Producenci samochodów lubią sprawdzać nowe modele w ekstremalnych warunkach, bo wtedy szybciej się ujawniają ich wady. W przypadku samochodów elektrycznych główną jest spadający w niskich temperaturach zasięg. Więcej informacji na temat samochodów elektrycznych przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Dlatego najlepiej testować je za kręgiem polarnym. Tak robi większość firm na czele z Porsce. Na szpiegowskich zdjęciach portali Motor1 oraz Carscoops mamy kolejny dowód. Ekstremalny model elektrycznego Porsche Taycana został przez fotografów przyłapany w krainie wiecznego lodu.
Dzięki subtelnemu zabiegowi ekipy testowej nikt nie patrzy na spoilery i szczegóły techniczne. Uwaga gapiów skupia się na znaczku, który umieszczono na tylnej klapie, bo wiele mówi o... poczuciu humoru inżynierów Porsche.
Taycan jeździ na prądzie, ale otrzymal znaczek "TDI". Wszyscy wiemy, co oznacza. Tak rozpoznaje się modele aut grupy Volkswagena z silnikiem wysokoprężnym pod maską. Widzisz "TDI" i wiesz, że pracuje tam turbodiesel z bezpośrednim wtryskiem oleju napędowego, bo rozwinięcie skrótu to "Turbocharged Direct Injection". Diesla trzeba się domyślić, ale każdy to robi bez kłopotu, bo znaczek "TDI" ma długą historię.
W ten sposób Volkswagen chwalił się stosowanie nowych technologii od 1989 r. Pierwszym modelem z takim oznaczeniem był model Audi 100 TDI. Od tego czasu trzy magiczne litery tak mocno wryły się w świadomosć entuzjastów motoryzacji, że każdy nawet obudzony w środku nocy, rozszyfruje je bez wysiłku.
W przypadku Porsche wszystko zostaje w rodzinie, bo firma w przeszłości stosowała takie silniki, a poza tym spółka Porsche Automobil Holding AG jest właścicielem większościowego pakietu akcji Grupy Volkswagena.
Niektórzy mogą uznać, że przyczepienie znaczka TDI na Taycana jest tylko wyrazem mało wyrafinowanego poczucia humoru, ale tak naprawdę to o wiele więcej. Świadczy o dużym dystansie do siebie, bo autorzy modyfikacji musieli mieć świadomość, że prędzej czy później prototypowy Taycan trafi na motoryzacyjne portale. Te same osoby wiedzą również, że TDI to nie tylko symbol silników Diesla, ale i afery "Dieselgate", którą rozpętały.
Dlatego oznaczenie na prototypowym elektryku jest nie tylko śmieszne, ale i znamienne. Volkswagen powoli zostawia diesle za sobą, ale nie zapomina o swojej historii. Dzieki temu ma szansę nie powtórzyć starych błędów.
A co jeśli chodzi o parametry techniczne nowego modelu Taycan? Oprócz napisu "TDI" na karoserii pyszni się cały zestaw spoilerów. To z pewnością będzie najmocniejsze seryjnie produkowane Porsche w historii. Nie tylko, jeśli chodzi o modele z elektrycznym napędem. Pewnie dlatego litery "DI" w dowcipnym oznaczeniu mają czerwony kolor. Volkswagen oznacza tak najmocniejsze wersje swoich silników wysokoprężnych.
Najszybsze elektryki, które można znaleźć w sprzedaży, mają napędy o mocy przekraczającej 1000 KM. Tak jest w przypadku Tesli Model S Plaid (1020 KM) oraz Lucida Air Sapphire (ponad 1200 KM). Należy się spodziewać, że nowy Taycan będzie legitymował się podobną mocą.
Napęd najmocniejszego w tej chwili Taycana Turbo S osiąga moc 761 KM i to chwilowo po włączeniu procedury startowej (ang. launch control). W samochodzie elektrycznym głównym problemem nie jest rozwinięcie olbrzymiej mocy, tylko utrzymanie jej przez dłuższy czas, bo akumulatory trakcyjne szybko tracą zdolność dostarczenia prądu o odpowiednio wysokim natężeniu.
Wkrótce przekonamy się, jak z tego kłopotu wybrnie Porsche, jakie oznaczenie będzie miał najmocniejszy Taycan oraz jakie osiągi zapewni wzmocniony napęd. Aktualny topowy model Porsche Taycan Turbo S przyspiesza do setki w 2,8 s i rozpędza się do 260 km/h. Nowy musi być jeszcze szybszy. Po co? Bo Porsche po raz kolejny chce udowodnić, że potrafi być najlepsze na świecie.