Ładowanie samochodów elektrycznych nie należy do prostych czynności. Wymaga przemyślenia, czasu i logistyki, zwłaszcza jak okaże się, że szybka ładowarka jest akurat okupowana przez innych użytkowników. To sprawia, że warto rozważyć inne metody napełniania baterii e-pojazdów. Wśród możliwości jest m.in. to podstawowe, czyli skorzystanie z gniazdka sieciowego. Niestety moc jaką zyskamy przy takim złączu pozostawia wiele do życzenia, w szczególności jak nasz samochód elektryczny ma dużą baterię. Wtedy ten proces trwa nieakceptowalnie długo.
Kolejną opcją jest skorzystanie z Wallboxa. Dedykowane urządzenia naścienne mają wiele zalet. Przede wszystkim dostarczają prąd o większej mocy niż tradycyjne gniazdko. W zależności od wybranego wariantu (jedno- lub trójfazowego) mogą przekraczać moc nawet 11 kW. Ponadto są też gustowne i stylowe. Wiele tego typu produktów jest oferowanych już przy zakupie samochodów w obniżonych cenach. Niestety nie zawsze jest możliwość ich zamontowania. Wszystko zależy od tego czy miejsce, w którym chcemy ładować pojazd jest prywatnym garażem, parkingiem podziemnym czy wariantem wolnostojącym na świeżym powietrzu. To ostatnie znacząco komplikuje kwestie montażowe (oczywiście poza pierwszym przypadkiem).
Jest jednak inne równie dobre rozwiązanie. Na rynku pojawiły się urządzenia do ładowania e-pojazdów, podłączane złączem siłowym. Tego typu wtyczkę ma większość wolnostojących, szeregowych czy bliźniaczych domów mieszkalnych. Znajdują się one również w niektórych zakładach pracy. To pozwala skorzystać z mobilnego produktu, który oferuje moc ładowania nawet do 22 kW.
Zadałem pytanie ekspertowi, czy ładowarka pod złącze trójfazowe może z powodzeniem zastępować inne typy ładowarek dostępnych na rynku (dla prądów AC)? W odpowiedzi dowiedziałem się, że: „to zależy, jak definiujemy pojęcie ładowarki trójfazowej. W teorii mamy 4 tryby ładowania. Ilość faz roboczych nie wpływu na kwalifikację. Różnica między urządzeniami pracującymi w trybie 2 i 3 jest nieznaczna. Z punktu ładowania samochodu parametry ładowania są identyczne" – powiedział Michał Vogt z firmy Mlivolt.
Tego typu ładowarka wydaje się być rozwiązaniem odpowiednim dla posiadaczy samochodów elektrycznych. Zajmuje mniej więcej tyle samo miejsca co klasyczna ładowarka. Jest też estetycznie wykonana i co ważne mobilna. Można zawsze mieć ją ze sobą i w razie możliwości podłączenia się pod tego typu złącze, w szybki i bezproblemowy sposób naładować swojego elektryka.
Na własnej skórze przekonałem się o tym, że ten produkt sprawdza się. W ostatnim czasie miałem okazję użytkowania kilku samochodów w pełni elektrycznych. W moim wolnostojącym garażu nie ma Wallboxa, a gniazdko sieciowe 250V nie stanowi najlepszego źródła ładowania, zwłaszcza jak ich baterie przekraczają 70 kWh pojemności. Korzystanie w tym okresie ze złącza siłowego było wybawieniem w procesie ładowania. Czas skracał się kilkukrotnie, a podłączenie pojazdu wieczorem, dawało pewność naładowanej baterii na 100 proc. o poranku (niezależnie z jakiego poziomu naładowania był start).
Przykładem pojazdów, które stanowiły najlepszą próbę dla tego typu ładowarki były Hyundai Ioniq 5 oraz VW ID.3. Samochody posiadały akumulatory o pojemnościach odpowiednio: 74 i 45 kWh. Podłączenie ich przy poziomie 10 proc. i ładowania do pełna zajmowało odpowiednio między 5-7 godzin. Ten czas był dla mnie akceptowalny. Moc jaką udało się uzyskać z mojego złącza to 11-11,5 kWh. Przy jeszcze mocniejszym złączu czas ładowania skróciłby się.
Ładowarka, którą posiadam jest wariantem trójfazowym z możliwością ładowania do mocy 22 kW. Produkt ten wydawał się dla mnie optymalnym zarówno pod względem możliwości ładowania, jak też kosztowym. Cena tej konkretnej ładowarki wynosiła nieco prawe 2300 zł. jej słabsze odmiany to odpowiednio mniejszy wydatek: 1950 zł (11 kW), 1380 zł (7,5 kW).
Jak pokazały powyższe przykłady ładowania Hyundaia Ioniqa 5 i Volkswagena ID.3, opisany produkt sprawdza się i to wyjątkowo dobrze. Nocne ładowanie wystarcza nie tylko na cały dzień, ale można ograniczyć ten proces i wykonywać go raz na 2-3 dni, jeżeli podróżujemy tylko po mieście. Jedyny problem w przypadku ładowarki mobilnej to jej wożenie i rozkładanie za każdym razem, niezależnie od tego czy pada czy nie. Jest to jednak akceptowalna niedogodność.