Listę nietypowych akcji serwisowych rozpoczynamy od najświeższej sprawy. Dość niedawno amerykański oddział Ferrari wezwał do serwisu ponad 3000 właścicieli modelu 458 Italia oraz 458 Spider.
Co jest powodem akurat tej akcji? Wcale nie chodzi o groźną dla życia usterkę układu kierowniczego, niesprawne hamulce czy zapalający się silnik. Nie, problemem okazał mechanizm otwierania bagażnika od... wewnątrz. Amerykańskie prawo jest bardzo restrykcyjne jeżeli chodzi o bezpieczeństwo (w każdym samochodzie musi istnieć możliwość otwarcia bagażnika od środka), tak więc Ferrari USA nie miało wyboru i wezwało do serwisów równo 3082 Ferrari 458.
Ferrari 458 Italia Spider
Też niedawno, bo na początku 2014 roku, Mazda była zmuszona wezwać do serwisów aż 65 tysięcy Mazd 6 (roczniki 2009 i 2010) sprzedanych w Ameryce Środkowej i Północnej. Samochód okazał się zagrożeniem dla zdrowia i życia kierowców. Dlaczego?
Wszystkiemu winne były... pająki. Japończycy oskarżyli nawet konkretny gatunek pająka, mianowicie rodzinę Cheiracanthium (należy do niej m.in. kolczak zbrojny). Okazało się, że pająki zakochały się w układzie paliwowym Mazdy 6, wpełzały do niego, a ich sieci blokowały odpowietrzniki zbiorników paliwa. Co mogło stać się dalej? Pęknięcie zbiornika, a to groziło nie tylko wyciekiem paliwa... Mazda mówiła nawet o pożarach. Japończycy odnotowali 20 takich przypadków zanim zdecydowali się na akcję serwisową. Sprawa była więc poważna. Akcja polegała na sprawdzeniu układu i zamontowaniu specjalnego zaworu chroniącego przed pająkami.
fot. Toyota Camry
Dla miłośników pająków mamy jeszcze jeden bardzo przyjemny przypadek. Z pająkami zmagała się również Toyota w modelu Camry (także w spokrewnionych Avalon i Venza) - do serwisów wezwano aż 885 000 samochodów! Tym razem krwiożercze pająki upodobały sobie układ klimatyzacji i uszkadzały rurki doprowadzające wodę. Kapiąca woda to już tylko jeden krok do zwarcia w systemie sterującym poduszkami powietrznymi... Użytkownikom Toyoty groziło samoczynne odpalenie się poduszki powietrznej! A wszystko przez pająki. I jak tu się dziwić ludziom z arachnofobią?
Nie tylko Camry miała problemy z poduszkami powietrznymi, inna Toyota, którą wezwano z tego powodu do serwisów to popularny model Corolla. Na szczęście, w tym przypadku nie chodziło o żadne pająki. Wszystko kręciło się wokół uchwytu na napoje zamontowanego na desce rozdzielczej. Jeżeli napój się rozlał mogło dojść do zwarcia i... aktywowania poduszki powietrznej.
W 1995 roku Toyota wezwała do serwisów aż 627 858 Corolli.
Wszystkie poprzednie przypadki związane były z bezpieczeństwem, ale Honda udowadnia, że nie tylko ono może być powodem do szeroko zakrojonej akcji serwisowej. W niektórych egzemplarzach Hondy Oddysey nazwę modelu "Odyssey" umieszczono ze złej strony... Japończycy postanowili to naprawić i zaprosili do serwisów wszystkich posiadaczy wadliwych egzemplarzy.
Jaki był oficjalny powód? Według Hondy znaczek ze złej strony mógł w przyszłości obniży cenę auta, jeżeli właściciel zdecydowałby się je odsprzedać.
Praktyczna Honda za rozsądne pieniądze
fot. Honda | Honda Odyssey
Japońska marka sprzedała na rynku amerykańskim prawie 50 tysięcy sztuk modeli Legacy, Outback, Imprezy i XV z bardzo poważną usterką. Subaru aż tak rwało się do jazdy, że mogło samoczynnie odpalić silnik. Wszystkiemu winny był bardzo podatny na usterki pilot, który samoczynnie potrafił wysłać do samochodu polecenie włączenia silnika.
Zazwyczaj Subaru przestawało pracować po 15 minutach, ale zdarzały się przypadki, że auto odpalało się/gasło/odpalało się/ gasło/odpalało się/gasło... albo silnik pracował tak długo aż skończyła się benzyna. Oczywiście Subaru naprawiło wszystko na swój koszt.
To Subaru zna każdy... Ile za legendę?
Fot. Subaru | Subaru XV
Supersamochód rodem ze Szwecji Koenigsegg Agera miał problemy z systemem monitorującym ciśnienie w oponach. W potworze, którego najsłabsza wersja ma aż 910 KM wszystkie pomiary są ważne dla kierowcy. Auto musiało powrócić do fabryki, żeby inżynierowie zajęli się uszkodzonym systemem (wszystko zakończyło się wgraniem nowego oprogramowania). Najciekawsze w całej tej akcji serwisowej jest to, że do serwisu wezwano... tylko jeden samochód.
fot. Koenigsegg | Koenigsegg Agera
Holden Commodore Ute mógł sprawić swojemu kierowcy bardzo nieprzyjemną niespodziankę. W australijskim aucie nagle otwierał się bagażnik i bez ostrzeżenia wyrzucał na drogę wszystko co znajdowało się na pace. W 2010 Australijczycy przeprowadzili szybką akcję serwisową i na bezpłatną naprawę wezwali ponad 34 tysiące Holdenów.