Ola Källenius - najważniejszy człowiek w Mercedesie odpowiada nam m.in. na pytanie, czy produkcja samochodów elektrycznych jest opłacalna

Ola Källenius to nowy szef rady nadzorczej koncernu Daimler AG, pierwszy człowiek na tym stanowisku, który nie jest Niemcem i jednocześnie najmłodszy prezes w historii. W maju 2019 r. 50-letni Szwed zastąpił na tym stanowisku Dietera Zetsche. Jego cała kariera jest związana z firmą ze Stuttgartu, teraz próbuje zrealizować w dużej części autorski program transformacji Mercedesa, który ma go przystosować do nowej ery.

Łukasz Kifer, Moto.pl: Aby spełnić normy emisji CO2 w Europie wkrótce będziecie musieli sprzedawać bardzo dużo samochodów elektrycznych. Tymczasem nie zanosi się na to. Konsumenci deklarują zainteresowanie samochodami na prąd, ale za słowami nie idą czyny. Bez potężnych zachęt finansowych ze strony rządów sprzedaż w tym segmencie osiąga marginalny udział. Jak Mercedes zamierza przekonać Europejczyków od masowego kupowania "elektryków"?

Ola Källenius: Prawdą jest, że na niektórych rynkach wzrost popytu jest inicjowany przepisami. Najbardziej ekstremalnym przykładem jest Norwegia, gdzie system podatkowy wymusza duży udział rynkowy samochodów o wysokim stopniu elektryfikacji.

Zobacz krótki reportaż z Tokio Motor Show

Zobacz wideo

Norwegia jest bogatym krajem. Nie wszystkie stać na takie przepisy.

Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Taka strategia nie sprawdzi się w całej Europie. Dlatego pocieszająca jest inna tendencja, którą po raz pierwszy zauważamy po premierze Mercedesa EQC.

Jeśli na rynku pojawia się wyjątkowo atrakcyjny produkt, popyt rośnie tak, że nie nadążamy z jego zaspokojeniem. Mimo elektrycznego napędu, EQC ma wszystkie cechy, których klienci oczekują od Mercedesa, w tym bardzo atrakcyjną stylistykę. Dlatego uważam, że oprócz pomocy rządowej kluczem do zaktywizowania rynku samochodów elektrycznych jest ciekawe portfolio produktów.

Dzisiaj pokazaliśmy samochód studyjny Vision EQS, który jest zapowiedzią tego jak atrakcyjna może być luksusowa limuzyna z napędem elektrycznym. Wiem, że nie jestem do końca obiektywny, ale już jeździłem prototypem i robi ogromne wrażenie.

Nie mogę się doczekać wersji produkowanej seryjnie, bo jestem przekonany, że będzie olbrzymim sukcesem. Ale kluczem do globalnego rynkowego przełomu jest przede wszystkim ograniczenie kosztów wdrażania technologii napędów elektrycznych.

Wiemy jakie są widełki finansowe, w których się musimy w przyszłości się zmieścić. W tej chwili najciężej trzeba pracować właśnie nad obniżeniem ceny, która pozwoli osiągnąć równowagę pomiędzy całkowitym kosztem użytkowania samochodów elektrycznych i spalinowych. Minie jeszcze kilka lat zanim to będzie możliwe.

Wprowadzacie do sprzedaży mnóstwo samochodów zelektryfikowanych w mniejszym lub większym stopniu. To bardzo kosztowne. Czy żeby zwiększyć efektywność tych inwestycji Mercedes rozważa całkowite zrezygnowanie z samochodów spalinowych w jakimś segmencie rynku? Na przykład podjęcie decyzji, że w segmencie luksusowym będzie reprezentował Was tylko samochód, którego przedsmakiem jest Vision EQS?

Jest za wcześnie żeby snuć takie plany. Jesteśmy obecni na bardzo wielu rynkach, które się diametralnie różnią zarówno pod względem przepisów, jak i dojrzałości - gotowości klientów niezbędnej do zmiany struktury sprzedaży. Dlatego, żeby dążyć do osiągnięcia maksymalnej efektywności, musimy rozważać różne warianty rozwoju. Nie tylko jeśli chodzi o gamę modeli, ale i rodzaje układów napędowych. Dlatego częścią naszej narracji do 2030 roku i później będzie inteligentna próba odpowiedzi na pana pytanie. Ale w tej chwili rezygnacja z silników spalinowych nie byłaby właściwym ruchem.

