Elon Musk od lat zapowiada rozszerzenie gamy elektrycznych samochodów Tesli o budżetowy model i z handlowego punktu widzenia ma to sens właśnie teraz. Tani elektryk raczej nie pozwoli powiększyć marży, ale za to wywinduje w górę sprzedaż, chociaż w przypadku szefa tej firmy wszystko jest możliwe. Właśnie tego obawiają się pracownicy Muska. Czego konkretnie?
Prezes Tesli w czasie konferencji z okazji ogłoszenia zysków za 4. kwartał i cały 2024 rok rzucił sporo światła na najbliższą przyszłość swojej firmy. Opowiedział wiele ciekawych rzeczy, między innymi to, że produkt "Redwood" wkracza w kluczową fazę rozwoju. Elon Musk ma plan przedstawić taniego elektryka w połowie 2025 roku. To znaczy, że znowu narzucił bardzo szybkie tempo, z którego jest znany. Miliarder jasno zapowiedział, że inżynierowie oraz zespół odpowiedzialny za wdrożenie nowego modelu do produkcji w teksaskiej gigafabryce, znów będzie spał w fabrycznej hali. Nie wszystkim to się spodoba.
Weterani pracujący w firmie Muska znają ten schemat z przeszłości, bo uczestniczyli w podobnych przedsięwzięciach przy okazji wprowadzania do produkcji Tesli Model S, a potem Tesli Model 3. Wtajemniczeni wiedzą, że wszyscy w firmie nazywają go "produkcyjnym piekłem". Elon Musk w takich momentach pracuje jak robot i wymaga podobnej ofiarności od całego zespołu. Wkrótce tempo jego pracy znów będzie szalone. Niektórzy mogą go nie wytrzymać.
Naprawdę potrzebujemy inżynierów żyjących w fabryce przez cały czas. [Redwood] To nie jest gotowy produkt, który po prostu działa. To będzie trudny proces produkcyjny. Praktycznie będziemy spać na linii
- powiedział szef Tesli Elon Musk.
Elon Musk nie żartował. Zespół inżynierów oraz osób rozpoczynających produkcję nowych modeli w przeszłości sypiał w fabrycznej hali i pracował praktycznie bez przerwy. Zdarzało się, że pracownicy Tesli mdleli z wysiłku, zmęczenia i odwodnienia, ale dla Muska to standard. Sam świeci przykładem i w takich momentach działa bez wytchnienia, bo nauczył się, że proces rozpoczynania produkcji seryjnej i jej skalowanie są najtrudniejszym etapem w historii każdego projektu. Tym razem chciałby wyciągnąć wnioski z błędów popełnionych przy poprzednich samochodach i spróbować uniknąć popełniania ich po raz kolejny.
Łatwo zauważyć, że szef i współwłaściciel firmy ma znacznie silniejszą motywację od swoich pracowników, szczególnie tych na niższych szczebelkach drabiny płac. Elon Musk dzięki uporowi i niezłomnej wierze w możliwość osiągnięcia sukcesu stał się jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Zatrudnione osoby nie mają na to szans. Poza tym Elon Musk po prostu taki jest. Kilka lat temu przyznał oficjalnie, że jest osobą w spektrum autyzmu, w związku z czym trochę inaczej niż przeciętny człowiek patrzy na świat i traktuje innych. Między innymi ma specyficzne wzorce komunikacji oraz interakcji społecznych. To, co dla niego jest naturalne, dla wielu osób może być nie do wytrzymania.
Dlaczego projekt "Redwood" ma być tak wymagający dla całego zespołu? Przecież to tylko kolejny model Tesli, a do tej pory firma powinna się nauczyć sprawnej realizacji planów. Problem nie bierze się ze złej organizacji pracy, tylko z powodu, że Elon Musk za każdym razem oczekuje przełomu. Nowy samochód Tesli znów ma być wyjątkowy, zarówno jeśli chodzi o ceny, jak i sposób produkcji.
Od lat się mówi, że nowy samochód Tesli będzie niezwykle tani. Musk ustalił jego próg cenowy na 25 tys. dolarów. W tej chwili najtańsze samochody Tesli (bazowy Model 3 i Model Y) kosztują 39 tys. dolarów. Gdyby zastosować analogię, w Polsce nowy model powinien kosztować około 125 tys. zł. To byłaby świetna cena. W dodatku taki samochód musi spełniać bazowe wymagania stawiane wszystkim pojazdom tej marki (m.in. duży zasięg i możliwość autonomicznej jazdy), a przede wszystkim wciąż na siebie zarabiać.
Podobno "Tesla Model 2" (póki co nie ma oficjalnego potwierdzenia tej nazwy) będzie kompaktowym hatchbackiem albo crossoverem opracowanym przede wszystkim z myślą o rynkach poza USA. Nowy samochód ma być produkowany w Teksasie, Szanghaju, Berlinie oraz w gigafabryce w Meksyku, która dopiero powstanie. Musk planuje rozpoczęcie produkcji w połowie 2025 roku i utrzymanie jej na poziomie 10 tys. sztuk tygodniowo, czyli ponad pół miliona rocznie.
Plotkuje się, że projekt nowej Tesli ma być bardziej odważny niż w przypadku większości modeli tej marki. Inspiracją dla nowego hatchbacka Tesli mogą być ostre linie Cybertrucka. Również konstrukcja tego auta ma być innowacyjna, co pozwoli jeszcze bardziej obniżyć koszty jego produkcji. Elon Musk nie zdradza szczegółów, ale łatwo się domyślić, że właśnie ten aspekt stanowi największe wyzwanie dla inżynierów. Niektórzy mówią, że chodzi o metodę nazywaną "unboxed".
Nowy proces produkcyjny Tesli ma polegać na przygotowywaniu przez niezależne zespoły możliwie dużych już polakierowanych modułów auta w tym samym czasie, a potem błyskawicznym składaniu ich w całość na platformie ze strukturalnym pakietem baterii i fotelami. Zdaniem niektórych taki proces może obniżyć koszty produkcji o połowę i wielkość fabryki o 40 proc. Innowacyjna architektura kolejnej generacji Tesli ma posłużyć nie tylko do produkcji taniego elektryka, ale również do wytwarzania na tej samej linii autonomicznej robotaksówki Tesli. Co myślą o tym wszystkim pracownicy firmy? To będzie dla nich spore wyzwanie. Pewnie niektórzy już szykują materace do spania w fabryce, a inni powoli piszą wypowiedzenia umów o pracę.