Można zaryzykować stwierdzenie, że powstanie Forda GT40 było wynikiem kłótni dwóch panów - Henry'ego Forda II i Enzo Ferrari'ego...
We wczesnych latach 60 ubiegłego roku nie było mocnych na Ferrari. Na torach to właśnie charakterystyczny czarny koń odnosił zwycięstwo za zwycięstwem. Włosi wygrywali również w prestiżowych 24-godzinnych zmaganiach w Le Mans. Dominacja rozpoczęła się w 1960 - właśnie w tym roku Scuderia Ferrari zapoczątkowała świetną serię sześciu zwycięstw w sześciu kolejnych latach.
Na sukcesy ekipy z Maranello z zazdrością spoglądał zza oceanu Henry Ford II (syn Edsela Forda i wnuk słynnego imiennika, twórcy Ford Motor Company). Pierwszy pomysł Amerykanina na zaistnienie w Le Mans był bardzo prosty. Henry postanowił po prostu kupić Ferrari. Negocjacje ruszyły pełną parą i spodziewano się, że w 1963 firmy dojdą do porozumienia.
fot. Ford | Ford GT40 na Le Mans Classic 2012
Jednak w końcu z tych planów nic nie wyszło, ponieważ Enzo Ferrari zdecydował się zakończyć współpracę na etapie negocjacji. Enzo bał się przede wszystkim utraty niezależności, a punktem zapalnym okazał się zakaz dla Ferrari udziału w Indianapolis 500, gdzie już startowały samochody Forda. Szef z Maranello nie zamierzał podporządkować się swojemu amerykańskiemu odpowiednikowi.
Poirytowany porażką Henry Ford II polecił swoim własnym mechanikom stworzenie pogromcy Ferrari - Forda, który udowodni wszystkim, że era dominacji Włochów się skończyła i zdobędzie złoty laur w Le Mans. Tak w 1963 roku powstała spółka Ford Advanced Vehicles Ltd. i prace ruszyły pełną parą.
fot. Ford | Ford GT40 na Le Mans Classic 2012
Amerykanie nie mogli myśleć o błyskawicznym stworzeniu pogromcy Ferrari zaczynając absolutnie od zera, postanowili więc znaleźć partnera, który pomógłby im swoim doświadczeniem w wyścigach wytrzymałościowych. Rozważano trzy brytyjskie firmy - Lotusa, Coopera i Lolę.
Ford z Lotusem już współpracował (we wspomnianym Indy 500), ale zarząd nie był przekonany czy firma poradzi sobie z nowym projektem. Odrzucono również Coopera ze względu na brak doświadczenia. Współpracę podjęto więc z Lolą, której samochód Lola GT zaprezentował się w Le Mans 1963 z bardzo dobrej strony, choć nie udało mu się ukończyć wyścigu z powodu awarii. Szef i główny inżynier Loli Eric Broadley przeszedł do Ford Advanced Vehicles (był to jednoroczny kontrakt, bez angażowania marki Lola jako całości), a oprócz wiedzy i umiejętności do nowej filii Forda Broadley wniósł także dwa nadwozia Loli GT.
fot. Ford | Ford GT40 Mark I
Oprócz szefa Loli Ford zwerbował także innych świetnych inżynierów i znawców tematu. Przykładowo zatrudniono byłego szefa Astona Martina Johna Wyera, a do Anglii (gdzie Ford Advanced Vehicles miał siedzibę) wysłano specjalistę od silników Roya Lunna. Inżynierom towarzyszyli także świetni kierowcy.
Forda GT40 zaprezentowano w kwietniu 1964 roku w Nowym Jorku. W drapieżnie wyglądającą konstrukcję wsadzono potężną amerykańską V-ósemkę - 4.2-litrowa jednostka generowała moc 355 koni mechanicznych. Zawieszenie GT40 opracowano przy użyciu nowoczesnych technologii, a kształt samochodu dopieszczono podczas licznych prób w tunelu aerodynamicznym. Wydawało się, że Ford GT40 MK I ma wszystko, by zaistnieć w świecie wyścigów długodystansowych.
fot. Ford | Ford GT40 Mark I
fot. Ford | Ford GT40 Mark I
Jak zakończył się debiut pogromcy Ferrari? Spektakularną klapą!
