Elektromobilność? Zastanówmy się czy wystarczy nam prądu do zasilenia tych aut. Polska nie jest na to gotowa

Rosnąca popularność samochodów elektrycznych wpływa na obniżenie średniej emisji drogowej pojazdów poruszających się po drogach. Jednak czy w tym całym "szale" elektromobilności, wystarczy prądu do ich zasilenia, jeżeli liczba tych aut znacząco wzrośnie?

Elektromobilność staje się wizją coraz bardziej realną. Zalety pojazdów elektrycznych są coraz bardziej zauważane. Praktycznie zerowa emisja substancji szkodliwych (przynajmniej ta od zbiornika do koła) jest kluczowym argumentem przekonującym za jeszcze większym rozpowszechnieniem tego typu samochodów i namawianiu klientów do ich kupowania.

Przypomnijmy, że zakłada się, że w Polsce do 2025 roku ma być zarejestrowanych milion pojazdów elektrycznych. Z kolei, w globalny rozrachunku prognozy są jeszcze odważniejsze.

W plebiscycie The Best of Moto.pl wybieracie Napęd Alternatywny Roku. Wybierz swojego faworyta i zgarnij ciekawe nagrody. Zapraszamy do głosowania!

The Best of Moto.pl - Napęd alternatywnyThe Best of Moto.pl - Napęd alternatywny The Best of Moto.pl - Napęd alternatywny

Zgodnie z szacunkami Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) liczba nowych samochodów elektrycznych będzie rosła w coraz szybszym tempie. Do 2020 r. na całym świecie będzie ich niemal 20 mln, do 2025 r. – 60 mln, a do 2030 r. – 150 mln.

Według raportu "Global EV Outlook 2017" wynika, że w 2020 roku na świecie może być zarejestrowanych od 9 mln do 20 mln osobowych aut elektrycznych, a pięć lat później od 40 mln do 70 mln.

W raporcie podkreślono również, że rzeczywista sprzedaż tych pojazdów będzie zależna od ich ceny. Na tą chwilę największe koszty są związane z bateriami. Według analityków z Bloomberg New Energy Finance (BNEF) bateria stanowi 48 proc. ceny auta.

W przyszłym roku ma to już być 42 proc., w 2024 roku będzie to 27 proc., a pod koniec dekady jedynie 18 proc. Gdyby tak się stało to ceny pojazdów elektrycznych mogą spaść nawet poniżej 30 tys. dolarów. To z pewnością spowodowałoby znaczący wzrost zainteresowania tymi autami.

Niezbędna infrastruktura

Są jednak kwestie, które cały czas stanowią duże wyzwanie dla elektromobilności. Przede wszystkim w Polsce mamy duży problem z infrastrukturą. Liczba punktów ładowania nie jest wystarczająca w przypadku znacznego wzrostu liczby pojazdów elektrycznych poruszających się po naszych drogach.

W szczególności brak jest tak zwanych szybkich punktów ładowania. Zgodnie z założeniami w ustawy, do 2020 roku w Polsce ma powstać 6 tys. punktów ładowania energią elektryczną o normalnej mocy i 400 punktów ładowania energią elektryczną o dłuższej mocy oraz 70 punktów tankowania CNG rozmieszczonych w 32 aglomeracjach i na obszarach gęsto zaludnionych.

Punkty ładowania powstają również przy trasach szybkiego ruchu. Największy dystrybutor w Polsce GreenWay, ma już ponad 60 stacji w różnych lokalizacjach. Z kolei GDDKiA opracowała plan stacji ładowania oraz punktów ładowania wodoru oraz gazu ziemnego.

Jak stwierdził Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA), przy autostradach i drogach ekspresowych może powstać około 170 stacji. To pokazuje, że wszystko zaczyna zmierzać w dobrym kierunku.

W plebiscycie The Best of Moto.pl wybieracie Napęd Alternatywny Roku. Wybierz swojego faworyta i zgarnij ciekawe nagrody. Zapraszamy do głosowania!

The Best of Moto.pl - Napęd AlternatywnyThe Best of Moto.pl - Napęd Alternatywny The Best of Moto.pl - Napęd Alternatywny

Przeczytaj także: Rewolucja w ładowaniu samochodów elektrycznych

Czy wystarczy nam prądu do ładowania samochodów elektrycznych?

