Najnowszy Mad Max to produkcja australijsko-amerykańska, ale kultowych elementów się nie zmienia. Dlatego szalony Max wciąż będzie jeździł australijską legendą, prawdziwym muscle carem z krainy kangurów, Fordem Falcon serii XB z 1974 roku. Trochę bardziej zardzewiały, trochę bardziej zmęczony, ale to wciąż dobrze znane mroczne coupe z potężnym doładowanym silnikiem V8 wystającym ponad maskę.
Materiały partnerów
zobacz wybrane produkty
Wielka stopa - klasyka amerykańskiej demolki samochodowej. Czy mogło go zabraknąć w filmie w którym Amerykanie maczali swoje paluchy? Nie. Ale Big Foot bazuje na Dodge'u Fargo z lat 39-47, który był eksportowany m.in. do Australii. Czyli wszystko się zgadza.
Auto postawiono na 66-calowych kołach, dla których nie ma przeszkód nie do pokonania. Pod maską paliwożerne V8 ze sprężarką przesyłające moc na ogromne osie za pośrednictwem automatycznej przekładni.
Wygląda jak skrzyżowanie Opla GT z Chevroletem Corvette C3, ale to australijski substytut. C3 nie była dostępna w Australii, więc ci sami stworzyli coś na jej podobieństwo. Na podwoziu półciężarówki Holdena zamontowano nadwozie z włókien szklanych i tak powstało coś, co w filmie pojawi się jako Buggy nr 9.
Gdyby ktoś miał wątpliwości, w oryginale karabin maszynowy nie był oferowany nawet za dopłatą.
FKD to odwrócone KDF - nic odkrywczego. Ale KdF Wagen, to pierwszy Volkswagen. Filmowy Garbus oczywiście nie jest seryjny i zamiast małego silniczka z tyłu, ma ogromne V8 z przodu. Szalonego wyglądu dopełniają podwójne tylne koła, tzw. bliźniaki i wydech w stylu równie porąbanego japońskiego tuningu.
Choć na pierwszy rzut oka wygląda jak dzieło niezbyt zrównoważonego psychicznie amatora zabaw grafiką komputerową, to niestety powstał naprawdę. Coś co było przynajmniej dwoma Cadillacami Coupe De Ville z 1959 roku zamieniono w potwora. Samochód-mutant ma podwójne organy - pomiędzy pasem przednim a kabiną pracuje doładowany silnik V16 o mocy wystarczającej do sprawnego napędu.
Zwyczajna nazwa dla zwyczajnej ciężarówki. No, prawie. Nie tylko możemy nią odholować źle zaparkowany samochód, ale też zrobić wiele rzeczy, które w erze postapokaliptycznej będą całkowicie na porządku dziennym.
Jedno jest pewne. Twórca tego pojazdu, wziąwszy na warsztat ciągnik Mack serii R skupił się na jednym słowie: wyciągarka.
Aby amerykański widz nie czuł się zagubiony, nie mogło zabraknąć kultowego Forda, jednej z ikon hot-rodów. Ford Coupe z 1934 roku to klasyka gatunku. To, jak przystało na dobrą przeróbkę, z silnikiem... Chevroleta. Oczywiście, że tak - w układzie V8. Tylko dlaczego auto przyozdobiono tak, że wygląda jak objazdowy stojak na włócznie?
Skrzyżowanie czołgu z samochodem? Czemu nie. Nadwozie, które trudno poznać, było kiedyś oferowanym w Australii Chryslerem Valiant Charger. Brakuje jedynie wielkiej armaty, by nazwa Peacemaker miała większe uzasadnienie.
Tu bardziej pasowałaby nazwa Hedgehog (z ang.: jeż), ale najwyraźniej nie brzmiała wystarczająco groźnie. Lepiej nazwać auto Rock (skała), wtedy wiadomo, że nie ma co zadzierać z właścicielem. Bazę stanowił Plymouth Sedan z końca lat 30. Gdyby kogoś to interesowało, to dokładnie z 1937 roku.
A to cysterna. Bardzo istotny pojazd, by te wszystkie paliwożerne V8-ki mogły być zasilane bez przeszkód. W wyposażeniu znalazły się tak przydatne elementy, jak pług, powiększona kabina, czy wieżyczki strzelnicze. Ciekawostką jest to, że War Rig oparto technicznie na ciężarówce marki Tatra. Taki miły, wschodnioeuropejski akcent.