Seat Altea XL 2,0 TDI - Minivan powiększony

Małżeństwo diesla z minivanem wydaje się związkiem idealnym. Co się stanie, gdy pojawi się w nim duch sportowca?

Każdy liczący się producent samochodów osobowych nie może się dziś obejść bez auta klasy MPV (multi-purpose vehicle), czyli potocznie mówiąc, minivana. Citroën ma nowe Picasso C4, Ford - C-Maksa, S-Maksa iGalaxy, Renault -dwa modele Scenica, Volkswagen -Tourana itd. Seat do tej pory miał Alteę - auto, owszem, zgrabne i oryginalne, ale w porównaniu z konkurencją obarczone jedną, za to istotną wadą. Chodzi o bagażnik, który w samochodzie tego typu powinien być obszerny. W Altei ma zaledwie 409 litrów, czyli niewiele więcej niż w zwykłym Focusie, nie wspominając już o starej Xsarze (408 l). Co robi Seat? Wprowadza nową, większą Alteę. Nosi ona -niczym T-shirt na metce -oznaczenie XL. Z przodu wygląda identycznie jak oryginał. Z tyłu dostojniej, dojrzalej, bardziej elegancko. Z boku - smuklej, bardziej proporcjonalnie. Wyraźnie lepiej niż zwykła Altea. Że nie wspomnę już o niby-sedanie Toledo. Smukłość sylwetki uzyskano dzięki przedłużeniu tylnej części nadwozia o187 mm. Rozstaw osi pozostał bez zmian, co oznacza, że jest najmniejszy w klasie (257 cm). Miejsca na nogi z tyłu jest dokładnie tyle samo co w zwykłej Altei (czyli całkiem dużo). Wniosek nasuwa się sam - powiększono ten felerny kufer. Teraz jest taki, jak trzeba. Może mieć pojemność od 532 do 635 litrów, zależnie od położenia tylnej dzielonej kanapy. Da się ją przesuwać w zakresie 16 cm, zmniejszając lub zwiększając kufer. Chcąc uzyskać maksymalną przestrzeń ładunkową, musimy pamiętać, że z tyłu już nikt nie usiądzie, chyba że po turecku. Jeśli autem będą podróżować minimum cztery osoby, to kufer będzie można powiększyć realnie gdzieś do 560-570 litrów. To sporo, ale mniej niż w Zafirze (620 l), nie wspominając o pudełkowatym Touranie (695 l).

Sportowy klimat

Wnętrze wygląda znajomo. Nikt nie spodziewałby się innego kokpitu niż w Altei, i rzeczywiście - jest identyczny. Plastik jest twardy jak kamień, ale przynajmniej ma ciekawą fakturę. Nie zdziwię się, jeśli ten element wnętrza nowych Seatów stanie się przedmiotem przyszłego liftingu.

Tym, co przykuwa uwagę, są sportowe fotele z przodu. Głęboko wyprofilowane, ze sztywnymi boczkami i długimi siedziskami. Takie same można mieć wLeonie, o ile, podobnie jak w testowej Altei XL, wybierzemy pakiet sport-up. Jeździłem już w tych fotelach wcześniej. Są świetne - bardzo wygodne i naprawdę dobrze trzymające w zakrętach. Tak dobrych foteli nie ma żaden inny minivan. Duży plus. Tylna kanapa też nie jest standardowa. Siedziska są lepiej wyprofilowane niż zwykle. Trochę jednak przesadzono z ich twardością. Dodam jeszcze, że fotele w wersji standardowej Stylance również są ponadprzeciętnie dobre. Szczególnie ten kierowcy - głębiej wyprofilowany niż pasażera! Sportowy klimat buduje także gruba, mała kierownica (również w wersji standardowej). Oczywiście trójramienna. Seat pozycjonuje się jako marka samochodów usportowionych, wraz z Audi w grupie Volkswagena. Wnętrze dużej Altei potwierdza te aspiracje.

