Renault Koleos vs. Ford Kuga - Jak pod Verdun

Szykuje się kolejna bitwa niemiecko- -francuska. Obie strony są mocno okopane i dobrze przygotowane na atak przeciwnika

Tym razem obędzie się jednak bez pocisków i tysięcy ofiar. Naprzeciw stają samochody, a nie żołnierze generałów Petaina i Ludendorffa. Stawką nie jest zdobycie twierdzy, ale przekonanie możliwie najszerszej rzeszy klientów do swojego pomysłu na wóz rekreacyjny -Forda Kugi albo Renault Koleosa. Ta bitwa nie będzie krwawa, ale w sensie rynkowym może przynieść zwycięzcy ogromne profity, a pokonanemu spore straty.

Przekonał się już o tym francuski koncern, który przed ośmioma laty zaproponował samochód klasy SUV zbudowany na bazie jednobryłowego Scenica. Przedsięwzięcie skończyło się klapą. Teraz Renault wystartowało od zera, podobnie jak Ford. Szanse są zatem podobne jak pod Verdun. Tam potencjał wojenny obu stron też był zbliżony.

Co do wyglądu zewnętrznego nie mam najmniejszych wątpliwości. Ford wygląda dużo korzystniej. Ma ciekawszą, dynamiczną linię, bardziej wyraziste detale, przyjemniejsze dla oka proporcje. A przede wszystkim znakomicie wpisuje się w obecną modę segmentu SUV. Sporo mu brakuje do jego protoplasty, czyli prototypu Iosis X Concept, ale idea została zachowana. Dlatego Kuga prezentuje się naprawdę atrakcyjnie.

Koleos przypomina ogromne czółno przykryte baldachimem, trochę straszy "dziobatym" przodem, a jego tył trąci coupé. Wygląd to oczywiście rzecz gustu, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że Renault poszło dziwną drogą, rezygnując z bryły prototypowego Koleosa sprzed dziewięciu lat. Przejęto tylko nazwę, dlatego zabrakło oryginalności, tak oczekiwanej od francuskiego koncernu. To Renault zawsze stawiało wysoko poprzeczkę w tym względzie, nie będzie mogło zatem mieć pretensji do tych wszystkich, którzy sceptycznie ocenią jego najnowsze dzieło.

Tamten Koleos nawiązywał do Vel Satisa, Avantime, Mégane, a mimo to miał niepowtarzalną bryłę opartą na zdecydowanych, ostrych liniach. W sam raz coś na dzisiejsze czasy. Czyżby Francuzi przestraszyli się rynkowych niepowodzeń Vel Satisa i Avantime? Przecież chodziło tylko o detale tych aut.

Wchodzimy do wnętrza Koleosa i od razu siadamy z rezygnacją za kierownicą. Cóż z tego, że fotel jest szeroki i bardzo wygodny, kiedy deska rozdzielcza już na dzień dobry straszy wielkim płatem szarego tworzywa sztucznego. Przypomina to model Kangoo, samochód o proweniencji furgonetki. Dość banalny jest też zestaw wskaźników. Dopiero rzut oka na centralną konsolę daje ciekawe wrażenia estetyczne. Ładnie zaprojektowano przyciski sterujące radiem i klimatyzacją, a konsolka z dżojstikiem umieszczona między przednimi fotelami to absolutna rewelacja. Dobrze to wygląda i świetnie działa. Obsługa rozmaitych funkcji samochodu jest szybka i intuicyjna. Przykładem może być nawigacja satelitarna. Żaden ekran dotykowy nie daje takich możliwości.

Pod względem jakości tworzyw sztucznych, obić i montażu Renault nie wzbiło się w Koleosie ponad to, co proponowało we wcześniejszych modelach. Plastiku jest dużo, znaleźć można drobne wady montażowe.

Ford przeciwstawia francuskiemu rywalowi perfekcyjnie wykończony przedział pasażerski z ciekawą deską rozdzielczą. Fotele są twardsze, mniej komfortowe, ale przynajmniej dobrze wyprofilowane. Podobnie jak w Koleosie wygląda wyciszenie wnętrza. Silnik mruczy sobie gdzieś daleko, nie przeszkadza jadącym. Identycznie wygląda przestrzeń za przednimi siedzeniami. W jednym i drugim aucie miejsca nie brakuje, jadący na tylnej kanapie mają sporo swobody. W Koleosie ma się jednak poczucie nieco większej przestronności.

Łatwiej składają się też tylne fotele. Trzeba tylko pociągnąć niepozorne paski po bokach, by siedziska automatycznie odskoczyły w stronę pierwszego rzędu siedzeń. Potem wystarczy położyć oparcia. W Fordzie trzeba w tradycyjny sposób sięgnąć do zatrzasku w oparciu, co jest mniej wygodne. Ford przegrywa też pod względem funkcjonalności. W bocznych kieszeniach nie mieści się nawet atlas samochodowy, a do specjalnego schowka na suficie nie można włożyć okularów przeciwsłonecznych. Koleos daje znacznie więcej możliwości uporządkowania rozmaitych drobiazgów.

Naprawdę istotne różnice między niemieckim a francuskim autem można znaleźć jednak dopiero w tylnej części nadwozia. Kuga ma tradycyjną, podnoszoną do góry pokrywę. W Koleosie trzeba najpierw podnieść szybę, a potem opuścić tylny pas. Pasażerowie Renault mają zatem do dyspozycji wygodną ławkę, na której mogą siadać lub stawiać bagaże przed wsunięciem do bagażnika. Gorzej, gdy na zewnątrz trzeba wysunąć pakunki stojące w przedniej części kufra. Wówczas ławka zdecydowanie przeszkadza.

