Kia cee'd

Na premierę Kia Cee'd z największym napięciem powinni byli oczekiwać nie klienci czy szefowie koreańskiego koncernu, ale... europejscy i japońscy konkurenci. Jest się czego obawiać!

Już starożytni doskonale wiedzieli, że kluczem do pokonania wroga jest jego dogłębne poznanie. Niby nic prostszego - obserwujesz poczynania przeciwnika, doskonalisz swoje umiejętności, a potem zaskakujesz go swoją wiedzą i zdobytym kunsztem. A jednak przez wiele lat ta sztuka nie udawała się koreańskim producentom w stosunku do europejskich marek. A może dalekowschodnim firmom nie zależało tak na rynku Starego Kontynentu? Najwyraźniej woleli zdobyć amerykański przyczółek, by z ilości stopniowo przechodzić w jakość. Teraz, gdy stali się znaczącym graczem w USA i okolicach, zaczęli łakomie patrzeć na niemały, wymagający rynek europejski i postanowili sięgnąć po... konia trojańskiego.

Made in Europe

Aby skuteczniej obserwować poczynania rodzimej konkurencji, Kia zainstalowała się w samym środku kontynentu. Kto robi najlepsze samochody? Kto kupuje ich najwięcej? Kto ma najlepszą i najgęstszą sieć dróg? Wybór musiał paść na Niemcy. Zgodnie z powiedzeniem: najciemniej jest pod latarnią, Koreańczycy na siedzibę ośrodka badawczo-rozwojowego wybrali Rüsselsheim, tuż pod nosem Opla. Właśnie tam, przy ogromnym udziale europejskich inżynierów, powstał kompaktowy Cee'd. Kia zrozumiała, że tylko w taki sposób będzie mogła walczyć z najbardziej uznanymi i najchętniej wybieranymi lokalnymi konkurentami.

Gdy na salonie w Genewie pokazano prototyp o nazwie Cee'd, okazało się, że design nowego modelu przypadł Europejczykom do gustu. Teraz pozostało "tylko" dopracować szczegóły techniczne, materiały wykończeniowe, jakość produkcji w nowo powstałej fabryce w słowackiej Żylinie i czekać na efekty. Następna duża europejska wystawa motoryzacyjna - jesienne targi w Paryżu - to debiut wersji produkcyjnej, która nie różni się nazwą od konceptu, ale detale karoserii ma bardziej stonowane. Szkoda unoszącej się linii okien w tylnych drzwiach, futurystycznych reflektorów i chowanych klamek. Na takie ekstrawagancje mogą sobie pozwolić Japończycy z Civikiem, ale oni już opanowali sztukę podbijania gustów europejskich. Zamiast wymyślnych detali Kia dorzuciła siedmioletnią gwarancję ograniczoną do 150 tys. km przebiegu. Pięć lat na cały samochód i kolejne dwa na układ napędowy. Tego na Starym Kontynencie jeszcze nie było. W dodatku podano pierwsze szczegóły techniczne: wielowahaczowe zawieszenie tylnej osi, opony Michelin, 6 poduszek powietrznych w standardzie... Zaproszenie na jazdy testowe było nadto kuszące, by z niego nie skorzystać. W końcu poprzednim modelem, Cerato, pokonaliśmy w teście długodystansowym 30 tys. km i każdy w redakcji ma swoje uwagi na temat tego auta.

