VW Passat

Audi Passat? Nie, to nie pomyłka. Nowy Passat jakością i klasą dogonił siostrzane Audi A4. Nie jest aż tak sportowym duchem, ale nadrabia przestrzenią. Stał się autem wręcz luksusowym, wbrew nazwie - nie dla ludu

Gdybyście nie wiedzieli, w modzie jest dziś kuchnia fusion - kulinarne spotkanie Zachodu ze Wschodem, europejskiej tradycji z Orientem. Poczciwa kaczka pieczona w wersji fusion jest więc podlana sosem sojowym i udekorowana marynowanym imbirem, a do golonki podaje się japoński chrzan wasabi lub koreańską kapustę kim-chi. Szefowie kuchni (ci najlepsi, z trzema gwiazdkami od Michelina) zastrzegają jednak, że w dobrym fusion nie chodzi o niszczenie smaku oryginału, tylko o wzbogacanie go. Kaczka ma pozostać kaczką, nawet mimo aromatu sojowych i imbirowych ingredientów.

W motoryzacji też rządzi fusion. Terenówki są sportowe (Porsche Cayenne Turbo), hatchbacki zwie się sedanami (nowy Seat Toledo), a kompakty wyposaża w gadżety z limuzyn (Citroën C4). Nadto największe koncerny zapożyczają (żeby nie powiedzieć - kradną) od siebie pomysły i - zgroza - unifikują własne modele (Volvo S40 to małe S60, a S60 to skurczona S80). Panuje miszmasz i wesoły (dla mnie średnio) bałagan. Na szczęście i tu coraz bardziej w cenę zaczyna iść wzbogacanie, a nie niszczenie. Oczywiście, o ile oryginał był udany.

Nowy Passat szóstej już generacji (pierwsza w 1973 roku) to przykład dobrego fusion. Ma mnóstwo zapożyczeń, ale wciąż łatwy do zdefiniowania smak. To bez wątpienia Volkswagen, choć wyczuwa się w nim naleciałości i większych braci (Phaetona z

Touaregiem), i dwóch bardziej prestiżowych kuzynów Audi (A4 i A6). A wprawne oko wychwyci jeszcze więcej symptomów motofusion.

Nie nowy, tylko inny

Nawet jeśli na widok nowego VW nie opada szczęka, to rodzą się pytania: Jak to? To Passat? Taki nowoczesny? Taki nie do końca konserwatywny? Taki nie grubo ciosany, ale po prostu ciekawy? Taki fragmentami nawet finezyjny?

Koncern VW nie przyzwyczaił klientów do takich ekstrawagancji! Rodzinny minivan VW Touran zyskał miano najnudniejszego stylistycznie minivana na rynku (jednocześnie wygrał we wszystkich kompleksowych testach - w żadnej z takich kategorii, jak: uroda funkcjonalność, niezawodność, bezpieczeństwo, dynamika, nie był na pierwszym miejscu, ale już we wszystkich łącznie - zdecydowanie tak), a piątą generację Volkswagena Golfa odsądzono od czci i wiary za wsteczną wręcz stylistykę (tymczasem Golf V sprzedaje się jak ciepłe bułeczki i zostawia w pobitym polu Citroëna C4, Peugeota 307, Opla Astrę III i inne rzekomo ciekawsze kompakty). A tu taki samochód - koń pociągowy koncernu, limuzyna klasy średniej - i takie poważne ekstrawagancje? No, no...

Takie, czyli jakie, pytacie? Otóż brand new Passat wita grillem z VW Golfa GTI, sportowej odmiany kompaktu. Kusi opadającym tyłem, jak jakieś coupé. Wystylizowaną klapą bagażnika imituje spojler, a tylnymi światłami z diodami LED każe wierzyć, że jest tylko troszkę mniejszym VW Phaetonem. Clou programu jest niespotykana i intrygująca boczna linia przetłoczenia, która sprawia, że światło na Passacie załamuje się i gra. Patrzymy z różnych stron i widzimy różne oblicza tego auta. U poprzednika wszystkie te szaleństwa były zakazane. Czyżby prezesom, menedżerom i wszystkim tym szczęśliwcom, którym przysługuje najlepsze auto świata (służbowe), mogły przeszkadzać jakiekolwiek fajerwerki? W każdym razie nie było ich. A teraz są.

Jazda prezesa...

Wnętrze także nie szczędzi niespodzianek. Co za luksus! Tak, nie przesłyszeliście się. Passat w środku, nawet bez gadżetów, to wręcz luksusowa limuzyna, która Renault Lagunę, Forda Mondeo, Toyotę Avensis i Peugeota 407 pozostawia w tyle. Sam kształt środkowej konsoli (pokrytej szlachetnym i prawdziwym drewnem lub aluminium albo doskonałą imitacją włókna węglowego) "rozlewającej się" na całą przestrzeń między kierowcą i pasażerem nie pozostawia wątpliwości co do źródeł inspiracji... Audi A8 i A6, VW Phaeton - oto wzory. Także deska rozdzielcza z zegarami w oddzielnych chromowanych obwódkach ma jasnego przodka - terenowego (i jak to w fusion - sportowo-luksusowego) VW Touarega mianowicie. Tylko napis "Passat" nad zegarami jest zbędny. Przecież kierowca - nawet roztargniony - raczej wie, czym jedzie, i nie trzeba mu o tym w kółko przypominać. Wystarczyłby znaczek VW na kierownicy.

Optyczne wrażenie luksusu potwierdza zmysł dotyku. Materiały, których użyto do produkcji deski rozdzielczej, kierownicy, dźwigni zmiany biegów (w automatach bardzo szeroka - kolejne zapożyczenie z bardzo drogich limuzyn), drzwi, foteli i nawet podsufitki czy osłony szyberdachu, są po prostu doskonałej jakości. Świetnie spasowane, tam, gdzie trzeba - twarde, tam, gdzie trzeba - miękkie. Solidne i miłe. Takie jak w limuzynie, a nie w aucie klasy średniej wyższej, a tak zwykło się o Passacie pisać.

...i wyłącznie prezesa!

Na miejsce prezentacji nieprzypadkowo wybrano okolice Barcelony. Chodziło pewnie o pokazanie, że Passat to doskonały i komfortowy wóz na dłuższe trasy, ale i kręte górskie drogi nie są mu straszne. No i kupili nas trasą wiodącą w połowie autostradami, a w połowie serpentynami. A właściwie kupiło nas samo auto, o ileż lepsze od poprzednika. Zwłaszcza w zakrętach. Technicy koncernu mówili mi, że to zasługa m.in. szerszego rozstawu osi, ale ja bym postawił raczej na nadwozie, którego sztywność wzrosła aż o 56 proc. W przeciwieństwie do Passata piątego nic tu nie trzeszczało, nie bujało, nie kołysało. Nowe zawieszenie (przód kolumny McPhersona z wahaczami trójkątnymi, tył - wielowahaczowe) zestrojono na (dobry) wzór Golfa V. Jest teraz komfortowe, ale i precyzyjne. Gładko połykając nawet spore nierówności, pozwala na o wiele agresywniejszą jazdę. Ma coś i z Mercedesa, i z Audi.

Nowy Passat to męskie auto. Jeśli zabrzmiało szowinistycznie, przepraszam, nie taki był zamysł. Dlaczego męskie? Bo jest dostojne w prowadzeniu i wymagające użycia siły. Tu nie da się skręcać kół jednym palcem albo wręcz podmuchem, jak w małych, miejskich wozidełkach. Układ kierowniczy Passata przy wyższych prędkościach stawia zdecydowany opór, ale jednocześnie daje niesamowitą pewność. Męskie (w podobnym tego słowa znaczeniu) są również pedały gazu i hamulca. Męska jest też tylna kanapa - dwaj faceci jak dęby rozsiądą się na niej jak paniska, a trzeciego mniejszego zmieszczą między sobą - auto z tyłu jest naprawdę przestronne, bardziej niż całkiem już obszerny poprzednik.

Autostradowa jazda VW byłaby przyjemnością bez zastrzeżeń, gdyby nie jedno "ale". Jak na auto tej klasy Passat jest ciut za głośny. Zwłaszcza benzynowy 2,0 FSI (czyli z bezpośrednim wtryskiem paliwa do cylindrów) o mocy 150 KM hałasuje niemiłosiernie. Lepiej wypada 2,0 TDI (140 KM), do którego pomruku można szybko przywyknąć i który chwilami daje złudzenie sześciocylindrówki. Nie o sam silnik jednak mi chodzi. Natrętne odgłosy toczących się opon zdecydowanie nie pasowały do dostojnego i "limuzynowego" obrazu całości.

Oba dwulitrowe silniki VW są dobrze znanymi z VW Golfa i Tourana, Seatów Altea i Toledo, Audi A3, A4 i A6 oraz różnych Škod, więc nie warto się rozpisywać. Ot, oba są takie, jak powinny, czyli dynamiczne i elastyczne (na korzyść diesla) oraz niezachęcające do sportów ekstremalnych. Mimo to albo właśnie dlatego kupi je 90 proc. klientów. A co z resztą? Miałem okazję jeździć poprzednimi Passatami, m.in. z benzynowym W8, ośmiocylindrowcem o mocy 272 KM, z sześciocylindrowym TDI oraz autem z napędem na wszystkie koła 4Motion. Mam nadzieję, że VW nie powiedział w tej kwestii ostatniego słowa i szykuje alternatywę godną Mondeo ST220 i V6 Titanium, Vectry V6 CDTi i V6 GTS czy nowej Laguny GT.

We wnętrzu nowego Passata jest za to coś, czego próżno szukać u konkurencji: opcjonalna sześciobiegowa skrzynia DSG. Wynalazek, za który koncernowi należy się motoryzacyjny Nobel. DSG ma dwa sprzęgła. Gdy jedno ustaliło przełożenie, drugie już szykuje się do jego zmiany. Efekt? Błyskawiczne przerzucanie biegów i po raz pierwszy w historii motoryzacji szybszy sprint do 100 km/h automatu od wersji ze skrzynią manualną. Brawo!

Gadżetomania nie dla ludu?

Passat nie zaskakuje silnikami. Zaskakuje za to wyglądem nadwozia, wnętrza, pojemnością kabiny oraz bagażnika (565 litrów!) i zachowaniem na drodze. Zaskakuje też... gadżetami. Takimi naprawdę premium - z wyższej półki, dla lepszych tego świata. Owszem, w standardzie jest sześć poduszek, system kontroli trakcji, doświetlanie zakrętów, elektroniczny "ręczny" w guziku, bezprzeciągowy i dwustrefowy Climatronic rodem z Phaetona, elektryczna roleta na tylnej szybie, parasolka w specjalnym wietrzonym schowku w drzwiach kierowcy, 230-woltowe gniazdko z tyłu. Ale jest coś bardziej charakterystycznego: kluczyk (wielu mówi, że to po nim poznać najprościej klasę auta, w Jaguarze dają kluczyk jak z Forda Fiesty, żenujące) - najbardziej elegancki, jaki widziałem - który na dodatek zapamiętuje ustawienia samochodu i którym przez naciśnięcie go w stacyjce samochód się uruchamia.

Jest też zestaw głośnomówiący do telefonu (wykorzystujący Bluetooth), najprostszy w obsłudze, najbardziej logiczny i intuicyjny, wreszcie taki, jakiego można by oczekiwać. Dla prezesa małej firmy, który wciąż musi dzwonić i odbierać telefony, żeby nie stracić żadnej okazji do zrobienia interesu, dla menedżera średniego szczebla, od którego zarówno szef, jak i podwładni wciąż czegoś chcą, gadżet po prostu jak znalazł.

W ogóle jak cały nowy Passat.

Silniki

1,6 16 V FSI, 2,0 16 V FSI, 1,9 TDI, 2,0 TDI (140 KM), 2,0 TDI (170 KM)

Skrzynie

Manualna 6-biegowa, automatyczna 6-biegowa Tiptronic, DSG

Moce

115 KM, 150 KM, 105 KM, 140 KM, 170 KM

Momenty

155 Nm (4000), 200 (3500), 250 (2000), 320 (1800), 350 (1800-2500)

V max.

200, 213, 191, 209, 219

Przysp. 0-100 km/h

11,4, 9,4 (10,2 z automatem), 12,4, 9,8, 8,7 s

Spalanie (średnie)

7,5, 8,2, 5,4, 5,9, 6,5

Napęd - na przód

Nadwozie (dł./szer./wys.)

476,5/182/147,2 cm

Rozstaw osi

2710

Poj. bagażnika

565 l

Poj. zbiornika paliwa

70 l

Masa/ładowność

1389 kg/611 kg

Plus minus

Poza masą nowy Passat pod każdym względem przerasta poprzednika.

Gaz

Intrygujący (jak na VW) wygląd, wnętrze jak z limuzyny najwyższej klasy, przyzwoite właściwości jezdne i precyzyjny układ kierowniczy, doskonałe i przydatne opcjonalne wyposażenie, komfort, jasność i intuicyjność obsługi, ceny (być może nie konkurencyjne wobec niektórych aut tej klasy, ale i tak skalkulowane przez importera na przyzwoitym poziomie).

Hamulec

Hałas podczas jazdy z wyższymi prędkościami (od 150 km/h), nieprecyzyjna i dość myląca nawigacja satelitarna (opcja), słabe standardowe audio (w przeciwieństwie do opcjonalnego, wręcz high-endowego duńskiej firmy Dynaudio).

Summa Summarum

Ciekawszy i z zewnątrz bardziej emocjonujący od poprzednika, doskonale wykonany i dostojnie się prowadzący, z dobrze już znanymi z innych modeli i sprawdzonymi dynamicznymi silnikami benzynowymi FSI i dieslowskimi TDI, nowy Passat wydaje się skazany na sukces. Pytanie tylko, czy wśród zwykłych klientów indywidualnych, czy tylko wśród szukających "służbówki" menedżerów? O ile w przypadku poprzedniej generacji nie było wątpliwości, że chodzi raczej o tych drugich, o tyle tym razem na Passata rzucą się pewnie także "zwykli Kowalscy". Bo jest nie tylko dobry jak każdy VW, ale i (wreszcie) odwołujący się także do innych uczuć poza praktycznością.

VW Passata oceniam na:
Więcej o:
Copyright © Agora SA