Wadą przestrzeni bagażowej Forda jest z kolei mała pojemność. Nawet w wersji z dojazdowym kołem zapasowym (wymaga dopłaty) wynik nie jest imponujący - 410 l, o40 l mniej niż w Koleosie. Jeśli ktoś chce wozić normalne koło zapasowe, będzie miał do dyspozycji ledwie 360 l. To zdecydowanie za mało jak na auto rekreacyjne, z założenia rodzinne, a więc wożące często komplet osób. Torby i plecaki powinny być ułożone w miarę przyzwoicie, a nie upychane.

Różnice, i to istotne, znajdujemy również w wyposażeniu. Oba auta mają już w najtańszej wersji czołowe, boczne i kurtynowe poduszki powietrzne, elektrycznie sterowane szyby w przednich i tylnych drzwiach oraz lusterka, automatyczną klimatyzację i radio z odtwarzaczem CD i MP3. Renault oferuje dodatkowo w standardzie najtańszej odmiany 4x4 bezkluczykowy system "hand free", za co w Fordzie trzeba dopłacić 2900 zł. Kuga nie ma też wygodnego, automatycznego hamulca postojowego, za to dysponuje bezkorkowym wlewem paliwa.

To, co najmocniej dzieli samochody, znajduje się jednak w podwoziu i zdecydowanie przemawia na korzyść Forda. Każda wersja Kugi ma ESP (w Koleosie tylko najdroższa odmiana za 115 900 zł), które czuwa nad bezpiecznym przebiegiem manewrów na drodze. Roboty nie ma zbyt wiele, bo atutem niemieckiego SUV-a jest sztywniej zestrojone zawieszenie i szersze ogumienie. Zwinnie przemyka się przez ciasne i łagodne łuki, prowadzi się precyzyjnie i posłusznie reaguje na wszelkie polecenia kierowcy.

Dynamika silnika jest w pełni wystarczająca do sprawnej jazdy, a maniery 2.0 TDCi godne brytyjskiej królowej. Jednostka napędowa Koleosa zachowuje się bardzo podobnie, ale nie obchodzi się tak oszczędnie z paliwem. Kuga w codziennej eksploatacji potrzebuje 7,5- 9,5 l/100 km, Koleos o litr więcej. Renault przegrywa też w zachowaniach podczas dynamicznych przejazdów szosą. Ma większe przechyły w łukach, wymaga większej uwagi przy przechodzeniu z zakrętu w zakręt. Francuski SUV preferuje spokojną i dostojną jazdę i tak też zachowuje się nawet na najgorszych nawierzchniach. Miękkie zawieszenie ma w pogardzie łaty asfaltu, dziury w jezdni czy wyboje na leśnych duktach. Przyjemniej jeździ się Koleosem po bezdrożach, Renault ma też większy kąt natarcia i zejścia. Na tym jego przewaga się kończy. Prześwit jest identyczny jak w Fordzie (18,8 cm), w obu autach sprawność napędu obu osi nie budzi zastrzeżeń. W Kudze o rozdział momentu obrotowego między przednie i tylne koła dba wielopłytkowe sprzęgło Haldex trzeciej generacji, w Koleosie system All Mode, znany z Nissanów.

Jaki wynik bitwy? Jak pod Verdun. Twierdza co prawda nie wpadła w ręce Niemców, ale Francuzi stracili o 30tys. żołnierzy więcej. Nikt nie odniósł spektakularnego sukcesu, nikt nie może mówić o zdecydowanym zwycięstwie. Podobnie jest z Kugą i Koleosem. SUV z Niemiec nie dość, że jest perfekcyjnie wykonany w środku, to jeszcze świetnie się prezentuje na zewnątrz i znakomicie się prowadzi. To zadziwiające, co można zrobić z płytą podłogową kompaktowego Focusa, wydłużając o 5 cm rozstaw osi i powiększając o 5 cm rozstaw kół.

Koleosa zbudowano na płycie podłogowej rekreacyjnego Nissana Qashqai, przy czym Renault wykorzystało ją znacznie lepiej. Francuzi zaproponowali samochód przestronny i wygodny, z bardzo komfortowym podwoziem, ale bardziej banalny stylizacyjnie. Nie wszystkim może też spodobać się fakt, że Koleosa będą produkowały zakłady Renault Samsung Motors w Korei Południowej. Czy rzeczywiście może mieć to znaczenie? Nie wiem, ale przecież w ważnych bitwach, gdy siły obu stron są wyrównane, o wygranej może zadecydować byle drobiazg - jedna taktyczna decyzja, jeden błędny rozkaz. Potencjalni nabywcy Kugi i Koleosa będą musieli zdecydować, po której są stronie.

Ford Kuga

GAZ

Dynamiczny, elastyczny, cichy i oszczędny silnik, wysoka precyzja prowadzenia, nienaganne wykończenie

HAMULEC

Głośna praca zawieszenia na gorszych nawierzchniach, niedopracowana funkcjonalność wnętrza, mały bagażnik

Renault Koleos

GAZ

Duży komfort jazdy, wygodne fotele, ułatwiony załadunek bagaży, lepsze kąty natarcia i zejścia

HAMULEC

Zbyt miękkie zestrojenie zawieszenia do dynamicznej jazdy, skomplikowany system otwierania tylnej klapy

Summa Summarum

Kuga, chociaż jest mniej komfortowa, bardziej mnie przekonuje. Lepiej się prezentuje na zewnątrz i w środku, a przy zachowaniu wystarczającej wygody podróży wyraźnie sprzyja dynamicznej jeździe. To szybki, zwinny, precyzyjnie prowadzący się samochód o mocnej osobowości. Jeśli Koleos, to tylko z mocniejszym, 170-konnym turbodieslem pod maską. W zamian za lepsze osiągi mógłbym chyba zaakceptować niedostatki francuskiego SUV-a.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.