Jest kryzys, bezrobocie rośnie, związki partnerskie przepadły, a do wakacji jeszcze mnóstwo czasu - nie jest dobrze. Potrzeba posiadania auta bywa jednak tak silna, że po prostu trzeba ją zrealizować, niezależnie od wszystkiego. Rozumiemy to, dlatego pamiętamy o efekcie szminki i mamy kilka kryzysowych aut za tysiaka
Škoda Felicja Fot. autotrader.pl
Škoda Felicja
Oto sensowny hatchback z 1996 roku. Ma korozję gdzieniegdzie, ale, jak zapewnia sprzedawca, jest w stanie bardzo dobrym. Auto pochodzi z Niemiec, ma centralny zamek i dwie poduszki. Nic, tylko odśnieżyć i można jechać!
Oto niewielkie coupé (poważnie, tak się nazywa ta wersja Polo z pochyloną tylną szybą) z 1990 roku. Kosztuje tysiąc złotych i jeśli wierzyć naklejce na nadwoziu, będzie można nim pojechać na plażę. To dobrze, bo morze zawsze poprawia humor, nawet w tych ciężkich czasach.
200 koni, 7 miejsc, automat, klimatyzacja i poduszki - czy można tyle mieć za tysiąc złotych? Chevrolet Trans Sport z 1998 roku udowadnia, że to możliwe. Trudno uwierzyć, że można mieć tyyyle auta za tak niewiele i nawet jeśli coś jest nie tak z tym wozem, to w czym problem? To jest auto, które kupujemy na jeden wyjazd, a potem się go pozbywamy.
Oto samochód 1984 roku, zaprojektowany przez Giugiaro i do tej pory sprzedawany jako nowy w wielu krajach Ameryki Południowej. Uno to jeden z najważniejszych modeli Fiata i jeden z najbardziej udanych modeli w ogóle. Trzeba w nim wymienić tylne amortyzatory, nie należy się przejmować rdzą, a podróż umili radio CD. "Stan ogólny oceniam jako dobry", jak mówi sprzedający.
Sprzedawca mówi, że "nie picuje auta na sprzedaż", więc jak jest, każdy widzi. Vectra z gazem odpala na gazie i na benzynie i trzyma się nieźle, choć przejechała już ponad ćwierć miliona kilometrów.
Miejski Fiat z 1995 roku, ze stosunkowo niewielkim przebiegiem (nieco ponad 100 tys. km), w stanie dobrym, niewymagającym wkładu finansowego. Przez 30-konny silnik raczej nie poszalejemy, ale wnętrze jest dość przestronne, nadwozie wciąż nieźle wygląda, a cena (tylko 900 zł) oznacza, że z planowanego budżetu zostanie nam reszta, więc można sobie sprawić jakąś dodatkową przyjemność (szminkę?).
800 zł za spore auto z niewielkim przebiegiem (80 tys. km), w bardzo dobrym stanie (do wymiany tłumik i akumulator, reszta ok) i z ważnym OC to dobra czy zła oferta? Poldek będzie idealny dla kogoś, kto ma miłe wspomnienia z dzieciństwa związane z Polonezem i przez chwilę chciałby się poczuć jak dziecko.