Próbą ognia były zmagania na słynnym Nurburgringu w 1964. Fordy musiały wycofać się z rywalizacji z powodu awarii skrzyni biegów. Jednak Henry'ego Forda II nie interesował jakiś tam Nurburgring, Ford GT40 miał jedno zadanie - zwyciężyć w Le Mans! Na starcie w 1964 stanęły trzy Fordy.
Okazało się, że GT40 Mark I nadaje się do wyścigów długodystansowych jedynie na papierze. Pierwszy Ford musiał się poddać już na samym początku wyścigu, ponieważ posłuszeństwa odmówiła przekładnia. Drugie amerykańskie auto pożegnało się bardzo spektakularnie, bo pożarem silnika. Trzeci z GT40, który walczył dzielnie przez ponad połowę Le Mans przegrał walkę ze skrzynią biegów. Zwyciężyły oczywiście... Ferrari.
fot. Ford | Ford GT40 Mark I
fot. Ford | Ford GT40 Mark I - choć zawodny, to walczył dzielnie
Co więcej, Mark I przed końcem roku brał udział jeszcze w trzech mniej prestiżowych wyścigach długodystansowych. Żaden GT40 nie zameldował się nawet na mecie...
Tak "świetny" występ po prostu musiał zaowocować trzęsieniem ziemi.
Szefujący projektowi GT40 John Wyer został zastąpiony przez jednego z najsłynniejszych ludzi w historii amerykańskiej motoryzacji Carolla Shelby'ego. Kto jak kto, ale Shelby doskonale nadawał się do walki o prymat w Le Mans, ponieważ w 1959 roku za kierownicą Astona Martina sam odniósł zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu. Shelby odpowiadał także za legendarny samochód sportowy AC Cobra, którego wersja GT... wygrała w Le Mans 1964 w swojej klasie.
GT40 Mark I trafiły do Shelby'ego prosto z nieudanych zawodów w Nassau. Tu ciekawostka, samochodów nawet nie umyto - nosiły na sobie ślady zmagań na torze, były poobijane i brudne. Kierowca testowy zakładów Shelby'ego Ken Miles skwitował swoją pierwszą jazdę Fordem GT40 Mark I lakonicznym i wiele mówiącym zdaniem: "ten samochód do niczego się nie nadaje". Na nową ekipę i zreorganizowane Ford Advanced Vehicle czekało mnóstwo pracy.
Rok 1965 to czas Forda GT40 Mark II.
fot Ford | Ford GT40 Mark II
fot Ford | Ford GT40 Mark II
Jakich zmian doczekała się pierwsza wersja niedoszłego pogromcy Ferrari? Oczywiście pracowano nad poprawą niezawodności i wyeliminowaniem słabości poprzednika. Oprócz mniejszych i większych ulepszeń (np. zmodyfikowanie nadwozia) jedną z najważniejszych nowości był 7-litrowy silnik, który generował moc prawie 500 koni mechanicznych. Z innych zmian, skrzynię biegów przeniesiono na przód pojazdu i zwiększono liczbę przełożeń z czterech do pięciu.
Jednak po obiecujących kwalifikacjach Le Mans 1965... ponownie zakończyło się spektakularną klapą Forda.
fot Ford | Ford GT40 Mark II
fot Ford | Ford GT40 Mark II
Inżynierowie dostali od Henry'ego Forda II ostatnią szansę i prace znowu ruszyły pełną parą. Testów Mark II nie było końca, w ich trakcie poprawiono m.in. hamulce, komory spalania czy układ elektryczny oraz skrócono przód auta, żeby uniknąć unoszenia się przy wyższych prędkościach. Po ulepszeniach i paru dobrych występach w pomniejszych wyścigach Ford GT40 Mark II w 1966 ponownie stanął na starcie Le Mans.
fot Ford | Gotowi do walki
Rok 1966 okazał się dla Forda przełomowy - po 24 godzinach na wszystkich trzech miejscach podium stanęli kierowcy Forda. Ford GT40 Mark II po prostu zmiażdżył konkurencję! Marzenie Henry'ego Forda II wreszcie się ziściło. Ferrari musiało uznać wyższość amerykańskiego rywala.
