Odnawialne źródła energii, czy mogą zastąpić elektrownie węglowe? Wygląda na to, że tak

W wielu miejscach na świecie walczy się o zmniejszenie udziału energii powstałej ze spalania węgla. Alternatywą mają być odnawialne źródła energii (OZE). Choć wydaje się to trudne do zrealizowania, ostatnie wydarzenia pokazują, że jest to możliwe. Także w Polsce.

Walka o zmniejszenie wykorzystywania węgla przy produkcji energii elektrycznej ma nie tylko aspekt ekologiczny, ale też ekonomiczny. Można zakładać, że wraz ze zwiększeniem udziału OZE zmniejszą się miesięczne opłaty za prąd.

Zobacz wideo Mercedes EQC. Zobacz krótki test jednego z pierwszych samochodów elektrycznych Mercedesa

Rekordowa produkcja energii z farm wiatrowych w Polsce

Według informacji portalu wysokienapiecie.pl, w zeszłym miesiącu turbiny wiatrowe zbudowane w Polsce, dostarczyły odbiorcom największą ilość mocy w historii. Było to 5,24 GW energii.

11 lutego 2020 roku turbiny pracowały ze średnią mocą 5,24 GW. Tym samym pobiły rekord produkcji z grudnia 2017 roku, kiedy było to 5,234 GW. Warto podkreślić, że taki wynik zaspokoił zapotrzebowanie 25 proc. mocy całej Polski.

Dla lepszego zobrazowania zaistniałej sytuacji można przytoczyć inny przykład. Tylko w ciągu jednej godziny, wiatraki dostarczyły tyle energii, że przez cały rok można by zasilać ok. 2,6 tys. gospodarstw domowych, zamieszkałych przez 6 tys. ludzi.

W tym okresie, dzięki silnym wiatrom nad Europą, praktycznie w całej Unii Europejskiej zanotowano nadwyżki dostaw z farm wiatrowych. Były one na tyle duże, że pokryły 28 proc. zapotrzebowania. Co więcej, w Niemczech farmy wiatrowe dostarczyły 63 proc. prądu zużywanego w całym kraju. Jak podaje wysokienapiecie.pl, opierając się na danych WindEurope, podobnie było w Irlandii, a w Danii odsetek ten wyniósł aż 94 proc.

Inwestując w odnawialne źródła energii

Wyżej przedstawione dane napawają optymizmem. Według danych statystycznych Eurostat w Polsce, w 2017 roku, udział OZE w produkcji energii wynosił 10,9 proc. Założenia były takie, że do 2020 roku poziom ten powinien wynosić minimum 20 proc. Jednakże ten plan jest trudny do zrealizowania przez większość krajów Europy.

W 2017 roku największy udział zielonej energii krajowym zużyciu w Unii Europejskiej miały: Szwecja (54,5 proc.), Finlandia (41 proc.), Łotwa (39 proc.), Dania (35,8 proc.), Austria (32,6 proc.).

Postęp w tym zakresie wykonały np. Niemcy. Według Fraunhofer Instytut w 2019 roku udział energii odnawialnej w ogólnej strukturze produkcji energii zwiększył się o 5,9 proc., do poziomu 46 proc.

Udział OZE w tzw. miksie energetycznym Unii Europejskiej rośnie z każdym rokiem. Warto wspomnieć, że ilość energii ze źródeł odnawialnych blisko w półtorej dekady zwiększyła się dwukrotnie. Wszystko w celu osiągnięcia unijnych celów klimatyczno-energetycznych.

– komentuje prof. Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego.

Gorzej to wygląda w Polsce. Według najnowszych informacji w 2019 roku z węgla kamiennego i brunatnego wytworzone zostało łącznie prawie 120 TWh energii (75,39 proc.).

Jednak z roku na rok przybywa elektrowni gazowych oraz wiatrowych i innych odnawialnych źródeł energii. Wyprodukowały one odpowiednio 12TWh (7,62 proc.) oraz 14 TWh (9,03 proc.) energii. Według informacji wysokienapiecie.pl najwięcej energii z wiatru i „innej odnawialnej” udało się wyprodukować w styczniu oraz grudniu 2019 roku.

Wiatr potencjałem na mniejsze rachunki

Nadwyżki produkcyjne energii pochodzącej z wiatru w efekcie mogą przełożyć się na niższe rachunki za prąd. Dodatkowo wiele bloków węglowych, jak też gazowych nie musi pracować, co powoduje zmniejszenie emisji z elektrowni. Wydaje się, że jest to układ „win-win”.

W tym wszystkim są też pewne problemy. Otóż okazuje się, że brakuje magazynów energii, aby wypracowane nadwyżki można było przechowywać. Zaczęli w to inwestować Niemcy.

W Polsce np. PGE ma pomysł, aby nadwyżki energii wykorzystywać do produkcji ekologicznego wodoru, powstałego w procesie elektrolizy. Następnie można go spalać w kotłach gazowych albo tłoczyć jako paliwo w przystosowanych do tego instalacjach. Tak czy inaczej potencjał jest duży.

Prąd, a samochody elektryczne

Wzrost produkcji energii z OZE jest szczególnie istotny z punktu widzenia elektromobilności, bowiem wyliczenia dotyczące emisji gazów cieplarnianych dla różnych typów napędów wskazują, że samochody elektryczne pozostają przyjazne środowisku tylko wtedy, gdy energia do ich zasilania pochodzi ze źródeł odnawialnych. Zwiększanie udziału produkcji zielonej energii przy jednoczesnym rozwoju technologii budowy akumulatorów ma decydujący wpływ na docelowy kształt motoryzacji przyszłości.

– wyjaśnia Marcin Ślęzak i dodaje:

Trend wykorzystywania odnawialnych źródeł energii w transporcie ma znaczenie nie tylko dla dywersyfikacji źródeł energii i bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale także dla bezpośredniego ograniczenia emisji zanieczyszczeń z silników spalinowych, których udział w wolumenie nowo sprzedawanych aut będzie w przyszłości malał. Popularność OZE i ich rosnący udział w rynku sprawia, że jest to również energia cenowo konkurencyjna do tej pochodzącej np. z węgla, co dodatkowo podnosi jej atrakcyjność.

Rozwiązaniem jest oczywiście podłączanie go do domowego gniazdka. Jest to cały czas dobra opcja. Jednak jak to w życiu bywa, zawsze jest jakieś „ale”. Otóż ładowanie z gniazdka zazwyczaj trwa bardzo długo. W niektórych przypadkach może potrwać prawie dwa dni. Pośrednim rozwiązaniem może być stosowanie Wallboxów, które obsługują ładowanie z mocą około 5–7 kW, przynajmniej w warunkach zacisza domowego.

W kraju pojawiają się też dotacje do instalacji fotowoltaicznych. Dzięki takim rozwiązaniom możliwe jest zasilanie, a dokładniej ładowanie auta elektrycznego bez konieczności wykorzystywania płatnej energii.

Jednak, aby takie rozwiązania mogły się sprawdzać konieczne są pewnego rodzaju gwarancje, że cena energii elektrycznej nie zostanie zwiększona, a nocne ładowanie przestanie być opłacalne. Gdyby się tak stało, a dotacje nie ruszą zgodnie z zapowiedziami rządu, to rozwój elektromobilności może się spowolnić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.