

Niektóre rozwiązania pomagają zlikwidować lub zmniejszyć negatywny wpływ czynników, których nie możemy zmienić. Tu z pomocą przychodzi technologia. Rowery wspomagane silnikiem elektrycznym (zwane popularnie "e-bike", a profesjonalnie "pedelec") są coraz lepsze i tańsze. Większość ludzi o tym nie wie, dlatego warto inwestować w kampanie informacyjne i edukacyjne.

Bardzo efektywne są też zachęty finansowe. Warto rozważyć na przykład zniżki w zamian za korzystanie z rowerów miejskich dla kierowców, którzy zdecydowali się zostawić samochód w domu. Mieszkańcy Niderlandów mają jeszcze lepiej: raz na trzy lata mogą odliczyć zakup roweru od podatku. W Danii i Włoszech jest podobnie.

To nie wszystko: wiele firm w Amsterdamie nagradza pracowników za każdy przejechany kilometr. Rocznie można uzbierać nawet 450 euro. Natomiast władze niektórych włoskich i francuskich miast wprowadziły programy zarabiania przez jazdę rowerem. Nie są to wielkie kwoty (włoski limit wynosi 25-50 euro miesięcznie, we Francji do 200 euro rocznie), ale mimo to działają. Może dlatego, że stanowią dodatek. Najwięcej rowerzyści oszczędzają na paliwie oraz lekarzu.

Nie można zapomnieć o rowerach użytkowych (tzw. cargo), które sprawdzają się znakomicie w przypadku miejskich dostaw (tzw. last mile delivery), a po przeróbkach mogą pełnić funkcję mobilnych kawiarni, barów i sklepów. Zresztą nawet zwykłe rowery zaktywizowały rynek drobnych dostaw, co widać zwłaszcza od początku pandemii koronawirusa.

Największe przeszkody tworzymy sami. Są w naszych głowach

Na koniec zostawiłem najciekawszą kategorię cech. Tę, która dotyczy naszej mentalności. Przy całej miłości do samochodów jestem przekonany, że rozwój motoryzacji ma negatywny wpływ na nasze zdrowie i formę fizyczną.

Staliśmy się leniwi i coraz rzadziej używamy mięśni, bo nie mamy motywacji. Coraz trudniej się nam przełamać i wsiąść na rower. Kiedy jednak to zrobimy, możemy nawet wpaść w euforię i uzależnić się od nowego środka transportu. Tak działa serotonina — hormon szczęścia, który zaczyna wydzielać organizm w trakcie wysiłku i przebywania na słońcu. Jej niedobór to nie żarty.

Innym sposobem na wzrost popularności rowerów jest... zakaz jazdy samochodami po centrach miast. Przed jego wprowadzeniem jednak lepiej spytać o opinię mieszkańców. Reakcja może być zaskakująco pozytywna. Tak naprawdę nie powinno to nikogo dziwić, bo mieszczuchy mają dość życia w hałasie i smrodzie i wcale nie muszą być na nie skazani. Dlatego większość przywita z radością zamianę części pasów ruchu i parkingów dla samochodów na ścieżki i stacje rowerowe.

Gdzie kwitnie rowerowy transport?

Jakie przykłady miejskich rowerowych rajów warto przestudiować? Przede wszystkim Niderlandy na czele z Amsterdamem. To jedyny kraj, w którym rowerów jest więcej niż mieszkańców. Zaskakujące jest natomiast, że w technokratycznym Tokio aż 14 proc. osób używa do transportu właśnie rowerów.

W norwerskim Trondheim jest jedyny na świecie rowerowy wyciąg
W norwerskim Trondheim jest jedyny na świecie rowerowy wyciąg fot. ŁK

Europejskie miasta szczególnie przyjazne dla rowerzystów to: Berlin, Bruksela, Barcelona, Sewilla, Dublin, Wiedeń, Strasbourg, Bordeaux, Utrecht, a nawet Budapeszt mimo niesprzyjającego ukształtowania powierzchni. Trzeba też wspomnieć Skandynawię z Kopenhagą na czele. Jeśli są chęci i uda się znaleźć potencjał, można spopularyzować rowery niemal wszędzie, nawet na mroźnej północy. Trzeba tylko próbować usunąć tak dużo przeszkód, jak to możliwe.

Studenckie miasto Trondheim chce zostać rowerową stolicą Norwegii i widać efekty. Powstał tam na przykład jedyny na świecie rowerowy wyciąg, który pomaga podjechać pod stromą górę. Jego mieszkańcom nie przeszkadzają nawet oblodzone, prowadzące w dół drogi i śliskie łukowate mostki nad kanałami. W kolejce do tego tytułu stoi też Oslo, a w Finlandii szczególnie dobrze jeździ się po Helsinkach.

Przypadek Paryża powinny studiować władze każdego miasta

Znakomitym przykładem na to, jak szybko da się zmienić przyzwyczajenia mieszkańców, jest Paryż. Jego mer Anne Hidalgo postawiła sobie za punkt honoru całkowitą przemianę tkanki miejskiej. Z ulic Paryża znikają auta i beton, a pojawia się coraz więcej zieleni i rowerzystów. W 2024 r. wjazd samochodów do centrum zostanie całkowicie zakazany.

Szybko zmieniana infrastruktura jest w wielu miejscach prowizoryczna, ale mimo to zmiany działają skutecznie. To dlatego, że podejście Hidalgo jest kompleksowe. W stolicy Francji wprowadza w życie ideę "piętnastominutowego miasta", w którym większość potrzeb mieszkańcy mogą zaspokoić w okolicy domu.

Nawet Amerykanie coraz chętnie przesiadają się na dwa kółka. O palmę pierwszeństwa w USA walczy kilka miast, m.in. Waszyngton, Oregon, Portland, Minneapolis i Austin. Rowerową stolicą Kanady jest Vancouver, po części ze względu na łagodny klimat (zawdzięcza go ciepłemu Prądowi Północnopacyficznemu), a częściowo z powodu pobliskiego kurortu Whistler, w którym zbudowano najlepszy bike park na świecie przeznaczony dla miłośników kolarstwa grawitacyjnego.

Szukajcie pretekstów, żeby wsiąść na rower, a nie przeciwnie

Dlaczego nawet stereotypowo leniwi Amerykanie przesiadają się na dwa kółka i coraz bardziej zawzięcie pedałują? Ponieważ rower jest rozwiązaniem wielu bolączek: cywilizacyjnych chorób na czele z otyłością, zanieczyszczenia powietrza oraz frustracji rosnącej z każdą godziną spędzoną w korkach i na poszukiwaniu wolnego miejsca do zaparkowania auta.

Poza tym warto zrozumieć jedną rzecz: nikt nie namawia kierowców do rezygnacji z aut, tylko dywersyfikacji środków transportu. Zamiast jak zwykle wchodzić do samochodu, spróbujcie raz wsiąść na rower, jeśli akurat to nie komplikuje planu dnia. Może się okazać, że się wam to spodoba.

Samochody, czy rowery? Wcale nie musimy wybierać
Samochody, czy rowery? Wcale nie musimy wybierać fot. ŁK
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.