Mówiąc o elektromobilności trzeba wspomnieć o jeszcze jednym problemie. Dotyczy on głównie Polski, gdzie energia w głównej mierze produkowana jest z węgla. Jak wiadomo to wiąże się ze znaczącą emisją substancji szkodliwych.

Jednak nie możemy zapominać też o ilości energii, która musi zostać wyprodukowana, aby zapewnić ciągłość dostaw przy zwiększającym się zapotrzebowaniu.

Według raportu "Cicha rewolucja w energetyce" przygotowanego przez Polityka Insight wynika, że Polska nie jest obecnie przystosowana do powszechnego korzystania z pojazdów elektrycznych.

Przeczytaj także: Czy Chiny uzależnią od siebie europejską motoryzację?

Jak możemy przeczytać w tym dokumencie: "sieć dystrybucyjna nie jest przystosowana do gwałtownego rozwoju energochłonnych stacji ładowania. Na względnie proste i sprawdzone przez inne kraje metody wsparcia rozwoju rynku nie pozwala polskie prawo. Dlatego w najbliższych latach potrzebne są liczne zmiany: inwestycje, nowelizacje ustaw i wprowadzenie miękkich zachęt. Dopiero wtedy milion samochodów elektrycznych będzie mógł jeździć po polskich drogach".

Według wyliczeń Ministerstwa Energii milion samochodów elektrycznych wygenerowałby zapotrzebowanie około 4,3 TWh energii elektrycznej rocznie. Trzeba też zaznaczyć, że obecnie w godzinach od 8 do 20 wieczorem popyt na prąd w kraju wynosi 23-24 GW (według danych PSE). Natomiast w godzinach wieczornych, w szczególności między północą a 6 rano, zapotrzebowanie to spada do 15-16 GW.

Biorąc pod uwagę, że zgodnie z "Krajowymi ramami polityki infrastruktury paliw alternatywnych" do 2020 r. tylko w Warszawie ma powstać 1367 publicznie dostępnych ładowarek. W tym zalicza się 1304 o mocy do 22 kW oraz 63 szybkie ładowarki o większej mocy.

Jeżeli założymy, że zwykłe ładowarki będą miały moc zbliżoną 22 kW, a "szybkie" będą porównywalne z superładowarkami Tesli, to cały system w stolicy osiągnie moc ponad 36 MW. Przeliczając to na skalę kraju, moc systemu ładowarek sięgnie 182 MW.

Bez modernizacji daleko nie zajedziemy

Z tego względu konieczne są stanowcze działania modernizacyjne, aby w ogóle wizja elektromobilności była realna. Musi się to jednak odbyć dwukierunkowo. Przede wszystkim konieczne jest zachęcenie właścicieli samochodów do ładowania ich w nocy.

Po drugie konieczne jest wykorzystanie rozproszenia źródeł energii odnawialnej i magazynowanie do zbilansowania nowo wygenerowanego zapotrzebowania. W przytoczonym raporcie przygotowanym przez Polityka Insight zaznaczone zostało również, iż niezbędne jest też poczynienie inwestycji w istniejącą sieć przemysłową i dystrybucyjną.

Dotyczy to przede wszystkim obszarów, gdzie planowana jest instalacja znaczącej liczby nowych stacji ładowania, w tym energochłonnych stacji szybkiego ładowania. Trzeba też uwzględnić wymagania techniczne instalacji ładowarek w rejonach, gdzie obecnie takie stacje nie są montowane, a potencjalnie mogą powstać.

Przeczytaj także: W 2025 roku ceny aut elektrycznych zrównają się z cenami aut zasilanych silnikami spalinowymi?

Nowe budynki muszą być wyposażone w przyłącza o mocy wystarczającej do instalacji – dotyczy to szczególnie biurowców oraz budynków instytucji publicznych.

Powstają liczne wyliczenia dotyczące potencjalnego zużycia energii. Według Eurelectric, udział samochodów elektrycznych w Europie na poziomie 10 proc. floty oznaczał będzie dodatkowy popyt na energię elektryczną na poziomie 82 TWh.

Z kolei Komisja Europejska szacuje, że osiągnięcie 80 proc. pojazdów elektrycznych we flocie pojazdów w Europie oznaczałoby wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną o ok. 150 GW zainstalowanej mocy.