>>> TRWA PLEBISCYT THE BEST OF MOTO. ZAGŁOSUJ NA SAMOCHÓD ROKU MOTO.PL I WYGRAJ NOWĄ HONDĘ CIVIC <<<

Czy produkcja samochodów elektrycznych jest opłacalna?

Bardzo chciałbym nazwać sprzedaż aut elektrycznych biznesem, ale niestety obecnie bilans kosztów i zysków wygląda znacznie bardziej korzystnie w przypadku samochodów z silnikami spalinowymi. Oczywiście w przypadku najbardziej luksusowego segmentu, który reprezentuje pokazany we Frankfurcie Mercedes Vision EQS mamy większe pole do manewru niż w bardziej budżetowych samochodach, ale tak jak wspomniałem w ciągu najbliższych 5-10 lat musimy wykonać dużą pracę w celu obniżenia kosztów produkcji takich aut.

Ale jeśli będziemy czekali z wprowadzeniem samochodów elektrycznych na rynek do momentu kiedy będzie on dochodowy, może się okazać, że już nie ma na nim miejsca.

Ola Källenius, szef rady nadzorczej koncernu Daimler AGOla Källenius, szef rady nadzorczej koncernu Daimler AG fot. Mercedes-Benz

Zostańmy przy efektywności cenowej. Jak bardzo uniwersalna będzie nowa platforma, którą zapowiada Mercedes Vision EQS? Na ile modeli można rozłożyć koszt jej opracowania?

To pierwsza platforma opracowana przez Mercedesa z myślą wyłącznie o samochodach elektrycznych. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, bo chcemy skorzystać ze wszystkich zalet, które się z tym wiążą. Pozwala to przede wszystkim na zupełnie inne zaprojektowanie bryły samochodu, której nie ogranicza tradycyjny układ napędowy.

Dzięki temu nadwozie może mieć zgrabną płynącą linię oraz lepiej wykorzystaną przestrzeń we wnętrzu. Kiedy zaprezentujemy samochód produkowany seryjnie, którego jest zapowiedzią, będzie można zauważyć zalety dedykowanej platformy, jaki miała wpływ na projekt kabiny pasażerskiej i optymalne wykorzystanie przestrzeni. Oczywiście będziemy chcieli wykorzystać tę architekturę również przy opracowaniu innych dużych modeli Mercedesa.

Jak jeszcze Mercedes może obniżyć koszty opracowania nowych modeli? Czy również przez rozmaite alianse?

Tak, również w ten sposób. Zawarliśmy porozumienia z różnymi producentami. Wspólnie z chińskim koncernem Geely z którym jesteśmy związani finansowo, opracowaliśmy nową generację smarta. To przedsięwzięcie ma formę joint venture i wszyscy partnerzy na nim zyskują.

Nawiasem mówiąc recesja w motoryzacji na chińskim rynku nie dotknęła segmentu aut luksusowych, jest na nią wyjątkowo odporny. W roku 2018 zanotujemy wzrost na tym największym na świecie rynku. Spodziewany się kontynuacji tego trendu w następnym 2019 roku.

Od ponad 10 lat trwa również współpraca z koncernem Nissan-Renault. Niedawno zdecydowaliśmy, że razem z nimi stworzymy następną generację użytkowego Mercedesa Citan. Jesteśmy przekonani, że nowym samochodem zdobędziemy znacznie większą część rynku niż dotychczas. Wspólnie opracowujemy między innymi zespoły napędowe. Z kolei razem z BMW rozwijamy technologie autonomicznej jazdy z powodu ogromnego kapitału, który to pochłania.

A czy Mercedes w ogóle zamierza rozwijać silniki wysokoprężne? Rynek jest do nich bardzo przywiązany.

Nowa generacja silników Diesla, którą po wielu dyskusjach wprowadziliśmy w ostatnich trzech latach jest bardzo nowoczesna technicznie i wciąż ma przewagę ekonomiczną przejawiającą się w zużyciu paliwa niższym niż jednostki benzynowe.

Równocześnie udało nam się osiągnąć poziom emisji tlenków azotu znacznie poniżej nowych norm, więc dopóki będzie popyt, zamierzamy oferować również wersje naszych samochodów z silnikami na olej napędowy. Po kilkuletnim spadku sprzedaży zauważamy, że rynek się odbił od dna i wraca zainteresowanie samochodami z silnikiem Diesla. Niech klienci sami zdecydują, co jest dla nich najlepsze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.