Samochody-lokaty, czyli w jakie auta zainwestować, żeby zarobić

Im więcej wydasz, tym więcej zyskasz. Ale na samochodach może zarobić też ten przeciętnie majętny. Ważne, by uzbroił się w cierpliwość i nie dał ponieść emocjom. Rynek samochodów klasycznych zaczyna przypominać gorączkę złota. Nic dziwnego.
Ferrari 250 GTO Ferrari 250 GTO Fot. Ferrari | Ferrari 250 GTO

Samochód jak złoto

Jesienią 2012 roku pewne Porsche 911 S z 1972 roku zostało kupione na jednej z brytyjskich aukcji za 76 tys. dolarów. Stan samochodu był idealny. Zimą 2015 roku to samo auto sprzedano za 298 tys. dolarów. W 2004 roku Ferrari 250 GTO zlicytowano za niecałe 11 mln dolarów. Dziesięć lat później padł rekord - ten sam model sprzedano za 38 mln dolarów.

Bogacze coraz chętniej inwestują w samochody. Nie wszyscy z pasji. Część z nich robi to wyłącznie dla pieniędzy. Samochody stały się pewną lokatą kapitału, bo oparły się kryzysowi finansowemu. Inwestorzy wcześniej kupujący akcje, obligacje czy złoto, skierowali swoje spojrzenia w stronę klasycznych samochodów. Nic dziwnego.

"The Guardian" podsumował inwestycje na rynkach alternatywnych. Z raportu wynika, że inwestycje w samochody klasyczne przyniosły jedne z największych zysków w ostatnim czasie. Lepiej od nich radziły sobie tylko dzieła sztuki i wina. Amerykańska agencja Knight Frank szacuje, że w ostatnich latach wartość dobrze zachowanych wybranych klasyków rosła w tempie 25 proc. rocznie.

Porsche 911 Turbo 930
fot. Ardor Auctions

W polskich domach aukcyjnych mówi się, że minimalna kwota, którą trzeba przeznaczyć na samochód typowo inwestycyjny, to 100 tys. zł, choć na naszym rynku królują tańsze auta z PRL-u: Fiaty 125p i 126p, Polonezy, Syreny czy Warszawy. Poszukiwane są też Nysy i Żuki. Jeszcze w 2010 roku na internetowych aukcjach ceny wyremontowanych Maluchów startowały z pułapu 10 tys. zł. Dziś za egzemplarze w stanie kolekcjonerskim trzeba zapłacić minimum 30 tys. zł, a na serwisach aukcyjnych nie brakuje Maluchów nawet za 100 tys. zł.

Oldtimery, czyli kilkudziesięcioletnie klasyki, to w niektórych przypadkach (wybrane modele Porsche, Ferrari, Bugatti czy Astona Martina) pewny zysk, ale wymagający ogromnego wkładu finansowego. Zasada zwykle jest prosta: im więcej zainwestujesz, tym więcej zyskasz, bo im auto droższe, tym szybciej zyskuje na wartości. Ale zarobić mogą też przeciętnie majętni - samochody nie ograniczają się wyłącznie do polerowanych w garażach oldtimerów. Youngtimery, czyli młodsze klasyki, to coś dla tych, którzy chcą zainwestować w klasyczny samochód, móc cieszyć się nim każdego dnia, a po latach sprzedać z zyskiem. Którymi modelami warto się zainteresować?

BMW serii 3 - E30 BMW serii 3 - E30 fot. BMW

BMW E30 i E32

BMW serii 3 E30 najlepiej było kupić kilka lat temu - wówczas ceny nawet zadbanych egzemplarzy rzadko przekraczały 10 tys. zł. Dziś nawet za nieperfekcyjne E30 trzeba zapłacić 20-30 tys. zł. Auta w idealnym stanie są jeszcze droższe. Najbardziej pożądane (i najrzadsze) są egzemplarze z tzw. "wąską lampą", czyli produkowane do 1987 roku. Warto szukać E30 o oznaczeniu 325i (2.5 l, 170 KM).

Zdecydowanie rzadziej w roli youngtimera występuje BMW serii 7 E32. Wszystko przez "siódemkę" pierwszej generacji (E23), która jednoznacznie kojarzy się z klasyką. To dobrze, bo ceny E32 są dzięki temu akceptowalne, choć niektórzy właściciele mają już świadomość nadchodzącej mody na to auto i windują ceny w ogłoszeniach. To jednak wciąż nie ten sam pułap cenowy co Mercedesy klasy S W126. Najdroższe są i będą przedłużane wersje Li z silnikiem V12 pod maską (to pierwsze powojenne niemieckie V12).

Saab 900 Saab 900 fot. Saab

Saab 900 I

Pierwsza generacja Saaba 900 to już klasyk. Jego ceny drastycznie wzrosły kilka lat temu. Teraz przyhamowały, ale to wciąż dobra inwestycja. Najbardziej pożądanymi i zdecydowanie najdroższymi wersjami tzw. krokodyla są odmiany Turbo (około 30 tys. zł). Myśląc o samochodzie jako inwestycji warto interesować się egzemplarzami produkowanymi do 1986. Co prawda występowały w nich pewne problemy (rozciągnięty łańcuch rozrządu, korozja podłogi bagażnika, awaryjny układ wtryskowy), które wyeliminowano po faceliftingu, ale odświeżone odmiany nie wyglądają już tak klasycznie.

Mercedes W126 Mercedes W126 Mercedes W126

Mercedesy W124 Coupe i A124 (cabrio), klasa S W126

Właściwie każdy kilkunasto- czy kilkudziesięcioletni Mercedes staje się klasykiem. Auta tej marki są droższe od konkurentów z tych samych lat. Powodów jest klika. Mercedesy słynęły z porządnego wykonania, dobrych materiałów i bezawaryjności. W utrzymywaniu wysokich cen pomagają też klasyczny wygląd i prestiż marki.