Jest jeszcze jeden element, tym razem nieseryjny, który wzbudza moje zainteresowanie. Duży ekran LCD do nawigacji i systemu nagłośnieniowego z DVD Kenwooda. Zestaw cechuje znaczna moc i możliwość oglądania filmów lub koncertów w trakcie jazdy. Co oczywiście stanowczo odradzamy. System ten będzie naturalnie opcjonalny. Cena na razie nieznana. Największą zaletą zestawu okazuje się dokładna mapa nawigacji (przynajmniej w stolicy), ale to samo uzyskamy z tom-tomem, dla którego opcję przewidziano w cenniku (dopłata 109 zł!). Brzmienie zestawu jest dość mocno podbarwione. Akcent położono jak zwykle na basy i soprany. Do rozrywki dźwięk jest absolutnie wystarczający, do słuchania dobrej muzyki - niekoniecznie. Również obsługa nie należy do najprostszych.

Znacznie bardziej niż system audio-wideo do gustu przypadły mi reflektory biksenonowe. Świecą znakomicie, na dodatek podążają za skrętem kół. Niestety, opcja ta kosztuje aż 5 tys. zł. Z rodzinnego punktu widzenia Altea ma wszystko, co trzeba: mnóstwo schowków, uchwyty na butelki półtoralitrowe, i tak dalej. Nie sposób narzekać.

Decybele kontra niutonometry

Przekręcam kluczyk i kabinę ogarnia terkot dwulitrowego silnika TDI. Parametry ma niczego sobie - moc 140 KM, moment 320 Nm. Hamownia pokazałaby pewnie coś w okolicach 150 KM, a może i więcej. Tak, volkswagenowskie TDI zawsze wyrabiały ponad 100 proc. normy. Zapewne tak jest i tym razem. Benzynowy 2,0 FSI jest teoretycznie mocniejszy, ale w Altei występuje wyłącznie z automatem (Tiptronic). Fuj. Dla żądnych mocniejszych wrażeń przewidziano dwa pseudorozwiązania. Pierwsze to krótsza (jednak!) Altea FR z motorem 2,0 TDI 170 KM lub benzynowym turbo 200 KM. Jak widać, nie można mieć wszystkiego naraz - i dużego kufra, i nadmiaru mocy. Drugie rozwiązanie to chiptuning. Jeśli wykonamy go w ASO, zachowamy gwarancję. Moc podskoczy do około 165-175 KM. Jednak nawet "w serii" TDI żwawo przyspiesza, również na piątce. Czas przyspieszenia 80-120 km/h na tym przełożeniu wynosi niecałe 9 sekund.

Jadąc Alteą XL, nawet na sekundę nie mogę zapomnieć, że pod maską pracuje motor wysokoprężny. Pojęcie kultury pracy jest mu tak obce jak maluchowi ESP albo osiowa regulacja kierownicy. Aż dziw bierze, że po przeszło dziesięciu latach od rozpoczęcia produkcji 1,9 TDI, w czasach gdy konkurencja robi coraz bardziej kulturalne jednostki na olej napędowy, współczesny dwulitrowy silnik VW generuje tyle hałasu i wibracji. Naprawdę szkoda, że inżynierowie Seata nie wygłuszyli kabiny skuteczniej. Nie miałbym o to takich pretensji, gdyby nie fakt, że układ jezdny Altei XL wręcz prowokuje do dynamicznej jazdy. A jeśli zechcemy jechać "sportowo", siłą rzeczy będziemy zmuszeni wykorzystywać potencjał silnika. Poniżej 1800-2000 obr./min motor reaguje ospale, później ostro "wyrywa", ale już przy 2700 obr./min hałas staje się natarczywy. Dobre audio rzeczywiście się przyda Rekompensatą za hałas są nie tylko osiągi, ale i - tradycyjne dla TDI - niskie spalanie. W mieście oscyluje wokół 7,5 litra.

