Każdy producent chce i musi (ze względu na coraz ostrzejsze normy emisji) mieć w swojej ofercie samochód elektryczny. Marki skupiają się przede wszystkim na samochodach osobowych, bo te są najbardziej medialne, ale wcale nie zapominają o tych typowo użytkowych. Najlepszym przykładem jest tu Renault – pionier europejskiego rynku pojazdów bezemisyjnych. Nikt na Starym Kontynencie nie ma takiego doświadczenia w produkcji i sprzedaży elektryków jak właśnie Renault, co potwierdza Renault ZOE, które jest numerem 1 w swoim segmencie.
Ostatnio z pewnością czytaliście, że elektryczny silnik dostało także małe Twingo, ale Renault ma już od dłuższego czasu w swojej ofercie dwa modele z dopiskiem Z.E. Z zupełnie innej bajki:
Wiele osób z pewnością o nich nie słyszało, a to spory błąd, bo to właśnie elektryczne samochody użytkowe rewolucjonizują nasze miasta. Już teraz. Oczywiście kluczową rolę odgrywa tu ekologia. Motory elektryczne nie emitują szkodliwych substancji, a więc nie trują i nie niszczą środowiska. Wyprowadzenie silników spalinowych poza miasta to jeden z najbardziej palących problemów europejskich urzędników.
Tu dochodzimy do wymiernych korzyści z posiadania w swojej flocie dostawczych samochodów na prąd - ulg i przywilejów z racji nieemitowania CO2 i tlenków azotu. Przykłady?
Klientów wciąż odstraszają wysokie ceny elektrycznych samochodów, ale jeżeli weźmiemy kalkulator i zaczniemy liczyć, to okaże się, że to dobra inwestycja. E-auta są znacznie mniej skomplikowane od tych z silnikami benzynowymi lub wysokoprężnymi - psują się rzadziej, a ich naprawy nie są tak kosztowne, jak poważna awaria silnika spalinowego. Co więcej, coraz więcej państw wprowadza programy dopłat do elektryków, nie tylko dla klientów indywidualnych, ale też flot.
Nie można zapominać, że jazda na prąd jest znacznie tańsza od tankowania na stacji benzynowej. Większość samochodów dostawczych jeździ w dzień, a na noc zjeżdża do bazy, gdzie można je podłączyć do gniazdka i naładować taniej niż w stacjach szybkiego ładowania. Zwłaszcza że producenci oferują rozwiązania przyspieszające ładowanie. Renault Kangoo Z.E. na pełnych akumulatorach przejedzie około 200 km. Ze zwykłego gniazdka naładujemy je w 10-12 godzin, ale już z Wallboxa czas ładowania spada do 6 godzin. Po nocnej nawet krótkiej, przerwie auto znowu, będzie w pełni gotowe do pracy.
Cena i zasięg - dwie rzeczy, które wytyka się samochodom elektrycznym. Realny zasięg Renault Master Z.E. to 120 km. Producent podaje, że w skrajnych warunkach (zima i bardzo duże obciążenie) Master pokona ponad 80 km. Liczby nie imponują, prawda? Na pierwszy rzut oka – tak. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, do jakich zadań floty kupują elektryczne samochody. Długie trasy autostradami to domena pojazdów z silnikami wysokoprężnymi, elektryki mają służyć przede wszystkim w mieście. Okazjonalnie wyjeżdżają tylko na obwodnicę.
Jeżdżąc po aglomeracji samochód dostawczy, wcale nie robią dużych przebiegów. Badania pokazują, że kurier podczas całego dnia pracy nie pokonuje więcej niż kilkanaście kilometrów. Samochód pakowany jest centrum firmy i jedzie rozwozić paczki w swojej strefie. To zwykle jedna dzielnica albo nawet tylko kilka osiedli. Kurier jeździ od ulicy do ulicy, od domu do domu, a najdłuższym odcinkiem, jaki musi pokonać to powrót do bazy na koniec dnia. Identycznie wygląda rozwożenie towaru do sklepów w centrum miasta. Samochód wcale nie potrzebuje więcej niż kilkadziesiąt kilometrów zasięgu.
Elektryczny samochód dostawczy w firmie wcale nie oznacza kompromisów, jeżeli chodzi o przestronność i pakowność. Renault Kangoo Z.E. dostępne jest w 2 długościach nadwozia, z kolei Master Z.E. to jeszcze więcej możliwości wyboru idealnego auta do swoich potrzeb – 3 długości, 2 wysokości, 2 rodzaje nadwozia. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Elektryczny samochód dostawczy we flocie to nie tylko moda i znak czasów. To po prostu opłacalne i wygodne rozwiązanie dla każdej firmy, która korzysta ze swoich samochodów w mieście. Elektryki mają bardzo dużo zalet i już dawno pozbyły się swoich największych wad. Kangoo i Master Z.E. najlepiej pokazują, że e-auta już teraz są gotowe do służby w nawet najbardziej wymagającej flocie.