Montują kamery w Teslach. Obiektyw jest skierowany na pedał hamulca. Wielka draka w Szanghaju

Czy mieszkańcy Państwa Środka oszaleli? Niezupełnie, to efekt chińskiej awantury dotyczącej Tesli, którą w czasie trwania salonu motoryzacyjnego w Szanghaju rozpętała właścicielka Modelu 3. Oskarżyła amerykańskiego producenta o awarię układu hamulcowego, która skończyła się poważną kolizją.

Sprawę nagłośniły lokalne media. Kobieta w t-shircie z napisem: "hamulce w mojej Tesli zawiodły" wskoczyła na dach Modelu 3 na stoisku firmy i krzyczała co się jej przydarzyło. Po chwili zaczęła jej wtórować druga osoba.

Zobacz wideo W Studiu Biznes redaktor naczelny rozmawia z ekspertami Skody na temat bezpieczeństwa rowerzystów

Pierwszą była Zhang Yazhou, właścicielka sedana Tesli, która od kilku miesięcy toczy z producentem samochodu bój o odszkodowanie. Nie chce naprawy, żąda nowego egzemplarza. Niecodzienne wydarzenie wywołało duży wzrost zainteresowania stoiskiem Tesli przez następne dni trwania targów.

Można to uznać za pozytywny skutek demonstracji, ale są i negatywne. Pojawiły się głosy kolejnych właścicieli samochodów tej marki w Chinach, którzy twierdzą, że zawiodły w nich hamulce. Niezależnie od wątpliwej wiarygodności tych informacji, użytkownicy Tesli w Chinach zaczęli się bać i montować we wnętrzach aut kamery z obiektywami skierowanymi na pedały.

W razie awarii układu hamulcowego chcą mieć dowody przeciwko producentowi. Ten postarał się jak najszybciej rozwiać wątpliwości, ale to niewiele dało. Dane z rozbitego samochodu udostępnione przez Teslę jednoznacznie wskazują, że hamulce działały aż do momentu wypadku.

Kierowczyni użyła ich ponad 40 razy przez pół godziny poprzedzające zderzenie. Ostatni tuż przed kolizją, wtedy wyhamowała z prędkości 118,5 km/h do 48,5 km/h. To również znaczy, że mocno przekroczyła dozwoloną w tym miejscu prędkość 80 km/h.

Policja przyznała rację producentowi. Właściciele Tesli wiedzą lepiej

Funkcjonariusze chińskiej drogówki, która badała sprawę na miejscu kolizji, przyznali rację Tesli. Ich zdaniem kraksa była efektem nieostrożnej jazdy. Zhang Yazhou prowadziła zbyt szybko i nie zachowała bezpiecznego odstępu. Dodatkowo chiński oddział Tesli opublikował oświadczenie na portalu społecznościowym Weibo.

Podaje w nim wszystkie fakty i zawiadamia opinię publiczną, że bezpieczeństwo jazdy oraz problemy z jakością wykonania są bardzo istotne dla firmy i traktowane przez nią poważnie. Dlatego Tesla powołała w Chinach dedykowany do tego zadania zespół, "Special Handling Team" zajmujący się rozterkami klientów. Być może to trochę pomogło, ale mleko i tak się rozlało.

Część chińskich kierowców przestała ufać swoim Teslom. Podobno ten kryzys zaufania do amerykańskiego produktu w Państwie Środka zaczął się już wcześniej. Wzniecił go wypadek, który wydarzył się w połowie 2020 roku i skutkował pożarem Modelu 3.

Wówczas niektórzy użytkownicy zaczęli podchodzić do elektrycznych samochodów Elona Muska z rezerwą. Wtedy pojawiły się pierwsze kamery filmujące pedał hamulca. Pikiety przed przedstawicielstwem Tesli w Chinach urządzane przez Zhang Yazhou oraz jej ostatni protest na salonie motoryzacyjnym w Szanghaju wzmocniły ten trend.

Więcej o:
Copyright © Agora SA