Mercedes W124, czyli ulubieniec taksówkarzy zwany baleronem, kojarzy się jednoznacznie - z pancernym wykonaniem. Zwane ostatnim prawdziwym Mercedesem W124 to pewna lokata. Warto zainteresować się odmianami coupe i cabrio. Te drugie (o oznaczeniu A124) potrafią już kosztować ponad 50 tys. zł, choć wersje w dobrym stanie, ale wymagające dopieszczenia można kupić za 30 tys. zł. I warto je nie nieco doinwestować. Coupe są nieco tańsze - ich ceny też będą rosły, ale nie w takim tempie jak kabrioletów. Kupując W124 - bez względu na rodzaj nadwozia - trzeba być szczególnie czujnym. Podaż tych aut jest wciąż duża, ale handlowcy zwęszyli interes i często sprzedają dopieszczone wizualnie Mercedesy w złym stanie technicznym.

Kolejnym pewniakiem Mercedesa jest klasa S W126. Inżynierowie niemieckiej marki przyznają, że był to najbardziej dopracowany samochód w historii Mercedesa. Szczególnie cenione są egzemplarze z silnikiem V8 - najlepiej trzymają cenę. Za zadbane egzemplarze z V-ósemką trzeba zapłacić nawet 40 tys. zł. Warto. To murowany pretendent do bycia oldtimerem.

Alfa Romeo GTV Spider Alfa Romeo GTV Spider Alfa Romeo

Alfa Romeo GTV/Spider

Alfiści wybaczają ich ukochanym autom wszystko, ale kupując kilkunastoletnią Alfę Romeo z myślą o inwestycji kapitału, trzeba kierować się przede wszystkim rozsądkiem. Dobrym wyborem będą modele GTV i Spider. Przed zakupem koniecznie trzeba przyjrzeć się ich elektryce, karoserii (w poszukiwaniu korozji) i zawieszeniu. Kolekcjonerzy coraz bardziej interesują się tymi modelami, szczególnie ceniąc wersje z 3-litrowym V6 pod maską. Dziś zadbane egzemplarze z tym silnikiem można kupić nawet za 25 tys. zł, ale ich ceny będą rosnąć. Szczególnie warte uwagi są Spidery - klasyki ze składanym dachem zawsze były i będą bardziej cenione.

Porsche 944 Porsche 944 fot. Porsche

Porsche 944

Są tacy, którzy modelu 944 nie uznają za prawdziwe Porsche. To dobra wiadomość dla przeciętnie zarabiających, bo dzięki temu ceny egzemplarzy w dobrym stanie oscylują w granicach 30 tys. zł. Ten kto miał okazję sprawdzić możliwości 944, ten wie, że to prawdziwe Porsche. Z drobną różnicą - można je mieć za 1/5 ceny modelu 911. Warto jednak pamiętać, że serwis 944 to droga "przyjemność".

Podaż tego modelu na rynku wtórnym jest coraz mniejsza - najlepszych sztuk trzeba już szukać za granicą. Pod maskę Porsche 944 wędrowały 4-cylindrowe motory o pojemności od 2.5 do 3.0 l.

Jeep Cherokee XJ Jeep Cherokee XJ Jeep Cherokee XJ

Jeep Cherokee (XJ)

Egzemplarzami Jeepa Cherokee drugiej generacji (o oznaczeniu XJ) tańszymi niż 10 tys. zł nie należy zawracać sobie głowy - w zdecydowanej większości to auta wyeksploatowane. Myśląc o samochodzie jako inwestycji warto szukać egzemplarza z 4-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 190 KM, do którego nie zamontowano butli z gazem. Nie będzie to łatwe, bo te paliwożerne wersje prawie zawsze łączy się z LPG.

Podaż Cherokeego XJ jest spora, ale na rynku królują wersje przerobione pod przeprawy terenowe. To zastanawiające, dlaczego zwolennicy offroadu tak upodobali sobie auto, które nie jest zbudowane na ramie.

Za Jeepa Cherokee II w dobrym stanie, z 4-litrowym silnikiem benzynowym i trwałą automatyczną skrzynią o czterech przełożeniach trzeba zapłacić około 20 tys. zł. Pod uwagę warto brać wyłącznie te egzemplarze, które nie trafiły w ręce fanów offroadu - to one są i będą najbardziej poszukiwane.

"Samochód marzeń" - Volkswagen T3 Westfalia Fot. Motoricus

Volkswagen T3

Volkswagen Transporter trzeciej generacji, czyli T3, występował w niezliczonych wersjach specjalnych i to właśnie one są najbardziej cenione. Chcąc dobrze zainwestować, warto zwrócić uwagę na kamperową odmianę Westfalia. To już pełnoprawny klasyk, którego ceny od kilku lat rosną w bardzo szybkim tempie.

T3 to ostatni bus Volkswagena z silnikiem z tyłu. Warto szukać egzemplarzy z chłodzonym powietrzem motorem typu bokser. To oznacza ograniczenie poszukiwań do egzemplarzy z lat 1979-1984 - tylko w tym okresie powstawały T-trójki z bokserami.

Za zadbane Westfalie trzeba dziś zapłacić 30-40 tys. zł. Na aukcjach można znaleźć egzemplarze z cenami przekraczającymi 70 czy nawet 90 tys. zł, ale są one mocno przesadzone. Przynajmniej na razie, bo popyt na te auta rośnie nieproporcjonalnie do podaży.

Więcej o:
Copyright © Agora SA