Owa organizacja L'Automobile Club de l'Ouest wpadła w latach 20. zeszłego wieku na pomysł, by zorganizować całodobowy wyścig w Le Mans. Pierwsza edycja imprezy odbyła się w 1923 roku i była zdominowana przez załogi z Francji, ale wzbudziła spore zainteresowanie reszty świata. Rok później do rywalizacji stanął też Bentley i od razu wygrał, jednak nie wzbudziło to entuzjazmu Brytyjczyków. Założyciel tej firmy uważał, że start w takiej imprezie nie ma sensu, poza tym auta tej marki nie były gotowe do takiego wysiłku przez tak długi okres czasu. Efekt? Klienci Bentleya startowali w imprezie swoimi prywatnymi autami (i dawali radę!), co ostatecznie przekonało zarząd Bentleya, by zaangażować się w tę imprezę. Potem firma wystawiała już swoje auta, wygrywając słynny wyścig pięciokrotnie na przestrzeni lat. Docenili to internauci biorący udział w plebiscycie zorganizowanym przez L'Automobile Club de l'Ouest, wybierając Bentleya Speed Six (zwycięzca w 1929 i 1930 roku) najważniejszym autem Le Mans lat 30.
Według internautów idolem lat 40. na torze Le Mans jest Ferrari 166M. Auto wygrało francuski wyścig w 1949 roku i wcale nie był to wówczas jedyny sukces Ferrari. W tym samym roku model 166 stanął na podium wyścigu Spa 24 i brał udział w wyścigu Mille Miglia, również zostawiając wszystkich konkurentów w tyle. Łącznie włoska firma wygrała w Le Mans dziewięć razy.
Jaguar parkował na najwyższym miejscu podium w Le Mans siedem razy, po raz pierwszy w 1951 roku. Dlaczego więc internauci postawili na model Type D, który triumfował w 1957 roku? Było to pierwsze zwycięstwo tego modelu, który pokonał wówczas dystans 4135 km ze średnią prędkością 172 km/h, co było absolutnym rekordem epoki.
Ford, czterokrotny zwycięzca Le Mans, wziął udział w tej imprezie tylko po to, by zemścić się na Ferrari. Dlaczego? Na początku lat 60. w wyścigach dominowały samochody spod znaku rozbrykanego konia. Henry Ford II wymyślił sobie, że i on chce się ścigać. Postanowił więc wykupić Ferrari, tym samym zapewniając sobie wstęp do sportowej elity. Enzo Ferrari najpierw wyraził na to zgodę, jednak w trakcie finalizacji transakcji zmienił zdanie. I wtedy chyba Henry'ego szlag trafił. Postanowił więc zemścić się na Ferrari na torze wyścigowym. Tak powstał GT40, który wygrywał Le Mans cztery razy z rzędu w latach od 1966 do 1969 roku. Enzo chyba nie był szczęśliwy z tego powodu.
Porsche jest największym triumfatorem Le Mans, bo wygrało ten wyścig aż 16 razy. Pierwsze zwycięstwo przyszło w 1970 roku dzięki modelowi 917K, który wygrał również rok później. Pal licho, że był szybki i nie dał szans rywalom. Najważniejsze, że miał kultowe barwy Martini i już za to należy mu się szacunek.
Tak naprawdę to Porsche 956 powinniśmy zapamiętać za to, że w 28 maja 1983 roku przejechało Nurburgring w 6 minut 11,13 sekundy, co do tej pory jest na tym torze rekordem absolutnym. A że w 1982 roku na podium Le Mans stanęły trzy załogi, każda w Porsche 956? To też ważne, ale mniej niż sukces na Nurburgringu.
Co do lat 90., jury nie było do końca przekonane co do wyboru internautów, którzy stawiali na Mazdę, więc wskazało również Peugeota 905, dając mu pierwsze miejsce ex aequo. Mazda wygrała w 1991 roku i do tej pory jest to jedyne zwycięstwo Mazdy, w ogóle jedyne zwycięstwo japońskiej firmy i jedyne zwycięstwo samochodu z silnikiem Wankla. Peugeot po raz pierwszy wygrał Le Mans w 1992 roku, a potem jeszcze dwa razy udało mu się przez 24 godziny uciekać wszystkim rywalom.
R10 TDI to pierwsza wyścigówka z silnikiem wysokoprężnym, która wygrała Le Mans. Audi startuje we Francji od 2000 roku i gdyby nie 2003 rok, gdy lepszy był Bentley i 2009 rok, gdy górą był Peugeot, mógłby się pochwalić najdłuższą, nieprzerwaną dominacją w Le Mans, a tak tylko ustępuje Porsche.
Ten model Audi wygrał słynny wyścig rok temu i jest pierwszą maszyną z napędem hybrydowym (wysokoprężno-elektrycznym), której udał się taki wyczyn. To także pierwszy od ponad 10 lat wyścigowy model Audi w wersji coupé. Modele R10 i jego poprzednik, R15, to, jakby nie patrzeć, kabriolety.