Do czerwca ścisłe centrum Poznania pomiędzy ulicami Solną, al. Marcinkowskiego, Św. Marcin i al. Niepodległości ma się zamienić w strefę tempo 30. To oznacza ograniczenie prędkości do 30 km na godz., czyli prędkości bezpiecznej dla pieszych i rowerzystów. Dodatkowo na ośmiu jednokierunkowych ulicach drogowcy chcą wytyczyć kontrapasy dla rowerzystów, które umożliwiają im jazdę pod prąd. Podobne rozwiązania są standardem w centrach zachodnich europejskich miast, w Polsce wprowadziły je już Kraków, Wrocław i Gdańsk.
Właśnie skończyły się internetowe konsultacje poznańskiego projektu strefy. - Dostaliśmy ponad 40 maili, większość z nich krytycznych wobec projektu - mówił w poniedziałkowe popołudnie Andrzej Billert z Zarządu Dróg Miejskich. Kiedy wczoraj wieczorem tekst na ten temat pojawił się na portalu "Gazety", rowerzyści przestraszyli się, że pod presją kierowców ZDM zrezygnuje ze strefy. Na portalu Facebook i przez SMS-y i nawoływali do wysyłania drogowcom pozytywnych opinii na temat projektu. - Tuż przed końcem zbierania opinii dostaliśmy bardzo dużo pozytywnych maili na temat strefy. Teraz będziemy analizować wszystkie głosy zebrane w ramach konsultacji - mówi Billert.
Podobnie jak w Poznaniu, u nas też kierowcy protestują przeciwko uspokajaniu ruchu w centrum i zamykaniu ulic dla aut. Ale z czasem widzą, jakie pozytywne efekty to przynosi - mówi Daniel Chojnacki, wrocławski oficer rowerowy
Całe historyczne centrum Gdańska jest objęte strefa tempo 30, drogowcy wytyczyli tam kontrapasy i wprowadzili równorzędność skrzyżowań. - Protesty pojawiły się po wprowadzeniu tego rozwiązania. Były mniejsze, niż się spodziewaliśmy, tylko trochę złorzeczenia na internetowych forach, które szybko ucichło. Niezadowoleni zobaczyli, że nie stała się żadna tragedia - mówi Dariusz Wołodźko z biura prasowego Urzędu Miasta w Gdańsku.
Cały artykuł na poznan.gazeta.pl