Tylko kilka tysięcy kilometrów, a zupełnie inny świat. Amerykańska motoryzacja zadziwia Europejczyków

O tym, że Amerykanie kochają wielkie auta i korzystając niemal wyłącznie z automatycznej skrzyni biegów wie zapewne większość Europejczyków. Nie każdy. jednak wie, że w USA nie stosuje się np. zasady prawej dłoni. Wyjaśniamy różnice między europejską i amerykańską motoryzacją i nie tylko.
2016 Ford F-150 Limited 2016 Ford F-150 Limited fot. Ford

Duży samochód w Europie to miejskie autko w USA

O tym, że Amerykanie uwielbiają wielkie auta wie chyba każdy. Modele uważany w Europie za duże, na amerykańskich drogach będzie wydawały się stosunkowo małe. Zamiłowanie mieszkańców USA do dużych aut nie wzięło się jednak z niczego. Amerykanie kochają wygodę, dlatego najważniejsze, aby samochód miało jak najwięcej przestrzeni w środku i miękkie zawieszenie. Pozostałe kwestie schodzą na drugi plan.

W Stanach drogi i miejsca parkingowe są też zazwyczaj są szersze (i dłuższe) niż w Europie. Wiele miast (ze względu m.in. na to, kiedy powstały) mają dokładnie zaplanowaną sieć szerokich ulic. Dlatego jazda wielkim SUV-em w niejednym europejskim mieście byłaby udręką, a w USA (poza kilkoma wyjątkami, np. zatłoczonym Nowym Jorkiem) jest przyjemnością.

W USA bardzo ciężko natrafić na hatchbacki lub kombi. Małe amerykańskie osobówki to prawie zawsze sedany, jednak na drogach królują SUV-y i oczywiście pickupy. Od niemal 40 lat najchętniej kupowanym samochodem za oceanem jest Ford F-150. Podium uzupełniają również konkurencyjne wielkie pickupy - Chevrolet Silverado i Dodge RAM.

Wiele z nich w Europie nie zmieściłoby się kategorii samochodów osobowych, tymczasem mieszkańcy USA na co dzień dojeżdżają nimi do pracy, na zakupy lub po dzieci do szkoły. Traktują je, jak samochody miejskie. A stać ich na tankowanie aut z kilkulitrowymi silnikami, bo ceny paliwa są za oceanem bardzo niskie.

Typowa stacja benzynowa w Arizonie Typowa stacja benzynowa w Arizonie fot. Bartłomiej Pawlak

Benzyna w USA kosztuje "grosze"

No właśnie, kolejna różnica to ceny benzyny, która w USA jest sporo tańsza niż w Europie. Na przykład w Arizonie za jeden galon (3,79 l) trzeba zapłacić ok. 2,3 - 2,5 dolara (8,68 - 9,43 zł). Litr kosztuje więc ok. 2,29 - 2,49 zł. Cena różni się od stanu i lokalizacji stacji (na pustkowiach zazwyczaj jest drożej), jednak średnia wartość i tak daje dobre porównanie.

Różnica jest tym bardziej widoczna, że a zarobki Amerykanów są znacznie wyższe od zarobków Polaków. Średnia pensja w Arizonie to ok. 54 tys. dolarów rocznie (ok. 204 tys. zł) i jest porównywalna do średniej dla USA (56,5 tys. dol.). Przyjmując cenę 2,4 dol./galon za miesięczną wypłatę (4,5 tys. dol. brutto) kupimy więc 1875 galonów (7106 litrów) benzyny.

Za średnią miesięczną pensję brutto w Polsce (5275 zł) można kupić (4,71/l) zaledwie 1120 litrów benzyny Pb95. Różnica rzędu 6 tys. litrów jest kolosalna, a w obu przypadkach braliśmy pod uwagę średnie zarobki brutto, a więc jeszcze przed odliczeniem składek i podatków. Warto jednak wiedzieć, że benzyna w USA - ze względu na nieco inne standardy - ma jednak mniejszą liczbę oktanową niż w Europie.

Chevrolet Silverado 2018 Chevrolet Silverado 2018 fot. Chevrolet

Gdzie jest sprzęgło i lewarek zmiany biegów?

Kolejną oznaką wygodnego (a nawet leniwego) stylu życia Amerykanów jest to, że mało kto chciałby się "męczyć" z ręczną skrzynią biegów. Wbrew temu, co widzimy na wielu amerykańskich filmach akcji, w USA ciężko znaleźć auto z popularnym na Starym Kontynencie "manualem".

