Hybryda to jest to?

Ekoszaleństwo trwa. Według zapewnień inżynierów każdy nowy model zużywa jeszcze mniej paliwa, a jego spaliny są jeszcze czystsze. Z koniunktury na ekologię skorzystała Toyota Prius, która stała się ikoną w walce o przyszłość naszej planety.

Pierwsza wersja hybrydowej Toyoty zadebiutowała równo dziesięć lat temu. Od 1997 roku sprzedano 1088 sztuk Priusa. Dzisiaj jeździ nim nie tylko Cameron Diaz, ale Leonardo DiCaprio, David Duchovny i Jennifer Aniston. Hollywood kocha Toyotę. Dlaczego? Bynajmniej nie z powodu rosnących cen paliw. Chodzi o bycie trendy. Jazda ekologicznym autem to hit, moda i możliwość pokazania ludziom, jak mocno zależy nam na środowisku. Diaz i jej znajomi nie wiedzą jednak, że Prius wcale nie jest tak ekologiczny, na jakiego go wykreowano. Z badań, w których wzięto pod uwagę nie tylko średnie spalanie i emisję CO2, ale także ilość potrzebnych materiałów i energię niezbędną do wytworzenia danego auta, czas dojazdu pracowników do fabryki oraz zakres, wjakim auto można poddać recyklingowi, wynika, że jeśli Hollywood chce być naprawdę ekologiczne, to musi zacząć jeździć Yarisem, Range Roverem lub Jeepem Wranglerem. Wszystkie mniej szkodzą środowisku niż Prius.

Nie chodzi o to, że nie znoszę hybryd. Lubię Priusa za możliwość bezszelestnego poruszania się w trybie elektrycznym. To samo jest z Civikiem Hybrid. Jest jedno ale - hybrydowy Civic (od 86 tys. zł) i Prius (od 103 tys. zł) są wciąż drogie. Za blisko 70 tys. zł można kupić np. Renault Megane dCi lub Citroëna C4 HDI. Oba mają około 110 KM, spalają porównywalną ilości paliwa co Prius i są tak samo szybkie. Emitują przy tym niewiele więcej CO2.

Nie zmienia to tego, że koncern Toyoty jest liderem wśród producentów samochodów z napędem hybrydowym.

Poligonem doświadczalnym jest Lexus. Japońska luksusowa marka ma w ofercie pierwszego hybrydowego SUV-a (RX400h), pierwszą hybrydową limuzynę z napędem na tylne koła (GS450h) i pierwszą na świecie hybrydową limuzynę z napędem 4 x 4 (LS600h).

Mimo wysokich kosztów produkcji okazuje się, że droga odzyskiwania energii, jaką wybrała Toyota, jest słuszna. Inni też wzorują się na Japończykach. Porsche pracuje nad hybrydową wersją Cayenne. Auto z dwoma silnikami: V6 i elektrycznym nie tylko lepiej przyspiesza, ale także jest oszczędniejsze (około 9 litrów zamiast 13) i mniej trujące (emisja CO2 spadła z 310 do 240 g/km) niż zwykła wersja.

Niektóre firmy jednak nie wierzą w hybrydy. BMW zamiast montować silniki elektryczne, stosuje prostsze i tańsze rozwiązania. Odświeżone serie 1 i 5 korzystają z systemu odzyskującego energię podczas hamowania, systemu Start/Stop (wyłączenie silnika na postoju) i wskaźnika sugerującego moment zmiany biegów. Dzięki nim, jak zapewnia producent, silniki w odświeżonej serii 5 są nawet o 25 proc. oszczędniejsze. Te same rozwiązania pojawiły się w nowym Mini z silnikiem wysokoprężnym. A co nas czeka w przyszłości? W Szwecji stawiają na biopaliwa, a niektórzy (Mercedes, VW) dodają mocznik do swoich diesli, aby te były jeszcze bardziej czyste. To wszystko brzydko pachnie, przynajmniej dla prawdziwych miłośników silników spalinowych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.