Ford GT40 Mark II
Historyczny triumf odniosła nowozelandzka ekipa w składzie Bruce McLaren i Chris Amon. Nie obyło się bez kontrowersji. Kiedy było już wiadome, że to trzy GT40 niezagrożone dojadą do mety jako pierwsze zarząd Forda zdecydował, że najlepszy dla marki byłby remis i zakończenie wyścigu przez trzy auta równocześnie.
O decyzji poinformowano kierowców. Prowadzący w wyścigu Ken Miles zwolnił, żeby poczekać na jadącego za nim Bruce'a McLarena. Obydwa auta wpadły na metę po 24 godzinach razem po pokonaniu równych 360 okrążeń (trzeci na podium Ford przejechał 348 kółek). Gdzie tu kontrowersja?
Ano sędziowie zmienili zdanie i okazało się, że wspólny finisz i remis nie są możliwe, ponieważ... do wyniku zostaną wliczone różnice w ustawieniu na starcie! Bruce McLaren i Chris Amon na starcie znajdowali się około 8 metrów za autem Milesa i Hulme'a i skoro na metę obydwa Fordy wjechały razem, to zwycięstwo przypisano Bruce'owi McLarenowi i Chrisowi Amonowi. Wygrali o te 8 metrów...
fot Ford | Ford GT40 Mark II
Ekipa Forda nie zamierzała spocząć na laurach. Choć w Le Mans 1966 roku konkurencja została po prostu zdeklasowana, to Amerykanie nie chcieli pozwolić Ferrari na powrót na szczyt.
Już na początku 1966 roku rozpoczęto prace nad zupełnie nowym wcieleniem GT40. Ze względu na najnowsze przepisy FIA zawarte w załączniku J ochrzczono go mianem J-Car. Inżynierowie postanowili zostawić na pokładzie 7-litrowy silnik, a skupili się przede wszystkim na poprawie aerodynamiki i odchudzeniu całej konstrukcji. Lżejszy o około 140 kg J-Car był gotowy do zawodów w 1966 roku. Co więcej, podczas testów wykręcał duże lepsze czasy od pierwszych wersji GT40.
Jednak Ford nie zdecydował się wystawić J-Carów do historycznego Le Mans 1966, ponieważ obawiał się problemów z zawodnością. Nowy GT40 mógł nie znieść trudów 24-godzinnego ścigania. Na starcie zameldowały się więc Mark II (potrójne podium potwierdza, że była to świetna decyzja), a J-Cara wysłano do dalszych testów.
fot. Ford | prototypowy Ford GT40 podczas testów
Pod koniec 1966 roku, w listopadzie, miał miejsce tragiczny w skutkach wypadek. Podczas testów Ken Miles stracił panowanie nad J-Carem i poniósł śmierć.
fot. Ford | Prace nad nowym Fordem GT40 idą pełną parą
Efektem pracy i testów nad J-Carem był Ford GT40 Mark IV. Pod maską nowego Forda pracowała 7-litrowa jednostka o mocy 540 KM. Widlasty ośmiocylindrowy silnik wsadzono oczywiście z tyłu. GT40 otrzymał nową skrzynię biegów, można powiedzieć, że był to swoisty powrót do korzeni, bo znowu była to skrzynia 4-biegowa. Względem poprzedników (czyli Mark I i Mark II) GT40 IV był lżejszy i znacznie bardziej dopracowany pod względem aerodynamiki.
fot. Ford | Ford GT40 Mark IV
fot. Ford | Ford GT40 Mark IV
J-Car, już w szatach Mark IV był wreszcie gotowy do rywalizacji na torze. Sezon 1967 nie zaczął się dla Forda zbyt pomyślnie, ponieważ w długodystansowym wyścigu w Daytonie zwyciężyły samochody z Maranello. Ale w 12-godzinnych zmaganiach w Sebring nowiutki GT40 Mark IV udowodnił, że to Ford jest królem wyścigów wytrzymałościowych.
Najważniejsza impreza sezonu, a więc 24-godzinny wyścig w Le Mans także padła łupem Forda GT40 Mark IV. Tym razem na najwyższym stopniu podium stanęli Amerykanie Dan Gurney i Anthony Foyt.
fot. Ford | Ford GT40 Mark IV
fot. Ford | Ford GT40 Mark IV
fot. Ford | Ford GT40 Mark IV
Rok 1968 przyniósł kolejne nowe przepisy. Tym razem FIA zdecydowała się na ograniczenie pojemności silników do pięciu litrów. W ten sposób Fordy GT40 Mark II i Mark IV z ich 7-litrowymi potworami na pokładzie musiały pożegnać się ze startami w wyścigach długodystansowych, a do łask wrócił, oczywiście poważnie ulepszony, Ford GT40 Mark I.
