Więcej tekstów o motoryzacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W porównaniu do Niemiec, Norwegii czy Holandii (a nie mówiąc już o takich potęgach jak Chiny i USA) rozwój elektromobliności w Polsce wypada bardzo blado. Co prawda sprzedaż aut na prąd nad Wisłą z kwartału na kwartał rośnie, jednak od momentu, gdy elektryki zaczną mieć zauważalny udział w ogóle sprzedanych samochodów, dzieli nas przepaść. Marzenia o milionie aut elektrycznych do 2025 roku możemy włożyć między bajki. Również politycy zaczęli myśleć bardziej realistycznie.
Wszystko zaczęło się w czerwcu czerwca 2016 roku na Politechnice Warszawskiej. Przedstawiciele rządu prezentowali projekt "W drodze do elektromobilności" przygotowany przez ówczesne Ministerstwo Energii we współpracy z Ministerstwem Rozwoju. W trakcie konferencji Mateusz Morawiecki, wtedy wicepremier i minister rozwoju oraz Michał Kurtyka, sprawujący wówczas urząd wiceministra energii przekonywali, że do 2025 roku w Polsce będzie zarejestrowanych milion pojazdów elektrycznych.
Dziś plany te zostały zweryfikowane przez rzeczywistość. Pięć lat po wygłoszeniu optymistycznych prognoz, w Polsce jeździ około 25 tysięcy takich samochodów, jednak do tej liczby wliczają się zarówno elektryki, jak i hybrydy typu plug-in. Z danych za maj 2021 roku udostępnionych w "Liczniku elektromobilności" wynika, że samochodów w pełni elektrycznych jest w Polsce 12 432 sztuk. Gdy do puli dorzucimy samochody plug-in (12 975 sztuk), mamy 25 407 aut z wtyczką. Licząc w ten sposób do miliona brakuje nam "tylko" 974 593 egzemplarze.
Jak ustalił Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, Ireneusz Zyska, obecny wiceminister klimatu i środowiska, powiedział ostatnio w Sejmie, że do 2025 r. na polskich drogach będzie około 250-300 tysięcy samochodów elektrycznych. Planowany milion ma się pojawić rok później - w 2030 r.