Prezes Piotr Zaremba odpowiedzialny za rozpoczęcie produkcji i wprowadzenie do sprzedaży Izery w wypowiedzi dla portalu WNP.pl potwierdził kilka orientacyjnych dat oraz zdradził nowe szczegóły dotyczące cen i modelu sprzedaży polskiego samochodu elektrycznego. Zgodnie z planem budowa fabryki ma ruszyć na początku 2024 roku, a pierwsze egzemplarze Izery zjadą z jej linii produkcyjnej pod koniec 2025 roku. Wiosną 2026 roku mają już być w rękach klientów i jeździć po polskich drogach.
Więcej wiadomości na temat polskiego samochodu elektrycznego przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Nie wiadomo, czy będą właścicielami, czy najemcami, bo model użytkowania wciąż pozostaje tajemnicą. Niewykluczone, że spółka EMP będzie je oferować Polakom w atrakcyjnym leasingu lub wynajmie długoterminowym. Natomiast wiadomo, że producent Izery w ogóle nie przewiduje budowy salonów sprzedaży Izery. Zamiast tego ElectroMobility Poland chce postawić na model podobny do Tesli: auta będzie zamawiać się przez internet.
Tym, którzy przed zakupem albo leasingiem chcieliby zobaczyć polski samochód elektryczny na żywo, prezes Zaremba proponuje pop-up store'y, czyli tymczasowe punkty, w których będą odbywać się pokazy Izery. Będzie ich kilka, a co jakiś czas mają być przenoszone pomiędzy miastami, tak aby niezależnie od regionu Polski każdy miał je w zasięgu krótkiej podróży.
Dodatkowo prezes EMP powiedział, że ceny Izery mają być około 10-15 proc. niższe od konkurencji, czyli samochodów elektrycznych bardziej znanych marek o podobnych parametrach i rozmiarach. Piotr Zaremba nie zdradził, od jakiej dokładnie konkurencji, a trzeba zauważyć, że nawet w ramach jednej klasy, czy segmentu różnice w cenach pomiędzy samochodami mogą być większe niż 15 proc. Miejmy nadzieję, że chodzi o dolną, a nie górną granicę cenową.
Czy taki model sprzedaży sprawdzi się w przypadku polskiego samochodu elektrycznego Izera? Trudno powiedzieć, na pewno obniży koszty wprowadzenia do sprzedaży nowej marki. W przypadku Tesli podobna strategia zadziałała bardzo dobrze, trzeba wszakże pamiętać, że amerykański startup wcześniej zdołał stworzyć modę na swoje auta i ludzie wcale nie trzeba było namawiać do ich zakupu. Wręcz przeciwnie, nawet do tej pory popyt przekracza podaż.
To trudna sztuka, która udaje się niewielu startupom, tak samo jak skalowanie produkcji do liczby kilkuset tysięcy rocznie, a takie ambicje ma polska spółka EMP. Czy jako Polak, który pośrednio współfinansuje powstanie Izery, się tym martwię? Absolutnie nie, bo wiem, że nie można brać sobie na głowę zbyt wielu stresów naraz. Póki co chciałbym zobaczyć, jak powstają zakłady produkcyjne w Jaworznie. Na razie nie wiadomo też, jak będzie wyglądać gama modelowa Izery, bo po zatrudnieniu znanego studia projektowego Pininfarina okazało się, że wcześniejsze polskie prototypy były tylko samochodami studyjnymi, które powstały w celu zbadania opinii rynku. Dopiero kiedy te wątpliwości zostaną rozwiane, zajmę się pozostałymi problemami, które na swojej drodze do sukcesu może napotkać nasz polski samochód elektryczny Izera.