Większość oferowanych na rynku amerykańskim samochodów jest zresztą dostępnych wyłącznie w wersji z "automatem". Opcji z ręczną skrzynią biegów często nie ma, bo z powodu znikomej popularności oferowanie jej jest mało opłacalne. Co ciekawe, w wielu przypadkach (zwłaszcza w SUV-ach i pick-upach) lewarek skrzyni biegów jest umieszczony zupełnie nieintuicyjnie (dla Europejczyka), bo za kierownicą.

Za opcję automatycznej skrzyni w samochodzie w USA nie trzeba oczywiście dopłacać, a też same auta są dość tanie. Dla przykładu wspomniany Ford F-150 kosztuje niespełna 30 tys. dolarów. Dla przeciętnego Amerykanina nie jest to kwota wygórowana.

Kierowcy pickupów potrafią zaskakiwać Kierowcy pickupów potrafią zaskakiwać fot. Bartłomiej Pawlak

Masz Diesla? Możesz się naszukać

Stany Zjednoczone nie są też zbyt przyjaznym krajem dla posiadaczy samochodów z silnikiem Diesla. Często nie jest łatwo znaleźć tam stację benzynową oferującą sprzedaż oleju napędowego. Na wielu znajdziecie wyłącznie benzynę.

Nie ma w tym nic dziwnego - Amerykanie używają niemal wyłącznie samochodów benzynowych. Auta z silnikami Diesla są w USA rzadko spotykane. Nie wspominając już o instalacjach LPG, które za oceanem wywołałyby niemałe zdziwienie.

Co ciekawe, Europejczyk tankujący w USA po raz pierwszy może być trochę zaskoczony. Na amerykańskich stacjach najpierw płacimy, a dopiero potem tankujemy. W pierwszej kolejności do automatu trzeba więc włożyć kartę kredytową i zatwierdzić transakcję kodem pocztowym (zip code). Maszyna blokuję wtedy pewną kwotę na karcie, a po zatankowaniu zwraca różnicę.

Tankowanie odbywa się zatem zupełnie bezobsługowo. O obsłudze polskich kart bankowych w takich automatach możecie jednak zapomnieć. Nie współpracuje z nimi również Revolut. Konieczne jest zatem przedpłacanie kwoty u kasjera.

Autostrady w stanie Michigan Autostrady w stanie Michigan fot. domena publiczna / wikimedia

Autostrady w USA

Odmienne od europejskich są także autostrady (highway). Za dala od miast mają najczęściej dwa pasy w każdą stronę, a na pustkowiach często tylko po jednym pasie. W pobliżu wielkich aglomeracji składają się z kolei nawet z pięciu czy sześciu pasów w każdym kierunku.

Amerykanie jeżdżą też autostradami stosunkowo wolno. Mandaty są wysokie, dlatego limit prędkości nie jest zbyt mocno przekraczany. Maksymalna szybkość na autostradach zazwyczaj wynosi 65 mil na godzinę (ok. 105 km/h). Każdy stan reguluje jednak limity samodzielnie, dlatego na niektórych autostradach maksymalna prędkość jest wyższa.

Ciekawostką dla Europejczyków jest fakt, że w USA nie ma obowiązku zjechania z lewego pasa po zakończeniu manewru wyprzedzania. W efekcie często zdarza się, że na każdym pasie, samochody poruszają się z identyczną prędkością.

Skrajny lewy pas często jest też wyraźnie oddzielony i przeznaczony wyłącznie dla samochodów z przynajmniej dwiema osobami w środku, dlatego zazwyczaj... jest niemal pusty. Za jazdę tym nim bez pasażera grożą wysokie mandaty.

Skrzyżowanie all-way stop w USA Skrzyżowanie all-way stop w USA fot. Michael Dorausch / flickr / CC BY-SA 2.0

Kto pierwszy ten lepszy

W Europie do obecności rond jesteśmy przyzwyczajeni. W Polsce nie ma ich tak dużo, jak w Europie Zachodniej, jednak i tak zazwyczaj pokonujemy je w każdego dnia. Popularne na Starym Kontynencie skrzyżowania o ruchu okrężnym mogą za to zadziwić niejednego Amerykanina.

Za oceanem pełno jest za to skrzyżowań równorzędnych. To, co z kolei szokuje Europejczyków to fakt, że w USA nie działa zasada prawej ręki. Zamiast tego kierowcy przejeżdżają przez takie skrzyżowanie w kolejności, w której do niego podjechali. Są to tzw. skrzyżowania all-way stop (lub 4-way stop), gdzie z każdej strony stoi znak stopu.

Warto wspomnieć również, że na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną można skręcać w prawo na czerwonym (nie ma tam zielonych strzałek). Jeśli dane miejsce jest z tej reguły wyłączone, jest to wyraźnie zaznaczone.

Czytaj też: 9 fundamentalnych zasad, których powinni uczyć na kursach na prawo jazdy, a w większości nie uczą

Więcej o:
Copyright © Agora SA