Samochody marki Tesla są nowoczesne, ale jakość ich wykonania pozostawia nieco do życzenia. Przekonał się o tym Jason Tuatara, kiedy 26 kwietnia 2020 r. kierownica w mającym zaledwie miesiąc aucie, została w jego rękach podczas parkowania pod domem.
Żartobliwe można powiedzieć, że nic się nie stało, ponieważ na pewno uratowałby go autopilot. Funkcja jazdy autonomicznej w samochodach amerykańskiej marki jest bardzo zaawansowana. Ale tak naprawdę to nie jest śmieszne.
Jason Tuatara wzburzony poinformował o wydarzeniu na Twitterze. Tesla 3 była jego wymarzonym autem. Ze złożeniem zamówienia na któryś z modeli tej marki zbierał się przez osiem lat. W końcu zrobił to we wrześniu 2019 r., a dostawa samochodu, która miała być zrealizowana w ciągu miesiąca, opóźniła się do 20 marca 2020 r.
Świeżo upieczony właściciel modelu 3, który użytkował raptem przez miesiąc, wracał wraz z mężem z zakupów do domu w Blackpool. W czasie cofania do garażu pod domem kierownica samochodu dosłownie została mu w ręku. Okazało się, że nie została właściwie przykręcona w fabryce.
Dosłownie zawisła na kablach! Byłem w szoku. Mój mąż... nie uwierzyłby, że to się stało, gdyby sam nie był świadkiem wydarzenia
- powiedział Tuatara The New York Post.
Przedstawiciel producenta szybko przysłał po pechowy egzemplarz lawetę i następnego dnia dostarczył naprawiony samochód, ale niesmak pozostał. Całej sprawie pikanterii dodaje fakt, że Tesla 3 została uznana przez amerykański urząd bezpieczeństwa drogowego NHTSA za najbezpieczniejsze auto, jakie kiedykolwiek testowali.
Jason Tuatara już w to nie wierzy. Stracił zaufanie do swojego środka transportu, ale w tej chwili nie może pozwolić sobie na zmianę auta, bo branża w której pracuje, przeżywa zastój - 43-letni Anglik jest agentem biura podróży. Jak pech to pech.
Sprawa jest rozwojowa, bo bada ją również brytyjska agencja odpowiadająca za bezpieczeństwo kierowców - Driver and Vehicle Standards Agency.