3 tys. km samochodem elektrycznym. Volkswagen ID.3 w podróży po Europie

Jeden z pierwszych klientów, którzy w październiku 2020 r. odebrali ID.3 w limitowanej wersji 1st, udowadnia, że samochodem elektrycznym też można wybrać się w długą podróż po Europie.
Dalekie wycieczki nie są dla mojej żony i dla mnie niczym nowy. Od 2006 r. podróżujemy motocyklem, który ma już prawie 250 tys. km przebiegu. W tym roku postanowiliśmy sprawdzić, jak spisze się nasz nowy samochód elektryczny w dłuższej trasie. Przyznaję, że największym problemem w obecnym pandemicznym czasie był wybór celu wycieczki: w głowie kłębiło się od pomysłów (braliśmy pod uwagę m.in. Izrael albo Maroko), ale ze względów czasowych i logistycznych wybraliśmy Chorwację. Od października aż po dziś nasz ID.3 pokonał już 18 tys. km. To dowód na to, że – wbrew obiegowym opiniom – samochód elektryczny nadaje się nie tylko do miejskiej eksploatacji

- mówi Pan Marek, jeden z pierwszych klientów, którzy odebrali w Polsce Volkswagena ID.3.

Planowanie długiej podróży samochodem elektrycznym

Zaplanowanie podróży obejmującej przejazd przez osiem europejskich państw może wydawać się nie lada wyzwaniem: Teoretycznie w przypadku tranzytu w większości krajów nie są potrzebne testy na obecność wirusa, a kwestię wjazdu do Chorwacji odłożyłem w czasie, ograniczając się tylko do zarejestrowania wyjazdu na stronie rządowej Chorwacji. Szukałem też informacji na temat infrastruktury, pozwalającej nam na zaplanowanie ładowania samochodu w trasie. Posiłkowałem się głównie aplikacjami, takimi jak A Better Routeplanner (ABRP) czy PlugShare. Obyło się bez większych problemów, choć np. w Tiranie hotel, który w Internecie deklarował posiadanie ładowarki do samochodów elektrycznych, okazał się mieć do zaoferowania wyłącznie zwykłe gniazdko. To jednak też nie okazało się niczym strasznym – po nocy spędzonej w tym hotelu znacząco zwiększyliśmy zasięg samochodu.

Zobacz wideo Nasz test Volkswagena ID.3

Podróż Państwa Wawrzyńców rozpoczęła się w Pacanowie: Trasa mijała nam bezproblemowo: pierwszy raz ładowaliśmy samochód na Węgrzech, za pośrednictwem karty WeCharge. Węgry były też krajem, w którym podczas całej naszej podróży na drogach widzieliśmy najwięcej samochodów elektrycznych. Drugi raz skorzystaliśmy z ładowarki znajdującej się pod hotelem w Rumunii. Wówczas przejechaliśmy przez Serbię, do Macedonii. Tam ładowaliśmy ID.3 w hotelu w Skopje, który szczęśliwie posiadał aż dwie ładowarki naścienne. Następnie już po przejechaniu niespełna 200 kilometrów skorzystaliśmy z punktu ładowania w Ochrydzie. Tam z uwagi na tłok w miejscu, w którym była zlokalizowała ładowarka, trudno było mówić o zachowaniu dystansu społecznego – można powiedzieć, że dostęp do niej musieliśmy sobie wywalczyć" – relacjonuje Pan Marek. „Kolejne długie kilometry pokonywaliśmy raczej niespiesznie. Zatrzymywaliśmy się w kilku miastach na chorwackiej wyspie Hvar, które bardzo często robiły dość ponure wrażenie: opustoszałe z uwagi na pandemię starówki czy główne bulwary na długo zostaną nam w pamięci. Natomiast w kontynentalnej części Chorwacji nie brakowało zatłoczonych miejsc.

Długa podróż samochodem elektrycznymDługa podróż samochodem elektrycznym Fot. Marek Wawrzeniec

ID.3 na wielu odcinkach wykazywał się niskim zużyciem energii elektrycznej, na co wpływ miał m.in. styl jazdy: Podobnie jak na trasach pokonywanych motocyklem, raczej nie poruszałem się autostradami. Maksymalna prędkość, z jaką jechaliśmy podczas naszej wyprawy wynosiła około 120 km/h, na autostradzie w Serbii. ID.3 potrafił nas pozytywnie zaskoczyć: na trasie z Ochrydy do Tirany drogą SH3, gdzie sporą część tego odcinka pokonywaliśmy jadąc w dół, za sprawą rekuperacji samochód zużył 10,8 kWh (średnia prędkość wyniosła niespełna 50 km/h). Etap z Tirany do Dubrovnika bez większych problemów przejechaliśmy na jednym ładowaniu. Warto wspomnieć, że w Chorwacji po raz pierwszy poproszono nas o okazanie testu na obecność wirusa i gdybyśmy go nie mieli, pozwolono by nam tylko na 12-godzinny tranzyt. Na szczęście podano nam adres w Czarnogórze, gdzie mogliśmy taki test zrobić. Swoją drogą, u przedstawiciela Frontexu duże zainteresowanie wzbudziły dokumenty naszego samochodu – wydaje mi się, że po prostu wcześniej nie spotkał się z takim modelem" – dodaje Marek Wawrzeniec.

Najkrótsza przerwa na ładowanie ID.3 podczas całej podróży Państwa Wawrzeńców miała miejsce w Zagrzebiu: Udało mi się znaleźć punkt ładowania oferujący moc ponad 150 kW. To była zdecydowanie najkrótsza z naszych przerw – nie ma jednak co ich demonizować, większość z nich planowaliśmy w miejscach, w których i tak zamierzaliśmy spędzić nieco więcej czasu. Oczywiście nie da się ukryć, że gęsta sieć punktów szybkiego ładowania znacząco usprawniłaby naszą podróż. To jedna z głównych barier stojących na drodze rozwojowi elektromobilności.

Po ośmiu dniach podróży ID.3 pokonał ponad 3000 kilometrów, na całej trasie zużywając średnio około 14,5 kW/100 km. Zapytany o to, czy da się porównać podróżowanie na południe Europy samochodem elektrycznym i motocyklem, Pan Marek stwierdził: Cała droga minęła nam komfortowo, naturalnie także w znacznie większej ciszy niż w przypadku jazdy motocyklem. Co ciekawe, technicznie istnieją pewne podobieństwa między tymi pojazdami, jak choćby napęd „na tył". ID.3 tak jak i motocyklem bardzo dobrze pokonuje się zakręty, bardzo fajnie jeździ się nim w górach, choć przyznam, że wówczas trudniej jest planować zużycie energii. Jeśli miałbym wskazywać na mankamenty samochodu, jest to widoczność przy słupku A z lewej strony, która przy pokonywaniu zakrętów stanowiła pewne utrudnienie. Niemniej jednak, w całej trasie samochód spisał się bez zarzutu.

Jeszcze nie opadł kurz po majowej podróży, a Państwo Wawrzeniec myślą już o kolejnej. Pan Marek marzy o wycieczce do Turcji, na którą tylko rzucił okiem przy okazji powrotu z Izraela, kuszą go wspaniałe widoki i kręte drogi pomiędzy Mersine a Bodrum. Wiele wskazuje więc na to, że ID.3 będzie miał okazję sprawdzić się na kolejnych, wymagających trasach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.