Najśmieszniejszy wypadek w Chinach. Obaj kierowcy mieli śmieszne naklejki

Zielony MG 6 zderzył się z białą Teslą Model 3. Chiński samochód nie wyhamował i uderzył w amerykański tak mocno, że aż się od tego wywrócił na dach. Co w tym zabawnego? Oba auta miały naklejki nabijające się z awaryjnych hamulców Tesli.

Jeśli akurat nie mieszkasz w Państwie Środka, sytuacja wymaga krókiego wyjaśnienia. Przez ostatnie dwa lata, czyli od czasu, gdy Tesla zaczęła zdobywać chiński rynek, miało tam miejsce kilka przedziwnych kolizji oraz wypadków. W każdym przypadku samochód gwałtownie przyspieszał, gdy miał hamować. W efekcie kilka osób straciło życie.

Więcej motoryzacyjnych wiadomości znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Wytłumaczenia kierowców w większości przypadków były proste: wcisnąłem pedał, a hamulce nie zadziałały. Prawnicy Elona Muska spędzili sporo czasu na salach sądowych, aby dowieść, że był to tylko sprytny wykręt wymyślony przez Chińczyków, aby uniknąć odpowiedzialności za pomylenie pedałów.

Co z tego, jeśli skaza na wizerunku Tesli pozostała. Efektem była panika w chińskich publikatorach i mediach społecznościowych. Właściciele Tesli zaczęli obawiać się swoich aut, a inni kierowcy nie chcieli koło nich jechać, mimo że po zbadaniu przyczyny, zawsze okazywało się, że to wina kierowcy, a nie skądinąd całkiem inteligentnego samochodu.

Sprawa nabrała tak dużego rozgłosu, że narodziła się nowa moda na przyozdabianie samochodów naklejkami z na poły żartobliwym napisem "Nie chcę być ofiarą awarii hamulców, szanownego właściciela Tesli proszę o wyprzedzenie". W odpowiedzi urażeni właściciele elektryków Tesli również zaczęli umieszczać na swoich samochodach napisy, ale o zupełnie innej treści: "Uwaga, awaria hamulców — proszę trzymać się ode mnie z daleka".

Żartobliwe naklejki okazały się fatum. Kierowca MG nie zastosował się do ich treści

Tak się składa, że oba auta uczestniczące w kolizji były tak przystrojone. A jak do niej doszło? Kierowca spalinowego auta brytyjskiej marki MG, którą kupił sobie chiński koncern SAIC, chciał wyprzedzić elektryczną Teslę Model 3 lewym pasem, ale ten się właśnie kończył.

Niestety zrobił to w ostatniej możliwej chwili i tyłem swego auta zawadził o przód wyprzedzanej Tesli. Skutek był taki jak w przypadku interwencji amerykańskiej policji. Tył chińskiego MG6 po trąceniu amerykańskiego Modelu 3 zdestabilizował się tak bardzo, że skończyło się to jego dachowaniem i doszczętnym zniszczeniem nadwozia. Natomiast Tesla Model 3 została tylko delikatnie uszkodzona. Wszystkiego dowiedzieliśmy się z nagrania kamer pokładowych amerykańskiego elektryka.

Oznacza to, że kierowca MG nie zastosował się do wskazówek umieszczonych na obu autach. Jeśli wierzyć sloganom, Tesla miała oddalić się od MG6. Tymczasem to jego właściciel sam wjechał w Model 3, mimo że miał się trzymać od niego bardzo daleko. Po prostu beczka śmiechu. Całe szczęście, że tym razem obyło się bez ofiar.

Chińska kolizja jest dobrym przypomnieniem, że choć bardzo protestujemy przeciwko autonomicznej motoryzacji, najczęściej to sami popełniamy groźne w skutkach błędy. Dlatego zawsze, kiedy naklejamy na auto jakieś hasło pouczające innych kierowców (np. "Patrz w lusterka. Motocykliści są wszędzie"), przede wszystkim pilnujmy, żebyśmy sami nie zrobili błędu, przed którym przestrzegamy.

Więcej o: