Nissan ogranicza swoją ofertę w Europie. Z samochodów osobowych wkrótce zostaną Qashqai, Juke i LEAF, którego powoli będzie zastępować właśnie Ariya. Tym ważniejszy jest elektryczny crossover dla tej marki na naszym kontynencie. Ma być wizytówką Nissana w Europie. Łączy cechy nowoczesnego SUV-a oraz kompaktowego hatchbacka i ma sportowy charakter i bardzo ciekawe wnętrze.
Nissan Ariya celuje w kompaktowych konkurentów, ale raczej tych z wyższej półki cenowej. Jego nadwozie mierzy 460 cm długości, 185 cm szerokości oraz 166 cm wysokości. Najsłabsza wersja napędowa oferuje moc 218 KM, najmocniejsza - 394 KM. Nie wiadomo, czy wszystkie trafią do polskiej oferty. Tak naprawdę to zależy od spodziewanego popytu.
Jeden egzemplarz Ariyi już trafił na Wisłę. Jest zaawansowanym prototypem z w pełni działającym układem napędowym, ale niektóre drobiazgi we wnętrzu to jeszcze atrapy. Jednak samochód w 99 proc. przypomina model, który trafi do regularnej produkcji w drugiej połowie 2021 roku.
Będą cztery odmiany napędowe. Pierwsze dwie są wyposażone w pojedynczy silnik elektryczny o mocy 218 KM lub 242 KM umieszczony przy przedniej osi. Osiągi takich pojazdów to przyspieszenie w 7,6-7,5 s do setki oraz prędkość maksymalna 160 km/h. Oferują też zasięg do 360 km lub w mocniejszej wersji do 500 km.
To dlatego, że zostały wyposażone w akumulatory o różnej pojemności użytkowej: 63 kW albo 87 kW. Dwie następne wersje mają podwójny napęd - po jednym silniku na każdą oś - oraz maksymalną moc 306 KM lub w najmocniejszej wersji aż 394 KM oraz większe z wymienionych wcześniej akumulatory 87 kWh.
W tej chwili niewiele kompaktowych elektrycznych crossoverów może się pochwalić takimi parametrami. Osiągi mogą być ważnym atutem Nissana Ariyi z napędem na obie osie nazwanym e-4ORCE. W jego przypadku Nissan wykorzystuje legendę zbudowaną przez kultowe modele Patrol, a zwłaszcza GT-R.
Chociaż Ariya jest rodzinnym kompaktem, ma przenosić moment obrotowy na nawierzchnię, równie skutecznie co supersportowy Nissan. Odmiana 306-konna rozpędza się do 100 km/h w 5,7 sekundy i osiąga prędkość 200 km/h. Topowa wersja osiąga setkę w 5,1 s i ma taką samą prędkość maksymalną. Ich zasięg wynosi odpowiednio do 460 km i 400 km.
Jednak prawdziwe pazury mają pokazywać na zakrętach. Nissan liczy, że klienci wybiorą model Ariya zamiast konkurentów właśnie dlatego, że lubią prowadzić auta, a japoński crossover ma zapewnić im więcej przyjemności z jazdy.
Drugim atutem Nissana Ariyi ma być jego wnętrze. I jest. Jego przestronność i projekt robią duże wrażenie od razu po zajęciu miejsca w środku. Celem była elegancja i minimalizm. Te cechy udało się osiągnąć. Nissan Ariya jest skonstruowany na platformie CMF aliansu Nissan-Renault w wersji przeznaczonej dla samochodów elektrycznych.
Dzięki temu ma duży rozstaw osi (277,5 cm) i zupełnie płaską podłogę, którą da się zaaranżować na różne sposoby. Dlatego środkowa konsola z podłokietnikiem, schowkiem i elementami sterowania napędem może być elektrycznie przesuwana do tyłu i przodu.
To pozwala lepiej dobrać pozycję do jazdy, bo oprócz regulacji kierownicy i fotela dodatkowo możemy ustawić wygodny dostęp do dźwigni zmiany trybów jazdy. Towarzyszą jej przyciski, a właściwie panele dotykowe, które wyraźnie widać dopiero po włączeniu zasilania w samochodzie.
Tak jest skonstruowana większość przełączników we wnętrzu. Wyglądają jak podświetlone grafiki na tworzywie użytym do wykończenia auta. Są bardzo efektowne, ale mam wątpliwości, czy będą wygodne w obsłudze podczas jazdy, zwłaszcza jeśli nie chcemy odwracać wzroku od sytuacji na drodze.
Poza tym w Ariyi są dwa dużej ekrany o przekątnej 12,3 cala każdy i... niewiele więcej. Trzeci wyświetlacz to wyjątkowo duży przezierny HUD na przedniej szybie. Zza eleganckich żaluzji w różnych miejscach kabiny delikatnie sączy się diodowe światło.
Uwielbiam oszczędnie zaprojektowane wnętrza, a w Nissanie niewiele rozprasza uwagę kierowcy i pasażerów. W takim otoczeniu łatwo się skupić i wewnętrznie wyciszyć, co tak bardzo cenią Japończycy. W kabinie jest też dużo praktycznych schowków poukrywanych w różnych miejscach, niewidocznych na pierwszy rzut oka.
Bagażnik ma pojemność 468 l w wersji z przednim napędem i 415 l w odmianie AWD. Mogłaby być większa i takie robi wrażenie na żywo. Pewnie dzięki płaskiej podłodze i bardzo regularnym kształtom. Europejska wersja Nissana Ariya ma najpopularniejsze złącze CCS i możliwość ładowania prądem stałym o mocy do 130 kW, co powinno w zupełności wystarczyć w aucie takiej kategorii, bo pozwala uzupełnić energię na przejechanie 300 km nawet w pół godziny. Trudniej będzie znaleźć taką ładowarkę.
Nissan Ariya ma też być zaopatrzony w bardziej zaawansowany układ autonomii jazdy ProPilot. W Japonii będzie oferowana niemal całkowicie autonomiczna wersja ProPilot 2.0, która może zostać wprowadzona również w Europie, jeśli prawo pozwoli na korzystanie z takich rozwiązań. Na razie byłby to zbędny koszt.
No właśnie. Ile trzeba będzie zapłacić za Nissana Ariyę w Polsce i kiedy go kupimy? Producent na razie nie podaje cennika, ale zdradza swoją politykę. Ceny Nissana Ariya mają być zbliżone do konkurencyjnych elektrycznych crossoverów o podobnej mocy. Na razie jest ich niewiele na rynku, ale wkrótce to się zmieni.
Możemy spodziewać się, że najtańsza wersja Nissana Ariya pojawi się na polskim rynku w cenie zauważalnie niższej niż 200 tys. zł. A kiedy? Cennik zostanie ujawniony wczesną jesienią 2021 roku i wtedy będzie można zacząć zamawiać auta. Pierwsi klienci odbiorą swoje egzemplarze wiosną 2022 roku.