Ford jako Ford wycofał się z rywalizacji, ale Fordy GT40 nie zamierzały oddać nikomu pola. Za walkę w Le Mans wziął się ponownie Brytyjczyk John Wyer (firma Johna JW Automotive Engineering Ltd. przejęła Ford Advanced Vehicles). Wyposażony w 5-litrowy silnik o mocy 420 KM Ford GT40 w nowych barwach (słynny Gulf Oil) był gotów ponownie stawić się na starcie francuskiego klasyka.
fot. Ford | Ford GT40 Mark I powraca
fot. Ford | Ford GT40 Mark I powraca
Jak radził sobie bohater naszego tekstu w kolejnych latach? Wyśmienicie!
W 1968 Ford Gt40 MK I nie miał sobie równych, a po złoto sięgnęła ekipa w składzie Meksykanin Pedro Rodriguez oraz Lucien Bianchi z Belgii.
Rok później to również Ford znalazł się na samym szczycie. Tym razem z szampana na najwyższym stopniu podium mogli cieszyć się Brytyjczyk Jackie Oliver oraz Belg Jacky Ickx. Le Mans 1969 był jednym z najciekawszych wyścigów w historii - Ford wyprzedził drugie Porsche o dwie sekundy!
fot. Ford | Ford GT40 Mark I powraca
fot. Ford | Ford GT40 Mark I powraca
Na sezonie 1969 zakończyła się 4-letnia dominacja Forda w Le Mans. Henry Ford II mógł być chyba zadowolony ze swojego projektu. Nie dość, że po trzech latach udało się Fordowi stworzyć niepokonaną konstrukcję, która nie miała sobie równych przez okrągłe cztery lata, to naprawdę okazała się pogromcą Ferrari. Po porażce w 1966 roku auta z Maranello już nigdy nie odzyskały Le Mans dla siebie.
No i Ford GT40 stał się prawdziwą ikoną samochodów sportowych...
fot. Ford | Ford GT40 Mark I powraca
Co bardziej uważni zauważyli pewnie, że w tekście ani razu nie pojawił się Ford GT40 Mark III... Wyjaśnienie jest bardzo proste! GT40 to przede wszystkim legenda torów, a Mark III był wersją przeznaczoną na cywilne drogi. W porównaniu z wersją torową m.in. zmieniono światła przednie, poszerzono mu tył w celu zagospodarowania przestrzeni bagażowej, zamontowano słabszy silnik (4.7- litrowe V8 o mocy 335 KM) oraz ucywilizowano wnętrze. Pojawiła się nawet skóra!
fot. Ford | Ford GT40 Mark III
Mając w swojej historii taką perełkę, Ford po prostu nie mógł o niej zapomnieć. Jednym z następców legendarnego GT40 był Ford GT90 z 1995 roku, który zaprezentowano w Detroit.
Futurystyczne nadwozie wykonano z włókna węglowego, a na jednostkę napędową wybrano widlastą dwunastkę o pojemności 6 litrów wyposażoną w aż 4 turbosprężarki. Z 6 litrów wyciśnięto 720 KM oraz 895 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Według Forda ich koncept był w stanie pomknąć aż 402 km/h, a pierwsza setka miała pojawiać się na prędkościomierzu po 3,1 sekundy.
fot. Ford | Ford GT90 Concept
fot. Ford | Ford GT90 Concept
fot. Ford | Ford GT90 Concept
Bliższy naszym czasom następca GT40 to oczywiście supersamochód Ford GT produkowany w latach 2003-2006. W nowym GT pracuje potężna i łasa na paliwo V-ósemka o pojemności 5.4 litra i mocy 558 KM. Osiągi fordowskiej bestii to niecałe 4 sekundy do pierwszej setki i 330 km/h prędkości maksymalnej.
fot. Ford | Ford GT
fot. Ford | Ford GT
Od debiutu pierwszego Foda GT40 minęło 50 lat. Pozostaje nam teraz czekać na kolejne wcielenie legendy!