Rzymskie wariacje

Początek grud nia w stolicy Włoch jest ciepły i słoneczny. Na lotnisku już czekają na nas czyste i zatankowane samochody. Celowo wybieram podstawową wersję, benzynową 1.4, która ma kosztować "poniżej 50 tys. zł". Przyglądam się z bliska czerwonemu egzemplarzowi. Trochę przypomina Mazdę 3 skrzyżowaną z Corollą z domieszką poprzedniego Civica. Lakier równo położony, wąskie szczeliny między blachami. Wnętrze zaskakuje przestronnością i niezłymi materiałami. Rozstaw osi jest największy w klasie, bagażnik już nie, ale jego pojemność to przyzwoita średnia. Plastiki z górnej części deski są miękkie, a pozostałe tworzywa przyjemne w dotyku. Kierownicę wreszcie obito prawdziwą skórą, a nie syntetycznym tworzywem jak w "naszej" Cerato. Pokrętła automatycznej klimatyzacji przypominają rozwiązania ze Skody i VW, natomiast przyciski na konsoli środkowej - guziki z Opla. Kolumna kierownicza wreszcie dała się namówić na regulację osiową i nawet szyby w drzwiach jednym dotknięciem można nie tylko otworzyć, ale też zamknąć. Zupełnie jak u rywali. Sadowię się w fotelu, którego siedzisko w przeciwieństwie do poprzednika podtrzymuje uda po bokach, a tapicerka nie przypomina materiału z tweedowej marynarki. Parę ruchów pokrętłami i dźwigienkami i mogę ruszać. Cee'd jest pierwszym modelem Kia, który daje możliwość swobodnego konfigurowania podczas zamawiania w salonie. W Polsce dostępnych jest 12 lakierów nadwozia, pięć kolorów wnętrza i cztery poziomy wyposażenia, które można uzupełniać według życzenia. Na to także pozwalają europejskie firmy. Na wymyślne kombinacje (np. biały 1.4 z felgami 16" i szklanym dachem) będzie trzeba jednak poczekać nawet do trzech miesięcy. Lokalizacja fabryki na Słowacji ma swoje plusy, ale gdy ta osiągnie docelową produkcję 150 tys. sztuk rocznie, o miejsce na taśmie nie będzie tak łatwo. Szczególnie że w przyszłym roku zadebiutują odmiany trzydrzwiowa oraz kombi.

Ambitny cel

Tuż za lotniskiem wpadam na włoską autostradę. Jest wąska, dość kręta i wcale nie tak równa. W głośnikach muzyka ze specjalnie przygotowanej płyty Kia DJ Mix prezentuje możliwości seryjnego audio z MP3. Tylko tempo, w którym wyprzedzam inne samochody, zaczyna mnie niepokoić. No tak, na liczniku już 150 km/h, a Cee'd wciąż niestrudzenie przyspiesza. Z dwiema osobami na pokładzie i niewielkim bagażem silnik o mocy 109 KM wydaje się wystarczający. W końcu wyposażono go w szesnastozaworową głowicę, dwa wałki i zmienne fazy rozrządu. Obawiam się jednak, że po załadowaniu bagażnika i zabraniu kompletu pasażerów benzyniaka 1.4 czeka spory wysiłek. Zwłaszcza po włączeniu klimatyzacji. Na razie nawet pofałdowany asfalt nie robi wrażenia na zawieszeniu. Nic nie trzeszczy i nie stuka. Wyciszenie wnętrza jest na przyzwoitym poziomie, choć silnik kręcony do 6 tys. obrotów nie pozwala o sobie zapomnieć. Wybieram dłuższą z proponowanych tras i po kilkudziesięciu kilometrach zjeżdżam w boczną drogę nad jezioro Bracciano.