Podwozie rodzinnego Seata zestrojono, nie boję użyć się tego słowa, sportowo. Samochód prowadzi się nadzwyczaj pewnie i precyzyjnie. Układ kierowniczy jest bezpośredni, także przy dużych prędkościach, i to mimo że auto testowe jest obute w zimówki (225/45 R17!). Jeśli nie liczyć Zafiry OPC, nie ma chyba drugiego minivana z tak sztywnym podwoziem. Mimo znacznej wysokości karoserii jej przechyły na szybko pokonywanych zakrętach są bardzo nieznaczne. Wyjątkowo twarde sprężyny na przedniej osi sprawiają, że Altea prawie w ogóle nie nurkuje przy gwałtowniejszym hamowaniu, co jest oczywiście atutem. Tył precyzyjnie podąża tropem przednich kół. Trudno też przecenić to, że Altea jest odporna na wzdłużne pofałdowania jezdni -w ogóle się nie buja. Efektem ubocznym jest wyraźnie ograniczony komfort resorowania. Na szczęście trafnie dobrane tuleje metalowo-gumowe sprawiają, że nierówności są amortyzowane cicho, nic nie tłucze (przynajmniej w aucie nowym). Niemniej wstrząsy przedostają się do kabiny, dobitnie informując pasażerów o stanie nawierzchni. W aucie rodzinnym nie każdemu to się spodoba. Chyba jednak lepiej zrezygnować z "siedemnastek" na rzecz obręczy o cal mniejszych.

Realia

Altea w wersji Stylance 2,0 TDI jest bogato wyposażona już seryjnie. Ma niemal wszystko, co trzeba: dwustrefową "klimę", 6 poduszek powietrznych, 16-calowe alufelgi, kontrolę trakcji. ESP z układem aktywnej korekcji toru jazdy (DSR) można sobie darować. Warto wybrać piękny bordowobrązowy metalik (Dehli Red). Jeśli musisz kupować wersję z silnikiem 2,0 TDI (duże przebiegi roczne to jedyne usprawiedliwienie), to poważnie rozważ skrzynię automatyczną DSG zamiast ręcznej "szóstki". Przy spokojnej jeździe auto będzie cichsze i o wiele przyjemniejsze w mieście. Za DSG poświęciłbym chyba nawet te fantastyczne fotele, tym bardziej że występują wyłącznie w pakiecie sport-up z 17-calowymi alufelgami

Altea XL nie jest tania, ale w swojej cenie stanowi bardzo ciekawą propozycję. Śmiem twierdzić, że atrakcyjniejszą niż wątpliwej urody Toledo i za krótka zwykła Altea. Zdecydowanie większy bagażnik i ładna sylwetka są warte więcej niż 3000 zł różnicy w cenie.

GAZ

Świetne prowadzenie, precyzyjny układ kierowniczy z dobrze dobraną siłą wspomagania, kapitalne fotele (w pakiecie sport-up), dobre osiągi, niskie spalanie (ok. 7,5 litra po mieście), obszerne, funkcjonalne wnętrze (przesuwana dzielona tylna kanapa, dużo schowków na butelki), duży bagażnik (maksymalnie 635 litrów)

HAMULEC

Nieprzyjemnie głośny silnik Diesla, nie najlepsza jakość plastików wewnątrz, twarde resorowanie (ograniczony komfort)

SUMMA SUMMARUM

Altea XL z 2-litrowym TDI i pakietem Sport-Up to minivan pełen sprzeczności. Z jednej strony sportowy, z drugiej napędzany głośnym dieslem. Bardzo prorodzinny, ale twardy, dostarczający sporo przyjemności kierowcy z odrobiną benzyny we krwi. Szkoda, że nie występuje z wersji w mocniejszym silnikiem. Podobno 1,8 TFSI jest już w planach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA