Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Masz ochotę dobrze zjeść, a jednocześnie zobaczyć wyjątkowe samochody? W tym miejscu możesz upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Katowicka La Squadra przyciąga zarówno fanów włoskiej kuchni, jak i sportowych aut. To tam można obejrzeć i kupić samochody takich marek jak Bugatti, Koenigsegg, Pagani, Maserati czy Ferarri... Teraz zaprezentowano mieszkańcom miasta Rimaca Nevera.
Rimac to chorwacki producent hipersamochodów działający od 2009 roku. Należy do chorwacko-niemieckiego joint-venture Bugatti-Rimac. Pierwszym autem, którym marka zapewniła sobie naprawdę spory rozgłos był model Concept One. W momencie debiutu na targach Motor Show we Frankfurcie w 2011 został uznany za najszybszy na świecie seryjny samochód elektryczny. 12 lat to jednak szmat czasu, a dziś największą chlubą Rimaca jest Nevera.
Zaprezentowany został w 2021 r. Od razu przykuwa uwagę agresywnie stylizowanym pasem przednim oraz obszernymi wlotami powietrza w przednich i bocznych panelach nadwozia. Z tyłu prym wiedzie ogromny spoiler, a szyku dodają mu drzwi otwierane do góry.
Ale to osiągi Nevery wzbudzają największy podziw. Cztery silniki elektryczne generują łącznie, uwaga, aż 1914 KM i porażające 2360 Nm momentu obrotowego. Sprint do setki zajmuje mu jedyne 1,81 sekundy, zaś prędkość maksymalna może wynieść 412 km/h. Oznacza to, że jest obecnie najszybszym produkowanym seryjnie samochodem świata. Jednocześnie pobite zostały nim liczne rekordy — m.in. wspomniane już przyspieszenie do pierwszej "setki" czy rozpędzenie się od 0 do 400 km/h i wyhamowanie do zera.
Rimac Nevera pobił 23 samochodowe rekordy fot. Rimac
Producent zamierza sprzedać łącznie 150 egzemplarzy hiperauta, czyniąc go produktem nad wyraz elitarnym. Cena? Równie ekskluzywna, bo sięga co najmniej 2 mln euro (około 9,5 mln złotych). Pojazd udało się uchwycić na polskich drogach dzięki jednemu ze spotterów podczas przejażdżki właściciela Rimaca po katowickich ulicach. I niech ktoś powie, że nie mamy w Polsce dobrobytu.
Nie może dziwić, że zdjęcia i nagrania zrobiły w mediach społecznościowych prawdziwą furorę. Poniżej nagranie z Katowic, które roznosi się po TikToku. Nie codziennie na polskich drogach spotykamy aż tak wyjątkowe (w branży używa się słowa "egzotyczne") samochody.
Zaprezentował on możliwości elektryka, włączając się do ruchu w iście widowiskowy sposób. Ogromna moc Nevery dostarczyła kołom nie lada problemu ze złapaniem trakcji, a efektem były ogromne kłęby dymu wydobywające się z tyłu samochodu. Oczywiście nie pochwalamy takich popisów, a drift i palenie opon powinno być zarezerwowane na zamknięte place lub tory.