Inżynierowie Kia dostali wyraźne polecenie - sprawić, by Cee'd jeździł co najmniej tak dobrze jak Golf i Focus. Na pierwszy rzut oka, to tak jakby Zyta Gilowska miała doprowadzić do zrównania budżetu Polski z USA. Niewykonalne? W motoryzacji najwyraźniej cuda się zdarzają. Powiem tak: jazda "zwykłym" kompaktem ostatnio sprawiła mi taką frajdę, gdy pokonywałem nowym Focusem kombi 1.6 słynną Route Napoléon na północ od Cannes. Kto choć raz jechał tą trasą (albo Focusem), ten wie, że to duży komplement. Czy zatem Cee'd jeździ porównywalnie do europejskiej szpicy? Nie do końca. Układ kierowniczy z elektrycznym wspomaganiem nie jest tak czuły w pozycji centralnej jak w Focusie, a w podwoziu "zaprogramowano" zachowawczą podsterowność, która wkrada się odrobinę wcześniej, niż wynikałoby to z zaawansowanej konstrukcji zawieszenia. Seryjne Micheliny dość wcześnie meldują popiskiwaniem o granicach przyczepności i zawsze jest czas na ujęcie gazu. To jednak subtelne różnice, które wyłapią tylko najbardziej spostrzegawczy. Na krętej drodze pełnej podjazdów ujawniają się braki mocy, ale mimo to samochód dzielnie prze do góry, nie oddając pola podczas hamowania przy zjeździe. Także skrzynka biegów okazuje się lepsza od tej z Cerato, choć do precyzji i krótkich dróg prowadzenia z Golfa jeszcze nieco jej brakuje. Zaskoczony dojrzałością konstrukcji auta dojeżdżam do hotelu. Teraz interesuje mnie tylko jedno - cena.

Tańszy od poprzednika

Gdy na redakcyjnej giełdzie obstawialiśmy cenę modelu Cee'd, wyszło nam, że będzie w granicach 48-50 tys. zł. Ale na pewno nie 44 900! Nie dość, że samochód dorównuje najgroźniejszym konkurentom wielkością, materiałami wykończeniowymi i minimalnie odbiega od nich własnościami jezdnymi, to w dodatku nokautuje ich ceną, gwarancją oraz wyposażeniem. Jest tańszy nawet od porównywalnie wyposażonego Cerato! W serii - sześć poduszek, ABS, elektrycznie regulowane szyby z przodu, centralny zamek, radio z CD i MP3 ze sterowaniem z kierownicy, komputer pokładowy oraz wspomaganie układu kierowniczego. I to wszystko w pięciodrzwiowym nadwoziu. Klimatyzacja manualna wymaga 3500 zł dopłaty. Najlepsza propozycja w segmencie kompaktów? Na pewno najrozsądniejsza. Jedyne obawy dotyczą polskich serwisów Kia i ich kompetencji w obsłudze samochodów. Po doświadczeniach z długodystansowym Cerato (podsumowanie testu już za tydzień) wiemy, że są lepsze i gorsze. A przecież, by utrzymać gwarancję, trzeba regularnie pojawiać się na płatnych przeglądach w autoryzowanych stacjach. Załóżmy, że Kia poradzi sobie z tym problemem. Jeśli nawet wtedy Cee'd nie przypadnie Europejczykom do gustu, to chyba żaden "koreańczyk" nigdy nie odniesie tu sukcesu. n

GAZ

Zgrabne i obszerne nadwozie, dobrze rozplanowane i wykończone wnętrze, przyzwoita gama silników, świetnie dostrojone zawieszenie, bogate wyposażenie seryjne, konkurencyjna cena, bezkonkurencyjna gwarancja

HAMULEC

Sieć serwisowa o zróżnicowanej jakości usług, brak nawigacji z kolorowym monitorem oraz reflektorów ksenonowych nawet za dopłatą, zaledwie czterobiegowy automat w opcji, na razie tylko jedna wersja nadwoziowa

SUMMA SUMMARUM

Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni - mówi jeszcze jedno przysłowie.

O ile parę lat temu mogliśmy śmiać się z koreańskich samochodów, o tyle teraz Azjaci przyglądają się reakcji konkurentów z uśmiechem na twarzy. Rękawica została rzucona.

Kia udowodniła, że potrafi produkować w Europie samochód zaprojektowany dla Europejczyków przez Europejczyków według najlepszych europejskich standardów. I sprzedawać go taniej od rywali. Rodzimym producentom powinno dać to do myślenia, zwłaszcza w obliczu spodziewanej inwazji z Chin.

Kia Cee'd i najmocniejsi europejscy konkurenci w segmencie C

Dane dotyczą wersji 5-drzwiowych 1.4

Pozostałe wersje silnikowe

*Dostępny od maja 2007

W nawiasach wersja z automatyczną skrzynią biegów

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.