Taki widok zawsze boli. Tym bardziej kiedy wyraźnie widać, że piękne niebieskie Bugatti EB110 zostało rozbite z winy kierowcy. Na show w Moskwie przybyło 100 000 widzów. Jednak organizator zadbał o odpowiednie strefy bezpieczeństwa. Mimo tak potężnego uderzenia nikt nie ucierpiał. Również kierowca i pasażerka.
Moskwa - Bugatti EB 110
Moskwa - Bugatti EB 110
Moskwa - Bugatti EB 110
Moskwa - Bugatti EB 110
Moskwa - Bugatti EB 110
Tak wygląda niedogadanie szczegółów. Wystarczy jeden krótki moment i już Metro 6R4 zahacza o Toyotę Celica GT4. Celica chciała pokręcić "bączki", Metro pojechać dalej. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Młody gniewny kontra stary lis. Dwóch kierowców wyścigowy - Allard Kalff i niemal o połowę młodszy Junior Strous spotkało się na zbudowanym miejskim torze w Rotterdamie w 2010 roku. Jak przystało Allard jechał starszym bolidem formuły, a Strous nowszym. Panowie kompletnie się nie dogadali i najedli sporo wstydu.
Na tym przykładzie widać ile warte jest dobre zabezpieczenie toru. Chyba w najśmielszych scenariuszach nikt by nie przewidział, że na suchym asfalcie kilkunastotonowy Kamaz przeleci przez zakręt bokiem i z dymiącymi kołami przyłoży w ustawione bandy.
Drifterzy nie mają na wąskich trasach łatwo. Błędy zdarzają się nawet najlepszym. To jeden z japońskich mistrzów swojego fachu.
Finski kierowca rajdowy Mikko Hirvonen ma na swoim koncie kilka poważnych wypadków. Podczas rajdu Finlandi w 2010 roku, rajdu Toskanii w 2012 roku. W porównaniu z tamtymi przygoda w Moskwie wygląda jak przytarcie podczas parkowania. Zresztą jak widać na filmie nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia. Jednak gdyby nie było tak porządnych barierek i stali widzowie jak w Poznaniu tuż za płotkami, to kto wie jakby to się skończyło.
Nawet drifterom czasami nie wychodzi. Przekonał się o tym Krzysztof Romanowski podczas zeszłorocznych zawodów BudMat Drift Show w Płocku. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Betonowe barierki zrobiły swoje.
Organizowana przez Orlen impreza Verva Street Racing jest dobrym przykładem jak można połączyć show z bezpieczeństwem. Mimo, że trasa po której jeździli zawodnicy wyznaczona była w samym centrum Warszawy i przebiegała przez wąskie uliczki, udało się ją odpowiednio zabezpieczyć. Na całej długości ustawione było masywne, betonowe ogrodzenie. W miejscach, w których mogłoby to nie wystarczyć ustawione były bufory w postaci rzędu połączonych ze sobą opon. Widzowie w ani jednym miejscu nie stali bezpośrednio przy torze, tylko w odpowiedniej odległości od niego. Poza tym, dla lepszego oglądania zbudowano trybuny, ustawiono telebimy i kładki dla pieszych prowadzone nad torem. W ten sposób ograniczono ilość widzów chcących oglądać wyścig w wąskich uliczkach. Do tego odbywały się briefingi z kierowcami, z głównym naciskiem na bezpieczną jazdę. Wszystkie te działania przyniosły odpowiedni efekt. Od samego początku cyklicznej imprezy, nie licząc drobnych obcierek podczas driftu wydarzył się tylko jeden wypadek. Do tego miał on miejsce bez publiczności podczas wieczornych treningów. Jak widać o podczas masowych imprez można zadbać o bezpieczeństwo widzów. Tylko trzeba włożyć w to wiele wysiłku i kosztów.