Mimo rasowego nadwozia i aż 95-konnego silnika sportowy Ford SportKa i otwarty na świat Ford StreetKa mają zwyczajny, pojedynczy wydech schowany gdzieś za zderzakiem, ale by urozmaicić nam życie, oba auta cieszą oko centralnie umieszczonym światłem cofania imitującym rurę wydechową.
Gdy wydechy są oddalone od siebie, tył auta wydaje się niższy i szerszy, a to dobrze. Renault uznało jednak, że pójdzie pod prąd i umieściło rury blisko siebie. Efekt jest świetny! Niestety, tego samego nie można powiedzieć o Volkswagenie Golfie R32. W tym przypadku dwie umieszczone blisko osi auta rury wizualnie go zwężają i podwyższają, co niezbyt dobrze mu robi.
No co tu dużo mówić, wydechy Lexusa IS-F to czyste, owalne, czteroelementowe szaleństwo!
LF-A też wydechowo zaskakuje. Tym razem Lexus postawił na okrągłe rury w rzadko spotykanej ilości trzech sztuk, a na koniec ułożył z nich trójkąt. W sumie cały ten model Lexusa wygląda jak origami, więc takie rozwiązanie nie powinno nikogo dziwić.
Wydechy w tym Benzu są o tyle ciekawe, że nie zaprzątają sobie głowy tym, by pokazać się światu w okolicach tylnego zderzaka, a zamiast tego bezczelnie wychylają się na świat tuż za przednimi kołami. Smakowicie to wygląda!
Ta 612-konna, 34-letnia terenówka dostępna jest w salonach za 1,2 miliona złotych. Jaki wpływ na tak horrendalną cenę mają cztery wydechy czające się tuż przed tylnymi kołami? Nie wiadomo, ale wyglądają świetnie.
Trójkątne rury poprzedniego Civica to ostateczny dowód na to, że to nie ludzie, a właśnie obce istoty wyższego rzędu pochodzące z innego układu planetarnego, na dodatek z przyszłości zaprojektowały ten model Hondy.
Pagani o niewymawialnej nazwie poraża zestawem czterech rur - są zgromadzone w jednym miejscu, są umieszczone wysoko i zapewniają wspaniałą ścieżkę dźwiękową dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na taki zestaw rur wydechowych. I na całą resztę auta.
Na pierwszy rzut oka McLaren P1 nie ma tylnych świateł. To mały problem. Ważne, że jest wydech - jeden, wielki i centralny, bezwzględnie rzucający się w oczy.
Mimo wszystko jednak to prototypowy, elektryczny skuter BMW ma najbardziej niesamowity wydech świata. Nic się z niego nie wydobywa (skuter w końcu działa na prąd), ale mimo to wygląda tak, jakby w jego odmętach mieszkała groźna bestia, która pod żadnym pozorem nie może wyjść na zewnątrz, a my nie możemy wtykać palców w nieswoje sprawy, bo zostaną poszatkowane przez ostrza wydechu. Cool!