Mimi narodziło się przypadkiem w głowach ludzi związanych z rumuńskim oddziałem koncernu BMW. Firma miała do dyspozycji rozwojowy prototyp elektrycznego Mini, z którym za bardzo było wiadomo, co zrobić.
Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Prototyp nie nadawał się do zarejestrowania i pewnie trafiłby na złom, gdyby nie pomysłowość i mnóstwo ciężkiej pracy wielu ludzi, którzy postanowili zrobić z niego wyścigówkę. Tak powstało pierwsze na świecie wyczynowe Mini na prąd.
Jego mózgiem jest konstruktor z rumuńskiej firmy Engage Engineering znanej z wielu ciekawych projektów. Horia Platona to jeden z kierowców Mimi Evo, ale ponadto główny inżynier zespołu, który przekształcił prototyp seryjnego auta w wyczynowe, używając do tego wielu seryjnych podzespołów (m.in. silnik i akumulator) oraz realizując równie dużo pomysłów.
Nad tym półoficjalnym projektem wspieranym przez BMW, kilka innych firm oraz sponsorów pracuje cała ekipa inżynierów związanych z politechniką braszowską. Od debiutu w 2020 roku, Mimi przeszło wiele technicznych zmian. Najnowsze zostały podkreślone dodaniem do jego nazwy członu Evo w sezonie 2022.
W modyfikacjach chodziło przede wszystkim o zbicie masy własnej do niezbędnego minimum oraz poprawienie własności jezdnych. Służy temu nowy układ hamulcowy z Mini JCW uzupełniony o hydrauliczny hamulec ręczny, usztywnienie nadwozia oraz zawieszenia.
Mimi Evo ma moc 184 KM, taką samą jak seryjne elektryczne Mini oraz standardowy akumulator o poj. 35 kWh. Wyższa moc nie jest niezbędna, bo nawet teraz Mimi Evo wygrywa próby czasowe z Lancerami Evolution i Teslami Model 3 Performance.
Większa bateria podniosłaby masę własną auta, która w porównaniu z seryjnym zmniejszyła się z 1365 kg do około 1250 kg. Jego zasięg i tak jest wystarczający do udziału w imprezach, w których startuje. Mimi Evo bierze udział w sprintach górskich i rywalizacji Super Slalom przypominającej imprezy time attack. W jednym i drugim przypadku chodzi o jak najszybszy przejazd krętej i krótkiej trasy odcinka specjalnego lub toru.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo miałem okazję przejechać się tym autem po torze w Modlinie. Po raz pierwszy od powstania Mimi Evo opuściło Rumunię. Dotarło do Polski i zostało udostępnione do jazd wybranym osobom. Znalazłem się w ich gronie i teraz mogę wam opowiedzieć, jak było.
Mimi Evo pod względem wrażeń z jazdy jest klasycznym wyczynowym autem, z wyjątkiem silnika. Ten jest bezgłośny i nie imponuje dynamiką, raczej natychmiastową chęcią do przyspieszania. To przydaje się na ciasnych torach, tak samo jak specjalnie opracowana przez niemiecką firmę Drexler "szpera" (pełna blokada mechanizmu różnicowego), która sprawia, że oba przednie koła mielą asfalt z równą nieustępliwością.
W Mimi Evo siedzimy w kubełkowym fotelu Sparco bez regulacji, zapięci w sześciopunktowe pasy. Trzymamy cienką wyczynową kierownicę, a otacza nas zgodna z regulaminem FIA klatka bezpieczeństwa. Z punktu widzenia kierowcy drogowych aut, musimy nieźle walczyć z samochodem, żeby zmusić go do szybkiej jazdy.
Jak z większości aut wyczynowych, wysiadłem spocony po zaledwie kilku minutach jazdy. Polecam takie doświadczenie każdemu, kto myśli, że sporty motorowe nie wymagają dobrej formy fizycznej. A w głowie pozostało mi sporo miłych wspomnień.
Na koniec zdradzę kilka tajemnic, które kryje rumuńska wyścigówka. Pierwszą są cyfry 128 naklejone na szybie. Wiecie, kto zaczynał karierę za kierownicą Mini z takim samym numerem startowym?
Trudno to zgadnąć, ale chodzi o nikogo innego, jak słynnego kierowcę Formuły 1, Nikiego Laudę, trzykrotnego mistrza świata. Austriak po raz pierwszy wsiadł za kierownicę wyczynowego samochodu w wyniku przypadku i było to właśnie rajdowe Mini z numerem 128.
Drugi sekret dotyczy konsoli środkowej w kabinie. W każdym wyczynowym aucie wygląda tajemniczo, ale przełącznikom Mimi Evo towarzyszą wyjątkowe oznaczenia. Przy jednym jest napis "megafazor" sugerujący obecność jakiegoś eksperymentalnego falownika: przetwornika mocy DC/AC i modulatora częstotliwości.
Nie wierzcie napisom, ani oficjalnej informacji prasowej, która go opisuje. To wyraz poczucia humoru konstruktorów i pomysł na zmylenie konkurencji tak, samo jak rzekomy przełącznik napięcia 400/800 V. Przyciski pełnią zwyczajne funkcje w aucie wyczynowym, takie jak włączenie zasilania lub trybu jazdy do przodu. Na razie Mimi Evo nie ma aż tak zaawansowanych rozwiązań, ale kto wie, może pojawią się w Evo 2? W końcu autem opiekuje się pełna entuzjazmu ekipa.
Tajemnica numer trzy to dzieło sztuki i to dosłownie. Dach wyścigowego auta posłużył za płótno młodemu i modnemu artyście z Rumunii, Bogdanowi Cazacincu, który nazwał swój obraz "Cichy", czyli taki jak samochód, na którym go tworzył przez dwa dni.
Mimi Evo wraz z kierowcami weźmie w 2022 roku udział jeszcze w kilku sportowych imprezach, między innymi z serii Super Rally i wyścigach górskich. Oprócz tego jego twórcy opowiedzą o szczegółach tego wyjątkowego projektu na imprezie z serii TEDx, która odbędzie się w Bukareszcie 17 września.