W Polsce Ministerstwo Energii zakłada, że milion aut elektrycznych wygeneruje dodatkowy popyt na energię w wysokości 2,3-4,3 TWh. Nie jest to znaczące obciążenie biorąc pod uwagę, że w Polsce wytwarza się 161 TWh energii elektrycznej.

Jednak, gdy weźmiemy pod uwagę założenia na lata późniejsze, to problem z niewystarczającą ilością energii zacznie być poważny. Powstają jednak sposoby, aby ten problem nieco zniwelować.

Prognozy dotyczące wpływu rozwoju elektromobilności na zapotrzebowanie na energię elektryczną bywają bardzo rozbieżne, podobnie jak i przewidywania co do ilości pojazdów elektrycznych, które w przyszłości pojawią się na światowych drogach. Według najnowszych analiz, wpływ EV na globalny system energetyczny będzie mniejszy niż się powszechnie zakłada. Przykładowo, eksperci z National Grid, największego dostawy energii w Wielkiej Brytanii, zakładają, że wzrost liczby pojazdów elektrycznych w tym kraju do 2030 r. spowoduje zwiększenie szczytowego poboru mocy o zaledwie 3-8 GW, tj. o 4-14% względem roku 2017, znacznie mniej niż przewidywały scenariusze z lat poprzednich. Dodatkowo, negatywne skutki wzrostu popytu na energię mogą zostać znacząco zredukowane dzięki stosowaniu technologii takich jak magazyny energii oraz V2G - Vehicle to Grid.  V2G umożliwia dwukierunkowy przepływ energii pomiędzy pojazdami elektrycznymi a siecią. W konsekwencji może przyczynić się do zwiększenia stopnia wykorzystanie odnawialnych źródeł energii i do stabilizacji systemu elektroenergetycznego – komentuje Jan Wiśniewski z Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych
Co więcej technologia ta niesie ze sobą istotne korzyści również dla użytkowników pojazdów elektrycznych. Dzięki V2G mogą oni "kupować" energię w okresach niskiego zapotrzebowania i wyższej generacji z OZE, a następnie odsprzedawać ją w godzinach obowiązywania wyższej taryfy i szczytowego zapotrzebowania, otrzymując z tego tytułu dochody. Projekty oparte na V2G są obecnie realizowane zarówno przez koncerny motoryzacyjne (np. Nissana), jak i spółki energetyczne (m.in. Enel). Ponadto, otrzymują wsparcie ze strony państw takich jak Wielka Brytania. Pojazdy elektryczne nie są więc wyłącznie potencjalnym obciążeniem dla systemu energetycznego - dzięki nowym technologiom, EV mają szansę by przyczynić się do jego wydajniejszego, bardziej ekologicznego i bezpieczniejszego funkcjonowania - dodaje Jan Wiśniewski.

Problemem staje się też cena energii. Już w tym momencie zostało ogłoszone, że w przyszłym roku czekają nas podwyżki. Jak poinformował w rozmowie z wnp.pl Michał Suska, prezes zarządu Energomix, oferowane ceny sprzedaży energii detalicznej na 2019 rok dla odbiorców biznesowych na rynku konkurencyjnym są na poziomie 320–350 zł/MWh.

Jest to znacząca podwyżka (ok. 50 proc.), biorąc pod uwagę, że w tym roku ceny te były na poziomie 210–215 zł/MWh. To wpłynie też na koszt ładowania pojazdów. W tym momencie może nie będzie to znacząca różnica, ale gdy trend zmian w cenie energii elektrycznej się utrzyma może się okazać, że ładowanie pojazdu elektrycznego nie będzie dużo tańsze niż tankowanie paliwem auta z napędem konwencjonalnym.

Elektromobilność wkracza w kolejny etap. Jeżeli wszystkie założenia się spełnią samochodów elektrycznych już niedługo będzie znacznie więcej. Poprawi się też infrastruktura. Jednak w tym wszystkim konieczne jest też zwiększenie produkcji energii elektrycznej oraz wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań, aby niewykorzystywaną energię oddawać do sieci.

Do tego niezbędne są znaczące nakłady finansowe na modernizację i rozbudowę sieci dystrybucji energii elektrycznej oraz inwestowanie w odnawialne źródła energii. Bez tego może się okazać, że po prostu są zbyt małe moce produkcyjne aby zasilić tak potężną flotę pojazdów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA