Chrysler 300C 5.7 V8 HEMI

Na rynku nie brakuje ekskluzywnych aut, które do 100 km/h przyspieszają w niecałe 7 s. Dlaczego więc na Chryslera 300C trzeba czekać w kolejce prawie pół roku?

Popyt na Chryslera 300C ponaddwukrotnie przewyższa podaż. Dlaczego? Po pierwsze, trudno o pojazd oferujący równie oryginalną sylwetkę. Po drugie, ten silnik o pojemności 5654 cm3... I już nikogo nie trzeba zachęcać. Jeśli do tej pory myślałeś o Mercedesie-Benz Klasa E, masz dylemat. Oczywiście, możesz wybrać samochód o zbliżonych osiągach, ale nie znajdziesz niczego bardziej ekstrawaganckiego.

Zamysł Chryslera jest czytelny. Auta tej firmy mają zwracać uwagę linią w stylu retro. Najlepszy przykład to PT Cruiser. Niestety, oryginalny wygląd najmniejszego Chryslera wziął górę nad właściwościami jezdnymi. Tymczasem w 300C proporcje są wyrównane. Zarówno sylwetka, jak i jazda limuzyną dostarczają dużo przyjemności.

Amerykanie częściej niż Polacy używają słowa "sedan". W wypadku Chryslera 300C jest ono w pełni uzasadnione. Podczas gdy sedany innych marek często trudno odróżnić od hatchbacków, patrząc na 300C, nie masz najmniejszych wątpliwości. Krótka, ale bardzo masywna pokrywa bagażnika (wykonano ją z aluminium) to element równie charakterystyczny jak ogromny grill ze skrzydlatym emblematem marki.

I jeszcze jedno. Na pokrywie bagażnika najmocniejszego Chryslera jest znaczek "Hemi". To od hemisferycznych (półkulistych) komór spalania.

Pośpiech złym doradcą

Trudno uwierzyć, że tyle blachy przyspiesza do 100 km/h w 6,6 s. To jednak kosztuje. Średnie spalanie w naszym teście wyniosło 15,3 l/100 km. Sporo, ale można temu zaradzić. Silnik 300C wyposażono w system MDS (zmiennej pojemności czynnej), który podczas spokojnej jazdy wyłącza cztery z ośmiu cylindrów. Zdaniem producenta spalanie utrzymuje się wówczas na poziomie silnika V6, czyli o 10% mniejszym. Sprytne. Tyle że jazda na czterech cylindrach wymaga od kierowcy uwagi i cierpliwości - nie może gwałtownie przyspieszać, w miarę możliwości powinien jechać ze stałą prędkością i nie przekraczać prędkości obrotowej 3000 obr/min. W Chryslerze 300C to niezwykle trudne.

Blisko 6-litrowy silnik pracuje tak cicho, że prawie go nie słychać, gdy auto stoi na światłach. Budzi się dopiero podczas gwałtownego przyspieszania. Wtedy spod maski wydobywa się pomruk podobny do tego, który towarzyszy wyścigom sportowych bolidów.

Pod względem pracy zawieszenia Chrysler 300C odstaje nieco od normy przyjętej w segmencie E. Nie jest tak miękki jak np. Peugeot 607 czy... Kia Opirus. Można to odczuć na koleinach czy drodze o nierównej nawierzchni. Czułe zawieszenie nie obniża jednak komfortu jazdy. Przeciwnie - ułatwia kierowcy panowanie nad autem. To istotne przy tej mocy silnika (345 KM) i napędzie na tylną oś.

Chrysler 300C robi wrażenie bardzo bezpiecznego auta, a to za sprawą pancernej sylwetki. Pozory nie mylą. Droga hamowania rozpędzonej do setki "300C" wynosi 35 m! To rewelacyjny wynik.

Wszystko, a nawet więcej

Wnętrze Chryslera nie robi już tak dobrego wrażenia jak linia nadwozia. Prawdziwe drewno nie najlepiej komponuje się z surowym plastikiem deski rozdzielczej. Gdy zapadnie zmrok, wrażenia estetyczne są zdecydowanie lepsze niż za dnia. Nie widać blichtru, a duże, czytelne wskaźniki rozświetlają wnętrze na zielono.

Za najbogatszą wersję Chryslera 300C 5.7 V8 HEMI trzeba zapłacić 243 756 zł. Dostaniesz wszystko, co obowiązuje w segmencie E, m.in.: podgrzewane i regulowane elektrycznie fotele, sześć poduszek powietrznych, skórzaną tapicerkę, tempomat, system dźwięku z 380-watowym wzmacniaczem i siedmioma głośnikami renomowanej firmy Boston Acoustics, ksenonowe reflektory, wycieraczki z czujnikiem deszczu, dwustrefową klimatyzację i czujnik parkowania. Wersja Hemi oferuje także elektryczną regulację pedałów - lepiej nie bawić się tym podczas jazdy.

Ciekawostka w modelu 300C to awaryjne otwieranie bagażnika (445 l) od wewnątrz za pomocą cięgła z fosforyzującą rączką.

Największym konkurentem Chryslera 300C jest M-B Klasa E. Dla tych, którzy cenią sobie jakość wykonania i... gwiazdę na masce, wybór nie będzie trudny. Natomiast ci, dla których bardziej liczy się oryginalność, powinni zastanowić się nad amerykańską marką. Tym bardziej że w drugim kwartale 2005 r. ruszy produkcja "300C" w austriackich zakładach Magna Steyr, by zaspokoić popyt w Europie. Wtedy też pojawi się wersja z dieslem.

Wynik minitestu

jazda - (90/100 pkt)

Cena wersji testowanej - 243 756 zł

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.